Uwielbiałam ten zwykły, przygotowany z żółtka i cukru pudru. Zajadałam się też tym z dodatkiem kakao lub soku z cytryny. Pamiętam, jak latem moja mama dodawała do kogla-mogla czerwoną porzeczkę. Jej kwaśny smak doskonale przełamywał słodycz.
Zrobisz mi kogel-mogel?
Kiedy miałam gorszy dzień lub kiedy bardzo chciało mi się czegoś słodkiego, prosiłam mamę właśnie o kogel-mogel. Do dziś pamiętam, jak się nim delektowałam. Jadłam powoli, łyżeczka po łyżeczce, by się zbyt gwałtownie nie skończył. Mama do jego przygotowania używała miksera, babcia przez kilka minut ucierała/mieszała gwałtownie łyżką.
Kiedy żółtko dokładnie połączyło się z cukrem, a konsystencja zrobiła się kremowa, kogel-mogel był gotowy. Nie pamiętam, kiedy zjadłam go po raz pierwszy, ale na pewno będąc przedszkolakiem. Moje dzieci jeszcze nigdy go nie spróbowały. Nie mają pojęcia, jak smakuje.
Czekolada, ciasteczka i ciasto
Mnogość i różnorodność słodyczy, jakie dostępne są w sklepach, sprawiła, iż o nim po prostu zapomniałam. Zdarza nam się kupić czekoladę z orzechami, upiec muffinki z bananami czy ciasto z kremem. Ciasteczka owsiane z dodatkiem kawałków czekolady są naszym przysmakiem. A gdzie kogel-mogel? No nie ma.
W naszym domu po prostu nie istnieje (albo nie istniał), bo teraz mam na niego ogromną ochotę. Chciałabym, by spróbowały go moje dzieci. By poznały jego smak, by wiedziały, czym zajadałam się w dzieciństwie. Jednak choćby pisząc ten tekst, zastanawiam się, czy przedszkolakowi mogę go przygotować?
Boję się!
Dlaczego tak wzbraniam się, zapieram rękami i nogami? Wszystkiemu winne są
surowe jajka, a dokładniej żółtka, bez których kogla-mogla nie przygotujemy. Tak jak niepasteryzowane mleko, tak też surowe jajka mogą doprowadzić do zakażenia salmonellą. Bakteria ta jest szczególnie niebezpieczna dla małych dzieci.
Może doprowadzić do dolegliwości żołądkowych, biegunki, nudności czy wymiotów. Ktoś mógłby powiedzieć, iż bakterie salmonelli znajdują się na skorupce jajka i nie ma się czego obawiać, wystarczy wyparzyć. Jednak moim zdaniem wyparzenie nie daje 100 proc. pewności. A ja nie chcę ryzykować.
I choć nie ma określonego wieku, od którego można podawać dziecku kogel-mogel,
to mój przedszkolak na pewno go nie spróbuje. Przesadzam? Być może, ale tak po
po prostu mam.
Chleb z cukrem
Naszym (a przynajmniej moim) przysmakiem z dzieciństwa był kogel-mogel. To on przywołuje we mnie miłe wspomnienia. Nasi rodzice z kolei zajadali się chlebem z cukrem. Mój tata niejeden raz wspominał, iż bardzo go lubił. Przyznaję, to dla mnie nie do pomyślenia, by dziecku podać coś takiego.
Wiem jednak, iż czasy się zmieniły. To, co teraz wydaje się absurdalne, kiedyś było
na porządku dziennym. Nie zapominajmy jednak, iż dzieci wychowywane w czasach
PRL-u nie miały zbyt dużego wyboru. Czekolada była przecież na kartki. Czasami, od święta. A gdy dziecku zachciało się czegoś słodkiego, rodzice kombinowali, jak mogli. Przygotowywali chleb z cukrem, by sprawić mu przyjemność czy poprawić humor.
Nikt nie widział w tym nic złego.
Spróbowałam chleba z cukrem, którym zajadał się mój tata. Przyznaję, nie zasmakował mi. Zastanawiam się, jaka będzie reakcja moich dzieci na smak kogla-mogla? Zakochają się w nim bez pamięci tak jak ja w dzieciństwie? A może popatrzą na mnie jak na dziwaka i nie przypadnie im do gustu?