"Na chrzest wynajęliśmy DJ-a, była wódka i impreza do nocy. Sakrament? To dla biednych"

mamadu.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Przyjęcia z okazji chrztu coraz częściej przypominają małe wesela. Fot. 123rf.com


Że komunie to coraz częściej "małe wesela", to chyba wszyscy wiemy, prawda? Wygląda na to, iż teraz każda religijna uroczystość to dobra okazja do biesiadowania w gronie rodziny i przyjaciół. Postawmy na stole butelkę i radujmy się, iż do owczarni Boga dołączyła kolejna owieczka.


Chrzest, komunia święta, małżeństwo – z tych trzech sakramentów pierwszy uchodzi za najskromniejszy. Przyjęcia z okazji chrzcin zwykle obejmują obiad z tortem w rodzinnym gronie w domu lub restauracji. Alkoholu podawać nie wypada, kwoty w kopertach są niższe niż w przypadku tych na komunię czy wesele, a i organizacja uroczystości jest tańsza. Być może to się niedługo zmieni, a chrzciny, tak jak komunie, przybiorą formę szopki – wcale nie tej na Boże Narodzenie.

Chrzest jak małe wesele


O nowym trendzie wśród rodziców – organizowaniu wystawnych przyjęć z okazji chrzcin – opowiedziała mi znajoma. Niedawno wróciła z jednego z takich widowisk. Używam tego słowa bez cienia złośliwości – w końcu czy widowiskiem nie jest pokaz fajerwerków o zmroku, podchmielony wujek smalący cholewki do 20-letniej bratanicy na oczach swojej żony albo kilkuletnie maluchy taplające się słodko w fontannie czekolady?

– Pierwszy raz w życiu byłam na takich chrzcinach – zaczyna Paulina. – 120 osób, po ceremonii w kościele busiki przewoziły gości do sali. Na sali balony, kolorowe światła, DJ i kawałek parkietu wydzielony do tańca. Fontanna czekolady choćby była i słodki stół, a przy talerzach wizytówki i upominki dla gości – opowiada.

Była zaskoczona, iż w ogóle dostała zaproszenie – to chrzciny dziecka kuzynki, z którą od kilka lat prawie nie utrzymywała kontaktu. Widać jednak, iż przy tworzeniu listy gości kuzynka nie musiała się ograniczać.

– Ja się tam czułam jak na weselu. I to takim drogim, ze sztucznymi ogniami. Było mniej żarcia i impreza nie do białego rana, a tak do 23, ale wódka na stole stała, niektórzy to nieźle popili i tylko wstydu sobie robili, jak ojciec tej mojej kuzynki. Tak się gapił na swoją bratanicę, iż prawie go ciotka zdzieliła po tej pustej głowie – słyszę. A nie to było najgorsze.

– Tak zagaiłam do kuzynki, bo naprawdę my teraz rzadko rozmawiamy, iż widzę, iż się u niej sporo pozmieniało, bo nigdy nie była zbyt wierząca, a tu takie huczne przyjęcie z okazji chrztu... Na co ona, tak niby żartem, iż sam sakrament to jest dla biednych, a jej i mężowi się powodzi, więc co będą sobie i gościom żałować. I iż tak naprawdę jej ten chrzest jest obojętny, no ale to tradycja i żeby w rodzinie nie gadali, to jest. A impreza to w sumie trochę dla nich, bo ich wesele było skromne i teraz mogą sobie odbić – kończy Paulina.

Nowy trend wśród rodziców


Wygląda jednak na to, iż tego typu przyjęcia organizują nie tylko ci chcący sobie "odbić" skromne wesele. Wystarczy przejrzeć grupy dla rodziców, poczytać fora albo... wpisać odpowiedni hasztag w mediach społecznościowych, tak jak ja to zrobiłam. Co znajdziecie? Girlandy z balonów i dekoracje, które z drobnymi poprawkami można by wykorzystać na weselu w sali obok:



Pamiątki dla gości. Urocze, przyznaję, i w tym wypadku z pewnością również smaczne, ale czy konieczne?



Kieliszki! Czasem do wody, często do wina, ale i te do wódki. Czy to naprawdę najlepszy sposób na świętowanie przyjęcia sakramentu chrztu? Choć nie jestem religijna – mam wątpliwości.



Jeśli chcesz podzielić się przemyśleniami na temat tego typu przyjęć albo opisać własne doświadczenia, możesz napisać do mnie wiadomość na adres hanna.szczesiak@mamadu.pl albo na naszą redakcyjną skrzynkę mamadu@natemat.pl.

Idź do oryginalnego materiału