Na ciebie nie starcza? Zdradzę ci patent, jak wydawać na siebie bez wyrzutów sumienia

mamadu.pl 7 miesięcy temu
Zdjęcie: Trudno nam przychodzi wydawanie na siebie, inni zawsze są ważniejsi fot. George Bakos/Unsplash


Na ciebie nie starcza? Lepiej kupić coś dziecku? Przecież i tak wszystko masz? Wiadomo, kiedy w grę wchodzi rodzina, najpierw zaspokajamy jej potrzeby. Dodatkowo czasy są kiepskie, w wielu domach naprawdę nie starcza na przyjemności. A gdyby tak zastosować pewien patent, za pomocą którego pozbędziesz się wyrzutów sumienia, gdy kupisz sobie coś miłego? Spróbuj!


Przeczytałam niedawno na facebookowej grupie dla matek dyskusję, którą rozpoczynało pytanie: "Ile wydajesz na siebie?". Skłamałabym, gdybym napisała, iż zdziwiło mnie to, iż gros matek twierdzi, iż w ogóle nic sobie nie kupuje. Bo ledwo starcza na potrzeby rodziny, bo pieniędzy wciąż za mało, bo najpierw kredyt, rachunki. Bo lepiej dziecku kupić. Spodziewałam się takich odpowiedzi.

Zdziwiło i zasmuciło mnie natomiast, iż jako wydatki "na siebie" kobiety wyliczały wizytę u dentysty czy lekarza. Pojawił się też głos, iż nie powinno się liczyć wizyt u fryzjera, manicure czy pedicure jako wydatków na przyjemności. Bo są to rzeczy konieczne, a nie coś miłego, co kobieta może robić dla siebie. To akurat wydaje mi się dyskusyjne. Nie każda z nas robi sobie paznokcie w salonie, a fryzjer może świetnie poprawić (lub zepsuć…) nastrój.

Wolę kupić dziecku


Pamiętam doskonale, iż kiedy urodziłam pierwsze dziecko, na długi czas zupełnie straciłam zainteresowanie kupowaniem sobie nowych ubrań czy innych rzeczy, których zakup wcześniej sprawiał mi przyjemność. Jednak nie dlatego, iż nie było mnie na to stać, choć z tym też bywało różnie, ale dlatego, iż w tym okresie dużo większą euforia sprawiało mi kupowanie rzeczy dla córki. Te wszystkie cudowne ubranka, książki, zabawki – naprawdę takie zakupy mnie cieszyły. I wiem, iż nie tylko ja tak miałam po tym, jak zostałam mamą.

Później jednak wszystko wraca do równowagi, a nowa sukienka czy bilet do kina to coś, co znowu chętnie kupujemy. Chyba iż nie mamy na to pieniędzy lub wydawanie na siebie wywołuje w nas wyrzuty sumienia. Przecież można by wydać na dziecko, męża, dom, zaoszczędzić. A jednak, drogie mamy, warto czasami kupić sobie coś miłego. To wpisuje się w tak modny ostatnio termin self-care, czyli troskę o siebie.

Zapłać sobie!


Zabieg kosmetyczny, jakieś wydarzenie, przedmiot fizyczny, to bez znaczenia, na co wydasz te pieniądze. Ważne jest po prostu to, żeby się czasami porozpieszczać. Jak to zrobić, kiedy budżet się nie spina albo po prostu żal ci wydawać pieniędzy na siebie? Znalazłam taki patent w internecie, spodobał mi się, może ty też spróbujesz?

Po tym, jak już opłacisz wszystkie rachunki i inne zobowiązania, oszacujesz, ile potrzebujesz pieniędzy na zakupy spożywcze itp., wypłać sobie... kieszonkowe. Serio! Dzieci dostają kieszonkowe, prawda? Małżonek pewnie też sobie coś tam raz w miesiącu kupi, choćby jeżeli to miałby to być tylko kebab po pracy. A ty?

Ustal, iż co miesiąc masz jakąś kwotę do wydania i iż to jest twoje kieszonkowe. Pieniądze przeznaczone na wydanie na siebie. Wtedy wyrzuty sumienia będą mniejsze, prawda? A jaka to ma być kwota? To już zależy od sytuacji finansowej twojej rodziny. Czy będzie to 20, 50, 100 czy 600 zł – pamiętaj, iż są to pieniądze, które możesz wydać tak, jak chcesz, a nie, jak musisz.

Idź do oryginalnego materiału