Od samego początku naszego związku Kacper jasno dał mi do zrozumienia: nie zamierza angażować się w domowe obowiązki. Oświadczył, iż zarabia pieniądze i utrzymuje rodzinę, a wszystkie sprawy związane z domem spoczywają wyłącznie na mnie. Wtedy, zaślepiona miłością, zgodziłam się na te warunki, pewna, iż dam sobie ze wszystkim radę sama.
Z biegiem lat narastało zmęczenie. Pracuję na równi z mężem, ale po powrocie do domu czeka na mnie niekończąca się lista zadań: sprzątanie, gotowanie, pranie, pomoc dzieciom w lekcjach. Kacper natomiast po pracy odpoczywa, uważając, iż wywiązał się ze swojej części obowiązków. Kiedy proszę go o pomoc, odrzuca moje prośby, przypominając o naszej umowie. W chwilach zwątpienia dzieliłam się swoimi troskami z siostrą, Jolantą. Przypominała mi, iż znałam stanowisko Kacpra od początku i się na nie zgodziłam. Jolanta podkreślała, iż trudno zmienić dorosłego człowieka, szczególnie jeżeli jest przekonany o swojej racji.
Gdy urodziło się dziecko, sytuacja się pogorszyła. Liczyłam, iż ojcostwo zmieni Kacpra, ale pozostał taki sam. Wszystkie obowiązki związane z maluchem spadły na moje barki. Kacper tłumaczył się zmęczeniem i wagą swojej pracy, twierdząc, iż utrzymanie rodziny to jego główne zadanie. Czułam się samotna i niezrozumiana. Rozmowy z przyjaciółkami tylko pogłębiały moje rozgoryczenie – ich mężowie aktywnie uczestniczyli w życiu rodzinnym, pomagali przy dzieciach i w domowych sprawach. Zaczęłam porównywać swoje życie z ich sytuacją, a uraza rosła.
Pewnego dnia, nie mogąc już wytrzymać, wygarnęłam Kacprowi wszystko, co się we mnie zebrało. Wysłuchał mnie, ale jego odpowiedź była przewidywalna: „Wiedziałaś, na co się piszesz. Ja się nie zmieniłem i nie zamierzam. jeżeli ci to nie pasuje, sama zdecyduj, co dalej.” Te słowa zraniły mnie głęboko. Zrozumiałam, iż czekałam na zmiany, które nigdy nie nadejdą.
Teraz stoję przed wyborem: dalej tkwić w takim małżeństwie, licząc na cud, czy odważyć się na radykalne kroki. Wiem, iż zasługuję na szacunek i wsparcie. Każda kobieta ma prawo do partnera, który docenia jej wkład i jest gotów dzielić z nią nie tylko radości, ale i trudy wspólnego życia.