Tak, przedwczoraj dowiedziałam się, iż mój mąż prowadzi podwójne życie. Taka wiadomość po piętnastu latach małżeństwa to cios, którego się nie zapomina. Najgorsze, iż przez te wszystkie lata nie miałam najmniejszych podejrzeń.
Pobraliśmy się z Marcinem zaraz po studiach. Nie było między nami wielkiego uczucia, ale byłam w ciąży. Tak pojawił się na świecie nasz pierwszy syn, Paweł. Na początku trudno nam się było dotrzeć – często się kłóciliśmy, miałam wrażenie, iż popełniliśmy błąd.
W końcu postanowiliśmy się rozstać na próbę. Paweł miał wtedy trzy lata. Osobno byliśmy tylko trzy miesiące. Marcin przyszedł po swoje rzeczy, porozmawialiśmy i postanowiliśmy spróbować jeszcze raz. Wrócił do domu, a po kilku tygodniach okazało się, iż jestem w drugiej ciąży.
Koleżanki mówiły mi, iż w czasie naszej przerwy miał romans z jakąś kobietą. Zaprzeczył. Uwierzyłam. Pojawił się drugi syn, Piotruś. Od tej pory nasze życie się uspokoiło. Nie kłóciliśmy się jak dawniej, zaczęliśmy funkcjonować jako zgrana rodzina. Marcin pracował dużo, a ja zajmowałam się dziećmi.
Chłopcy podrośli, chodzą do szkoły. Życie płynęło spokojnie. Aż do dnia, kiedy ta kobieta stanęła przede mną i bez ogródek oznajmiła, iż mój mąż ma z nią dziecko. Że ich syn potrzebuje ojca, iż ona nie daje już rady, a Marcin nie potrafi wybrać między nami. Ale to ją kocha.
Nie wiem, jak dotarłam do domu. Tego wieczoru Marcin wrócił wcześniej. I wtedy zaczęłam rozumieć. Te jego „nadzwyczajne sytuacje” w pracy, delegacje – wszystko nabrało sensu. Przez tyle lat nie widziałam, nie chciałam widzieć. A przecież miał z nią nie tylko romans, ale i dziecko. Trzech synów. Dwie kobiety.
Nie potrafiłam powiedzieć ani słowa. Wszystko wydawało się takie oczywiste. Każda inna już dawno by coś podejrzewała. A ja? Nic. Jak to możliwe?
Co teraz mam zrobić? Porozmawiać z nim i kazać wybrać? Walczyć o swoje małżeństwo? A może po prostu odejść? Tylko jak mam z tym żyć? Przy każdej jego nieobecności będę wiedziała, gdzie i z kim jest. To mnie zniszczy.
Muszę wszystko dobrze przemyśleć. Poradzić się… Ale przed kim? Przed koleżankami wstyd, rodzicom też nie powiem. Jak żyć dalej z taką prawdą?
Trudno mi pogodzić się z myślą, iż przez tyle lat byłam oszukiwana. Ale równie trudno odciąć się i pozwolić mu odejść.