Widok z zewnątrz? Oczywiście to "sielanka"
"Na zdjęciach – morze, kapelusz i hasło 'teacher off duty'. W komentarzach – 'Ci to mają dobrze, dwa miesiące byczenia się!'. I wiecie co? choćby już tego nie komentuję. Bo nie da się wytłumaczyć komuś, kto nigdy nie miał pod opieką trzydzieściorga dzieci, iż w trakcie tych dwóch miesięcy wakacji próbujemy na nowo odzyskać człowieczeństwo.
Owszem, siedzę z lemoniadą. Czytam coś, co nie jest podstawą programową ani rozporządzeniem. Ale to nie znaczy, iż moja głowa jest wolna. Bo głowa nauczyciela nigdy nie odpoczywa.
W środku: cichy niepokój o to, co się znowu zmieni
Mam już w głowie plan lekcji, choć oficjalnie jeszcze go nie znam. Wiem, iż znowu coś się zmieni – nowy podręcznik, nowy system oceniania, nowy pomysł ministerstwa. Niby jest lipiec, a ja już analizuję: czy wyrobię się z materiałem? Czy znowu ktoś mi
wrzuci dodatkową godzinę 'bo ty sobie poradzisz'?
I jeszcze rady pedagogiczne – pierwsza już w sierpniu, potem kolejna, a później szkolenia 'z rozwoju osobistego', które są bardziej wypalające niż inspirujące. Już czuję zapach wrześniowego stresu, choć lipcowe powietrze jeszcze pachnie czereśniami.
Tak, byczę się – ale tylko ciałem
Moje ciało odpoczywa, ale mój umysł przez cały czas dyżuruje. Zastanawiam się, czy dostanę nową klasę i nową tonę problemów do rozpoznania. Myślę też o uczniu, który nie przyszedł na zakończenie roku szkolnego, i o uczennicy, która płakała, bo mama kazała jej iść do szkoły w sukience, której nienawidzi.
Byczę się, ale mam ich w głowie. Bo nauczyciel nie wyłącza się jak komputer. My nie mamy trybu 'OFF'.
Dwa miesiące wolnego? Bardziej chwila na złapanie tchu
To nie są wakacje w znaczeniu 'nic nie robię'. To jest przerwa przed kolejnym zanurzeniem – w hałasie, papierologii, emocjach dzieci, oczekiwaniach rodziców, wyzwaniach systemu.
Przerwa w ciągłym: 'Proszę pani, on mi zabrał długopis' i: 'Proszę pani, ale ja nie mogę pisać, bo boli mnie ręka i w ogóle mam dziś zły dzień'.
Nie narzekam. Lubię swoją pracę. Ale nie lubię tej narracji, iż 'nauczyciele to mają tak dobrze'. Bo za te dwa miesiące płacimy zdrowiem, stresem, brakiem czasu dla własnych
dzieci i wyczyszczonymi pokładami cierpliwości już w listopadzie.
Na koniec – kawa na ławę
Tak, byczę się. Z lemoniadą. Ale w środku nie odpoczywam.
Czytam książkę, a myślami jestem przy arkuszach. Leżę na plaży i martwię się, czy we wrześniu znowu zabraknie ławek. Przytulam własne dziecko, a w głowie mam to, które przychodzi głodne, bo w domu nie ma nic do jedzenia.
Więc zanim ktoś znowu rzuci: 'Wy to dopiero macie dobrze. Dwa miesiące laby', niech spróbuje wejść w nasze buty.
Chociaż na jeden wrzesień. Bez lemoniady. Za to z głową, która nie potrafi się wyłączyć".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).