Nauczycielka mówi nam, co drażni ją w szkole: Rodzice wchodzą z butami w nasze kompetencje

gazeta.pl 9 godzin temu
Zdjęcie: shutterstock.com/RomanR


"Rodzice są pretensjonalni, a niektóre dzieci nic nie robią poza siedzeniem na lekcji. Uczniowie w klasie czwartej nie umieją czytać, nie wspomnę o rozumieniu czytanego tekstu. Ale wszyscy na koniec chcą bardzo dobre oceny, bo przedmiot się kończy i będzie na świadectwie w klasie ósmej" - pisze nam pani Iga. Co jeszcze denerwuje ją w polskich szkołach?W poprzednim artykule opisywaliśmy dziewięć "grzechów" uczniów i rodziców, które w rozmowie z nami wymienił nauczyciel biologii. Pedagog twierdził, iż problemem w polskich szkołach jest m.in. brak dyscypliny, oczekiwanie, iż uczniowie będą dostawać same piątki i szóstki, wymagania dotyczące popraw, a także podejście rodziców. "Mają za dużo do powiedzenia. Wchodzą z butami w mój przedmiot. Jedna z matek powiedziała mi z pretensjami, iż przecież sama uczyła syna do sprawdzianu. Tylko jakoś go nie nauczyła, skoro finalnie dostał jedynkę" - przyznał. Po publikacji materiału skontaktowała się z nami nauczycielka, która podzieliła to zdanie.
REKLAMA


Nauczycielka wymieniła, co drażni ją w szkolePani Iga uczy w jednej z podstawówek w większym mieście. Wymieniła, z jakimi problemami spotyka się w pracy. "Rodzice są pretensjonalni, a niektóre dzieci nic nie robią poza siedzeniem na lekcji. Uczniowie w klasie czwartej nie umieją czytać, nie wspomnę o rozumieniu czytanego tekstu. Ale wszyscy na koniec chcą bardzo dobre oceny, bo przedmiot się kończy i będzie na świadectwie w klasie ósmej" - twierdzi.


Zobacz wideo


Dziecko w samej bieliźnie samotnie spacerowało po mieście. Jego rodzice byli pijani


Naszej czytelniczce przeszkadza również brak dyscypliny oraz fakt, iż uczniowie nie przestrzegają regulaminów. "Ostry makijaż, brzuchy na wierzchu i pupy, trwała na głowie i farba choćby u chłopców i to już w czwartej klasie podstawówki, dlaczego? Bo im wolno!" - pisze w wiadomości przysłanej redakcji.Ostatnią kwestią, która nie podoba się nauczycielce, jest postawa rodziców. "Wchodzą z butami w nasze kompetencje" - podkreśla. Notorycznie spotyka się z pretensjami. Powody? Za trudny sprawdzian, źle punktowany, nieodpowiednia skala ocen, poprawy za trudne. "I oczywiście poprawa na żądanie, szczególnie na koniec półrocza tak, jak teraz posypały się poprawy z września, października. I ostatnia broń rodzica to skarga do kuratorium. Tak wygląda praca nauczyciela z dziećmi" - podsumowuje."Fenomen naszych czasów"W komentarzach pod artykułem "Nauczyciel wymienił 9 grzechów głównych uczniów i rodziców. "Boli ich, iż trzeba się uczyć" również pojawiły się głosy innych czytelników, którzy podzielali te opinie.


"Uczę w technikum hotelarskim przedmiotów zawodowych. Młodzież przychodzi na zajęcia kiedy chce. Na lekcjach najbardziej zainteresowana jest własnymi telefonami, podręczników nie kupują i nijak nie można tego wyegzekwować (bo niby jak, przecież jedynki nie mogę postawić za brak podręcznika). Nie potrafią sformułować wypowiedzi składającej się bez kilku zdań, większość nie potrafi samodzielnie powiedzieć zdania złożonego (podejrzewam, iż o złożonym współrzędnie lub podrzędnie nie mają pojęcia). Nie potrafią na politycznej mapie Polski wskazać konkretnego województwa, nie znają nazw województw, nie potrafią wymienić pięciu największych miast Polski", "Uczniowie zawsze narzekali na szkołę, ale żeby to rodzice żalili się, iż trzeba się uczyć, to chyba fenomen naszych czasów" - pisali.A czy Ty zgadzasz się z przemyśleniami nauczycieli? A może masz inne spostrzeżenia, którymi chciałbyś się podzielić? Napisz w komentarzu lub na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału