– Właśnie kończymy wakacje, a ja już czuję w żołądku ten sam ciężar co rok temu – pisze Natalia. – Moja klasa zacznie piąty rok podstawówki, a to oznacza wybory trójki klasowej. I znów będą łzy.
Ten szkolny zwyczaj szkodzi dzieciom. „Nie chciałam tego więcej”
Natalia przyznaje, iż próbowała zerwać z tą tradycją. W poprzednich latach prosiła rodziców o zmianę sposobu wybierania przedstawicieli klasy – może losowanie, może rotacja. Odpowiedź? Zdecydowane „nie”. Zarówno rodzice, jak i dzieci, chcieli głosowania. „Bo tak było zawsze”.
– Wiem, iż dla dorosłych to kwestia organizacyjna, ale dla dzieci to często publiczny ranking sympatii – pisze. – W ubiegłym roku widziałam, jak jedna z moich najlepszych uczennic ledwo powstrzymała łzy, gdy usłyszała, iż nikt na nią nie zagłosował. A klasowe „papużki nierozłączki” pokłóciły się tak, iż przez tydzień nie zamieniły ze sobą słowa.
Natalia dodaje, iż rozumie potrzebę wybierania liderów, ale nie w formie, która wymusza publiczne liczenie głosów. – To jest szkoła, a nie casting do reality show.
Piąty rok w szkole i znów łzy
Dzieci z jej klasy są już w takim wieku, iż odrzucenie przez rówieśników boli je dużo mocniej niż kiedyś. Natalia boi się, iż w tym roku te emocje będą jeszcze silniejsze.
– W czwartej klasie to już bolało, ale teraz… One dobrze wiedzą, co oznacza bycie „tym, na którego nikt nie głosuje” – podkreśla. – To jak patrzenie, jak nagle z ich twarzy znika uśmiech, a pojawia się grymas.
Jak wygląda głosowanie na przewodniczącego?
Zasada jest prosta: każde dziecko wpisuje na kartce imię kolegi lub koleżanki, a potem nauczyciel – często w obecności całej klasy – odczytuje wyniki. Czasem dzieci same je liczą. „I wtedy zaczyna się porównywanie, szeptanie, śmiechy. A dla tych, którzy dostali zero głosów, to po prostu wstyd”.
Nauczycielka o trójce klasowej. „Chcę, żeby to zniknęło”
Dlaczego Natalia tak walczy o zmianę? – Widziałam, jak takie rzeczy potrafią wpłynąć na poczucie własnej wartości. Potem te dzieci przez miesiące słyszą, iż „nikt cię nie chciał”. To może brzmieć jak żart, ale w wieku 10 lat to wcale nie jest śmieszne.
Ma też swoją propozycję: – Możemy wylosować trójkę klasową. Możemy ustalić dyżury, żeby każde dziecko miało swoją szansę. Możemy choćby wyznaczać przedstawicieli alfabetycznie, by uniknąć rywalizacji. Ale publiczne głosowanie? Tego nie chcę w mojej klasie widzieć nigdy więcej.
Natalia podkreśla, iż lubi swoją pracę i kocha swoich uczniów, ale nie chce kolejny raz patrzeć, jak cierpią. – Chcę, żeby szkoła była miejscem, w którym dzieci czują się dobrze i chcą spędzać czas, a nie pierwszym polem bitwy o popularność, z którego trzeba uciekać – opowiada nam wychowawczyni.
W jej liście powtarza się jedno zdanie: „Ten zwyczaj musi zniknąć”.
A Wy? Jesteście za czy przeciw głosowaniu na oczach całej klasy? Piszcie do mnie na: maria.kaczynska-zandarowska@burdamedia.pl