Od samego dzieciństwa Kasia słyszała od kobiet w swojej rodzinie, iż po prostu nie mają szczęścia w miłości. Praprababka została wdową po wojnie, babcia straciła męża przez wypadek w kopalni, a ojciec porzucił jej matkę, gdy miała zaledwie trzy lata. Te historie wrosły w jej świadomość, i często myślała: a może jej małżeństwo też tak smutno się skończy? Choć bardziej niż czegokolwiek pragnęła, by tak się nie stało.
Z przyszłym mężem poznała się w fabryce – pracowali w tej samej hali, choć przy innych stanowiskach. Na przerwach obiadowych siedzieli przy jednym stole, wymieniali uśmiechy, rozmawiali. Wszystko zaczęło się niewinnie, by gwałtownie przerodzić się w romans. Po pół roku pobrali się i wprowadzili do mieszkania, które Kasia odziedziczyła po babci. Najpierw urodził się jeden syn, potem drugi. Życie płynęło spokojnie, dzień za dniem: praca, dzieci, codzienność.
Ale gdy zmarła matka Kasi, na jej barki spadło wszystko – dom, dzieci, troska o męża. Na początku pomagał, ale niedługo się to zmieniło. Zaczął wracać późno, stał się opryskliwy, chłodny. Później wyszło na jaw – miał romans z młodszą pracownicą. Dom stał się tylko przystankiem: wpadł, przebrał się i znikał.
Kasia wszystko rozumiała, ale milczała. Bała się zostać sama z dwoma synami, bez grosza przy duszy. Kilka razy próbowała rozmawiać z mężem, ale on tylko machnął ręką:
– Umiesz tylko służyć. Jesteś żałosna – rzucił jej w twarz.
Mimo to Kasia wciąż wierzyła: może opamięta się, wróci, zrozumie. Ale pewnego wieczoru po prostu spakował rzeczy i wyszedł. Bez słowa. Bez skruchy.
– Nie idź, błagam. Dzieci zostaną bez ojca – płakała, stojąc w przedpokoju.
– Już mnie nie interesujesz, jesteś nikim. – Spojrzał na nią z obrzydzeniem i trzasnął drzwiami.
Dzieci wszystko słyszały. Dwaj chłopcy, przytuleni do siebie siedzieli na kanapie, nie rozumiejąc, dlaczego tata już nie wróci. Nie wiedzieli, co zrobili źle.
Minęło kilka miesięcy. Kasia pracowała bez wytchnienia. Sprzątała klatki schodowe, dorabiała, jak tylko mogła, by wykarmić synów. O własnym życiu nie myślała – dzieci stały się jej całym światem.
Ale pewnego dnia, wracając z targu, upuściła torby z zakupami. Ktoś natychmiast się schylił i pomógł.
– Pozwól, iż zaniosę – powiedział niski, przystojny mężczyzna.
– Nie trzeba, dam radę…
– Już postanowiłem pomóc – uśmiechnął się i chwycił siatki.
Tak poznała Marcina – dobrego, troskliwego, skromnego. Zaczął często bywać w tym samym sklepie, gdzie pierwszy raz ją zobaczył. Pewnego wieczoru, gdy sprzątała klatkę, znów się pojawił.
– Może pomóc? – zaproponował i bez słowa zabrał się do roboty.
Tego samego wieczoru przyszedł do niej w odwiedziny: z kwiatami, w garniturze, z sernikiem. Chłopcy od razu go polubili – Marcin był szczery, ciepły, z poczuciem humoru. Bawił się z nimi, opowiadał o swoim dzieciństwie, a oni lgnęli do niego. choćby gdy wyznał, iż po wypadku ma problemy z mową i poruszaniem się, chłopcy tylko mocniej go przytulili.
– Jesteś jak prawdziwy tata – powiedział pewnego dnia młodszy syn. – Tylko lepszy.
Minął rok. Kasia i Marcin wzięli ślub. Życie się poukładało. W domu znów rozlegał się śmiech, pachniało ciastem, było bezpiecznie. Starszy syn już chodził na randki, młodszy grał w piłkę. Wszystko układało się jak w bajce… Aż pewnego dnia ktoś zadzwonił do drzwi.
Na progu stał były mąż. Postarzały, wychudzony.
– Zrozumiałem. Wybaczysz mi?
– Spóźniłeś się – odpowiedziała Kasia chłodno.
– Tato? – wykrztusił młodszy syn, a potem dodał stanowczo: – Wynoś się.
– Jak ty rozmawiasz z ojcem?!
– To nie jest nasz ojciec! Nasz tata to Marcin – oznajmił starszy syn, stając ramię w ramię z bratem.
– Zniszczyłeś nam życie, a teraz chcesz wrócić? – odezwał się Marcin, podchodząc do chłopców. – Wyjdź. Nie ma tu dla ciebie miejsca.
Były mąż spojrzał ostatni raz na Kasię, ale ta już odwróciła głowę.
Gdy drzwi się za nim zamknęły, Kasia podeszła do swoich mężczyzn. Spojrzała na trójkę najważniejszych osób: dwóch synów i tego, który stał się ich prawdziwym ojcem. A jej serce wypełniło się cichym, ale ogromnym szczęściem.
Udało się jej zbudować to, o czym marzyły pokolenia kobiet w jej rodzinie – silną rodzinę, w której panuje miłość, szacunek i ciepło.