Nie jestem niańką dla twojego dziecka!”: jak dawna uraza niszczy siostrzane więzi po latach

twojacena.pl 2 dni temu

– Nie mam zamiaru być twoją niańką! – krzyzykła kiedyś Basia, a te słowa wbiły się w serce Elżbiety jak nóż. Odbijały się echem nie tylko w jej duszy, ale i w oczach ośmioletniej Hani, która stała w drzwiach i wszystko słyszała.

Po śmierci męża Elżbieta została sama z dwiema córkami. Starsza Basia miała czternaście lat, młodsza zaledwie osiem. Pomoc ze strony rodziny była nikła – babcia ze strony ojca wolała się nie wtrącać, a matka Elżbiety mieszkała setki kilometrów dalej i przyjeżdżała rzadko. Cały ciężar spadł na zmęczoną żałobą kobietę. Pieniędzy ledwo starczało, a sił emocjonalnych – jeszcze mniej.

Młodsza córka, Hania, od dzieciństwa przejawiała talent do rysunku. Zwycięstwo w miejskim konkursach dało jej szansę na bezpłatną naukę w prestiżowej szkole artystycznej. ale zajęcia wymagały częstych dojazdów – cztery razy w tygodniu. Dwa dni Elżbieta jeszcze jakoś mogła się dostosować, ale pozostałych dwóch – już nie. Przełożeni zaczęli patrzeć na nią krzywo. Wtedy postanowiła zwrócić się o pomoc do Basi.

– Przecież po szkole masz wolne. Możesz odprowadzić Hanię i poczekać na nią te dwie godziny – poprosiła, patrząc córce w oczy.

Lecz usłyszała lodowatą odpowiedź: – Ja mam być niańką? Też jestem dzieckiem! Po szkole chcę odpocząć, nie włóczyć się z Hanią po mieście!

A potem, jakby ktoś pchnął nożem: – Nie trzeba było dwójki rodzić – miałabyś tylko jedną!

Po tych słowach Elżbieta nie wytrzymała. Łzy spływały jej po policzkach, odwróciła się, by wyjść, ale w drzwiach stała już Hania. Wszystko słyszała. Płakała. Bez słów podeszła do matki i przytuliła ją.

Nieoczekiwanie pomoc zaoferowała babcia innej dziewczynki ze szkoły artystycznej. Okazało się, iż mieszka w pobliżu i bez problemu mogła odprowadzać Hanię. Tak, krok po kroku, życie wróciło do normy. Rok później Hania już sama jeździła na zajęcia, a ból po siostrzanej zdradzie schował się głęboko.

Minęły lata. Hania dostała się na uniwersytet, zaczęła dorabiać i wynajęła mieszkanie. Elżbieta przeprowadziła się do swojej matki. Basia wyszła za mąż i wyjechała do innego miasta. Urodziła syna. Wydawało się, iż wszystko układa się dobrze – aż pewnego dnia Hania odebrała telefon od siostry.

Basia łkała: – Wyrzucił nas! Powiedział, iż nie zniesie już moich histerii, kazał wynosić się! Alimentów płacić nie chce! Nie mamy gdzie iść…

Hania nie wahała się – zaprosiła siostrę z dzieckiem do siebie. ale gdy Basia poprosiła, by posiedziała z chłopcem, by mogła wyjść do pracy, usłyszała chłodne: – Wybacz, Basia, ale nie zamierzam być niańką twojemu dziecku. Twój syn – nie mój. I nic ci nie jestem winna.

Basia wybuchnęła: – Ale ja jestem twoją siostrą!

– Pamiętasz, co mówiłaś mamie, gdy miałaś czternaście lat? Jak krzyczałaś, iż nie będziesz mnie wozić do szkoły artystycznej? A mama wtedy płakała jak dziecko, a ja stałam w drzwiach i słyszałam każdy słowo. I wiesz co? Nigdy już nie czułam, iż jesteś moją starszą siostrą. Wybrałaś siebie. Teraz ja też wybieram siebie.

Basia nie odpowiedziała. Po prostu się rozłączyła.

Teraz Hania studiuje i pracuje. Siostra mieszka u niej, ale z każdym dniem widać, iż tamta dawna rana się nie zagoiła. Hania pomaga, ale bez czułości. Bez serca. Tylko dlatego, iż to słuszne. Bo inaczej – nie wybaczyłaby sobie.

Ale ta Hania, która kiedyś patrzyła, jak starsza siostra odtrąca ją z zimnym sercem – to już nie dziecko. To dorosła kobieta. I zna cierń słów.

A ty co myślisz – czy Hania powinna była wybaczyć i pomóc jako niania? Czy czasem, by nie złamać się zupełnie, trzeba zostawić w przeszłości tych, którzy sami nie podali ręki?

Idź do oryginalnego materiału