Nie można udawać, iż wszystko jest jak dawniej

polregion.pl 3 godzin temu

Nie da się udawać, iż wszystko jest po staremu

Od dziecka Kasia uwielbiała zapraszać koleżanki do domu. Mama zawsze pozwalała, bo sama taka była. Jak długo Kasia pamięta, u nich non-stop były mamine przyjaciółki, zwłaszcza w weekend.

Urodziny bez gości? Nigdy! Ojciec był inny, spokojny, i na wizyty mamowych koleżanek patrzył normalnie, czasem sam z nimi pił herbatę, żartował. Ale najczęściej one siedziały same, a on grzebał w garażu przyjaciół prawie nie miał, jedynie sąsiedzi.

Kasi podobało się, gdy mamine koleżanki wpadały choćby tak, po drodze. Prawie nigdy nie piły wina, tylko od święta, wolały herbatę czy kawę. Gdy przychodzili goście, mama od razu miała lepszy humor, śmiali się, a czasem choćby śpiewali.

– Mamo, czy Magda i Ola mogą do mnie wpaść? pytała.

– Oczywiście, córeczko, niech przyjdą, na stole są ciastka i cukierki, poczęstuj je mówiła mama i szła do pracy.

Gdy koleżanki długo nie przychodziły, mama piekła drożdżówki i mówiła:

– Zaproszę chociaż Marysię i ciocię Jadzię zza ściany Kasiu, idź je zawołaj.

Tak właśnie żyli. Gdy Kasia studiowała, na weekendy przyjeżdżała z koleżanką, a na wakacje też czasem ją zabierała, oczywiście za zgodą mamy. Ten zwyczaj gościnności przejęła po mamie.

Na ostatnim roku wyszła za mąż za kolegę z roku, Tomka. Mieszkali osobno, a ona zapraszała przyjaciółki. Tomek na początku był przeciw. Ale potem zrozumiał, iż dla żony to ważne.

– Tomku, u nas w domu zawsze byli goście, tak już mam. Nie masz nic przeciwko, jeżeli u nas też czasem ktoś będzie zaglądał?

– U mnie rzadko kto przychodził, mama wcale nie była gościnna, nie lubiła nikogo podejmować. Jak tata przyprowadził kolegę po pracy, to awantura na cały wieczór. Ale skoro chcesz, niech przychodzą i mąż powoli się przyzwyczaił.

Razem wybierali, kogo zaprosić, aż w końcu ustalił się stały krąg znajomych. Tomkowi nie podobała się przyjaciółka Kasi Agata. Była samotna, owdowiała i zawsze trochę smutna.

– Jak ty się z nią przyjaźnisz? dziwił się ciągle taka ponura, słowa z niej nie wyciągniesz. Jak nie ma żartów i śmiechu, to po co w ogóle w gości chodzić?

– Ale ona ze mną rozmawia, daje dobre rady, a ja jej słucham. Agata nigdy nie podpowie nic złego. Potrafi też słuchać i sekretów nie rozniesie. Jak chcesz się wygadać, to właśnie do niej. Tak, nie jest towarzyska. Nie śmieje się głośno, nie rzuca się na ludzi. Ale czasem chce się pogadać właśnie z kimś takim.

– No, znalazłaś sobie kogo słuchać, depresja na nogach…

– Nie, Tomek, lubię ją. Nie chce być w tłumie, więc czasem lubi zajrzeć sama. Przy niej czuję spokój. Nie narzeka na życie i zawsze mnie wspiera. Takie przyjaciółki są potrzebne.

Minęły lata. Tomek i Kasia wybudowali duży dom, urodził się im syn, a ona dalej spotykała się z koleżankami. Czasem wychodzili z dziećmi, ale częściej siedzieli u Kasi dom był przestronny, dzieci miały gdzie się bawić.

Dwie przyjaciółki mieszkały z teściowymi, tam nie bardzo można się było rozluźnić. Tylko Ewa miała męża i syna w swoim mieszkaniu, ale i tak wolała przychodzić do Kasi. Czasem spotykali się z mężami. Faceci coś tam popili, siedzieli w garażu lub w saunie. Tak mijał im czas.

Pewnego dnia Agata wpadła na herbatę i mimochodem rzuciła:

– Kasia, na twoim miejscu nie ufałabym Ewie za bardzo. Bądź ostrożna, za bardzo się interesuje twoim mężem.

– Co ty wygadujesz, Agata? Ewa jest po prostu wesoła, lubi żartować broniła koleżanki.

Ale potem długo myślała nad tymi słowami.

– Pewnie zazdrości, bo sama nie ma męża. Zresztą mama zawsze mówiła, żebym trzymała się z dala od samotnych koleżanek. Może czas się od Agaty odsunąć.

Porozmawiała też z mężem.

– A nie mówiłem? Widzę, iż jakaś tajemnicza…

W końcu Kasia skreśliła Agatę z listy przyjaciół, ale w jej życiu nic się nie zmieniło. Dalej spotykała się z koleżankami. Żyli zgodnie. Gdy ktoś wyjeżdżał, pomagali sobie, odbierali dzieci z przedszkola.

– Kasia, wybaw mnie, odbierz mojego Krzysia z przedszkola często dzwoniła Ewa mój Marek pojechał z kumplami na ryby, a ja zalegam w pracy. Pomożesz?

– Jasne, Ewo, bez problemu, i tak nasze dzieci są w jednej grupie.

Pewnego dnia Kasia przyszła po swojego Stasia i spotkała Ewę. Wyszły z przedszkola i postanowiły pójść z chłopcami do parku. Idąc ulicą, Krzyś zapytał:

– Mamo, a wujek Tomek dziś przyjdzie? Wczoraj przyniósł mi pyszne chipsy.

Ewa nic nie odpowiedziała, tylko lekko się zarumieniła. Kasi zrobiło się dziwnie jej męża też przecież nazywali Tomkiem.

Wieczorem wcześniej Tomek wyjechał do brata, mieli nowe meble, więc pomagał. Wrócił po jedenastej, powiedział, iż się zagadali.

– E, może inny Tomek pomyślała ale trochę dziwne, przecież Ewa ma męża.

Zauważyła też, iż Ewa sięgnęła po telefon, ale był rozładowany.

– Ewa, masz mój, chcesz zadzwonić?

– Nie, nie tak pilnie, naładuję w domu odparła.

Do parku nie doszły. Ewa nagle złapała Krzysia za rękę i powiedziała:

– Kasia, zapomniałam, muszę wstąpić do mamy, więc park odpada i gwałtownie odeszła. Kasia nie rozumiała, o co chodzi.

– No to my ze Stasiem też wracamy.

Całą drogę myślała o Ewie. Nagle przypomniała sobie, jak Tomek zawsze się przy niej ożywiał. Gdy przyjaciółki przychodziły, czasem coś przynosiły. Ewa zawsze piekła sernik.

– Ewa robi najlepszy sernik Tomek nie mógł się nachwalić, choćby przy niej to powtarzał, a Ewa się uśmiechała.

– Kasia, twój mąż taki uważny. Mój Marek nigdy by nie pochwalił.

Przypomniała sobie, iż Tomek najwięcej żartował właśnie z Ewą.

– Czyżby coś było między nimi? przemknęWróciwszy do domu, Kasia zadzwoniła do żony brata Tomka i dowiedziała się, iż ten wcale u nich nie był, więc zabrała torbę, spakowała rzeczy męża i postawiła je pod drzwiami, bo teraz wiedziała już na pewno Tomek zdradzał ją z Ewą.

Idź do oryginalnego materiału