Wielu ludzi, którzy decydują się na budowę domu, planuje go z myślą o dużej rodzinie, wierząc, iż dzieci i wnuki będą w nim mieszkać jak jedna wielka, szczęśliwa rodzina.
Tak, jak to bywało dawniej – syn sprowadzał żonę, rodzili się dzieci, dziadkowie zajmowali się wnukami, a młodzi pracowali. W weekendy oczekiwano, iż córka z rodziną również przyjedzie w odwiedziny. Dlatego każdy członek rodziny i każde dziecko powinny mieć swój pokój. Przecież jak inaczej?
Taka wizja przyszłości zmusza do ogromnych inwestycji w budowę domu – angażuje się w to wszystkie finanse, siły, nerwy i zdrowie. Tymczasem dzieci, które nie dostają wystarczającej uwagi od ojca, ponieważ jest pochłonięty budową, gwałtownie dorastają. A zamiast ciepłych wspomnień, budowa kojarzy im się z negatywnymi emocjami. Dlaczego? Bo była powodem, dla którego nie jeździli na wakacje nad morze, nie kupowali nowych gadżetów. Budowa często prowadziła do kłótni rodziców, bo mama i tata nie mogli dojść do porozumienia.
Dorosłe dzieci, które wprowadziły się do nowego domu, gwałtownie okazują się już na tyle samodzielne, iż chcą opuścić rodzinne gniazdo. Kończą szkołę i pragną wolności, życia studenckiego, a nie stałych obowiązków na ogromnej działce. Nie mają ochoty kosić trawy czy podlewać ogrodu. Odśnieżanie zimą? To już prawdziwa tortura.
Wielu młodych wybiera studia w innym mieście, jak najdalej od miejsca, gdzie się wychowali, żeby tylko być z dala od obowiązków związanych z dużym domem. Rodzicielskie słowa: „Przecież to wszystko dla was” budzą w dzieciach poczucie winy i irytację.
Dobrze wychowane dzieci to poczucie winy często przytłacza, nie pozwalając im cieszyć się życiem. Te mniej wychowane odczuwają jedynie złość i niechęć do rodziców. W rezultacie takie poczucie winy jedynie oddala rodzinę od siebie.
Nawet w rodzinach, gdzie wszystko jest w porządku, dzieci w końcu i tak pragną wolności i niezależności. Często też ich praca wymaga życia w mieście, bliżej znajomych i rozrywek.
Efekt? Wielki dom, zbudowany ogromnym kosztem, często pozostaje pusty.
Dlatego każdy, kto planuje budowę takiego domu, powinien dobrze się zastanowić, czy warto poświęcać swój czas, środki i relacje z dziećmi dla marzenia o wielkiej posiadłości. Może lepiej zbudować mniejszy dom, który w razie potrzeby można później rozbudować?
Tak właśnie zrobiła moja znajoma. Zbudowała niewielki dom, ale zaplanowała możliwość dobudowania piętra nad garażem, który postawiła na solidnym fundamencie. Chciała tam urządzić dwa pokoje dla dzieci, kiedy dorosną. I co myślicie? Nigdy ich nie dobudowali! Dwie córki świetnie mieszkały w jednym pokoju, a syn postanowił zostać wojskowym i po siódmej klasie wyjechał do szkoły kadetów. W rezultacie rodzice zostali z młodszą córką, a starsze dzieci rozjechały się po różnych miastach. Ale rodzina pozostała zgrana, bliska i nie brakowało im uwagi. W niewielkim, trzypokojowym domu nikomu nie było ciasno.
Warto więc dobrze przemyśleć swój przyszły dom. Lepiej poświęcić czas i środki na budowanie ciepłych relacji z rodziną, niż na realizację nikomu niepotrzebnego marzenia o wielkim pałacu.