Nie wszystko jest tak, jak się wydaje
Przed porannym obchodem do gabinetu weszła pielęgniarka Agnieszka i szepnęła poufnie:
— Pani doktor, ta Izabela z piątej sali cały wieczór prosiła, żeby dać jej ubranie i wypisać do domu. Mówiła pani, żeby informować.
— Dziękuję, Agnieszko, zajmę się tym. — Halina poprawiła wymykający się spod czeplika kosmyk i ruszyła w stronę piątej sali.
Przy oknie leżała dziewczyna, odwrócona twarzą do ściany.
— Witaj, Kasiu, co się stało?
Kasia gwałtownie się odwróciła i usiadła na łóżku.
— Proszę mnie wypisać. Nie mogę tu dłużej leżeć. W domu chociaż będę mogła się zająć czymś, a tu… — Odetchnęła drżąco i spojrzała na Halinę błagalnym wzrokiem.
— Nie płacz, dziecku zaszkodzisz. Czy może zmieniłaś zdanie? — spytała stanowczo Halina.
— Nie, nie zmieniłam. Czuję się dobrze. Obiecuję, iż w domu będę leżeć, spacerować i nic nie robić. Proszę, wypisz mnie pani. Na dworze taka piękna pogoda, a ja tu siedzę w dusznej sali. — Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
— Dobrze. Jutro zrobimy badania, USG i zobaczymy. jeżeli wszystko będzie w porządku, wypiszę cię — obiecała Halina.
— Dziękuję! — Kasia złożyła dłonie jak do modlitwy. — Obiecuję, iż będę ostrożna, a jeżeli coś się stanie, od razu zadzwonię.
Halina wyszła z sali. Wciąż nie mogła pojąć, jak jej syn mógł zakochać się w tej bladej, niepozornej Kasi. Jej przystojny syn pracował w dużej firmie… *Pracował*. Halina poprawiła się w myślach. To jego wybór, a wybór syna powinna szanować. jeżeli Tomek pokochał tę dziewczynę, ona też spróbuje ją polubić.
Na trzecim roku studiów Tomek zakochał się w olśniewającej Karolinie, i to tak bardzo, iż stracił głowę. Byli piękną parą. Ale po roku Karolina rzuciła go dla jakiegoś cudzoziemca. Syn długo cierpiał, przestał chodzić na zajęcia. Halina bała się, iż porzuci naukę.
Z czasem Tomek się uspokoił, skończył studia, dostał pracę w prestiżowej firmie. Ale długo nie mógł patrzeć na dziewczyny. Aż poznał Kasię — jasnowłosą, drobną i niepozorną, zupełne przeciwieństwo ognistej Karoliny. Może pomyślał, iż taka go nie zdradzi.
— Mamo, poznaj Kasię — powiedział, gdy pierwszy raz przyprowadził ją do domu.
Halina z trudem powstrzymała grymas. Wszystkie Kasie, które znała, były dwulicowe. Na zewnątrz — słodkie i bezradne, a w środku — chytre i przebiegłe. Miała nadzieję, iż ich związek z Tomkiem gwałtownie się rozpadnie. Byli zbyt różni.
Gdy Tomek oświadczył, iż się żeni, Halina znów się powstrzymała.
— Złożyliście już papiery? — spytała zamiast gratulacji.
— Jeszcze nie. A ty nie cieszysz się? — zaniepokoił się syn.
— Ważne, iż ty jesteś szczęśliwy — odparła.
Tomek podarował Kasi pierścionek z brylantem, który teraz lśnił na jej smukłym palcu. Ślub zaplanowali na sierpień. Halina liczyła, iż do tego czasu coś się zmieni.
I przyniosło pecha. Na urodzinach kolegi Tomek wypił, nie wsiadł za kierownicę, odesłał Kasię taksówką do domu, a sam poszedł pieszo, żeby się przewietrzyć. W ciemnej uliczce zobaczył, jak dwóch mężczyzn wpycha dziewczynę do samochodu. Krzyczała o pomoc.
Tomek interweniował. Jeden z napastników dźgnął go nożem w brzuch. Samochód odjechał, a on został leżeć na chodniku. Znaleziono go dopiero rano. Nie udało się go uratować.
Halina mimowolnie obwiniała Kasię. Dlaczego nie nalegała, żeby jechał z nią? Obwiniała też siebie. W końcu to ona go tak wychowała.
Myślała, iż nie przeżyje tej straty. A jednak wróciła do pracy. A niedawno na oddział trafiła Kasia — w dziesiątym tygodniu ciąży, z zagrożeniem poronienia. Wszystko wskazywało, iż to dziecko Tomka. Kasia to potwierdziła.
Halina dawała Kasi najlepsze leki, pilnowała, by przestrzegała zaleceń. Cieszyła się, iż będzie miała wnuka. A może wnuczkę — to też byłoby wspaniałe.
Przed wypisem Halina zapytała, czy spotka ją mama.
— Mama nie wie — odparła Kasia, spuszczając wzrok.
— Jak to? Dlaczego jej nie powiedziałaś? — zdziwiła się Halina.
— Mama wychowała mnie sama. Zawsze się bała, iż urodzę bez męża. A teraz…
— Ale Tomek cię poprosił o rękę. Mieliście ślub. Gdybyśmy wiedzieli, iż jesteś w ciąży, nie zwlekaliHalina westchnęła głęboko, patrząc na małą Janę śpiącą w kołysce, i choć serce wciąż bolało od tamtej nocy, wiedziała, iż to dziecko — ostatni ślad Tomka — jest teraz wszystkim, co jej pozostało.