Nie wybierałam roli macochy — to nie było moje życie, nie mój wybór

newsempire24.com 6 dni temu

Nie podpisuję się na bycie macochą — to nie było moje życie, nie mój wybór.

Kiedy poznałam Wojtka, od razu postawił sprawę jasno: troje dzieci z pierwszego małżeństwa, alimenty, hojne prezenty dla nich, plany kupienia każdemu mieszkania. Miałam dwadzieścia siedem lat, on trzydzieści siedem. Wiedziałam, na co się decyduję. Co więcej, choćby mi to odpowiadało, iż nie będzie mnie namawiał do macierzyństwa — zawsze uważałam się za osobę świadomie rezygnującą z rodzicielstwa. Childfree — wybór przemyślany, konkretny. Wolność, podróże, praca, czas dla siebie.

Na początku choćby było całkiem fajnie. Wojtek wynajmował przestronny dom pod Warszawą, zarabiał świetnie. Dzieci — sympatyczne, dobrze wychowane, przyjeżdżały do nas na weekendy, zostawały na noc. Dogadywałam się z nimi, oglądaliśmy razem filmy, gotowaliśmy coś smacznego, traktowali mnie z szacunkiem. Ogólnie, rola „fajnej cioci na weekend” mi pasowała. Nikt nikomu nie przeszkadzał.

Tak było przez dwa lata. A potem… wszystko się zmieniło. Najstarszy syn skończył czternaście lat, wplątał się w konflikt z matką i dosłownie uciekł do nas. Wojtek, jak zwykle, zapracowany od rana do nocy, a ja zostałam sama z buntującym się nastolatkiem. Trzaskanie drzwiami, słuchawki na full, opryskliwe odpowiedzi. W moim domu pojawiło się obce dziecko, które zachowywało się, jakbym była powietrzona — i miało rację, bo faktycznie byłam dla niego nikim.

Minęły trzy miesiące — i była żona Wojtka „tymczasowo” wysłała do nas również młodsze dzieci. Wymówka: przeprowadza się do Krakowa, nowa praca, wyskie stanowisko, jak tylko się urządzi, od razu je zabierze. Tyle iż „tymczasowo” przeciągnęło się już do roku. Dzieci dalej są z nami. Żadnych telefonów, żadnych sygnałów, iż matka zamierza po nie wrócić.

Teraz w moim domu mieszkają troje obcych dzieci. Najstarszy mnie ignoruje, robi wszystko na przekór, jakbym była służącą. Średni nie może ogarnąć szkoły, każdego wieczoru muszę z nim siedzieć nad lekcjami. Najmłodszy — najmniej problemowy, ale też trzeba go wozić na kółka, zajęcia, olimpiady. I to wszystko spada na mnie.

Nie podpisywałam takiej umowy. Nie chcę być nianią, guwernantkNie podpisywałam takiej umowy i czas najwyższy, żeby w końcu postawić na swoim — choćby jeżeli to oznacza, iż będę musiała zostawić to wszystko za sobą.

Idź do oryginalnego materiału