Nie zamierzam przyjmować zdrajców z powrotem

twojacena.pl 2 godzin temu

A co z Wacłą? Nie ma jej widać! Gdzie się podziała, co się stało? wyszeptał ktoś w tłumie krewnych przy schodach szpitala w Warszawie.

Gdyby Wacław był ojcem noworodka, nie byłoby takiego zamieszania, ale Wac jest skrótem od imienia Wacława, czyli w tym wypadku kobieta.

To, iż Wacława nagle zniknęła, zamiast trzymać w ramionach maleńką córeczkę, było naprawdę nietypowe.

Uciekła! Uciekła, ta niegodziwa wykrzyknęła matka Wacławy, kiedy jej zięć Marek z dzieckiem otrzymał dokumenty i ostatni list opuszczonej żony.

List był typowy, jak te, które zostawia się w takich sytuacjach. Nie jestem gotowa, nie szukajcie mnie, nie odmawiam córki, będę płacić alimenty, ale to już koniec. Nie było w nim ani adresu zwrotnego, ani wyjaśnienia, dlaczego szanująca kobieta, jeszcze pół roku temu marząca o macierzyństwie, nagle postanowiła tak zrobić.

Marku, nie martw się. niedługo wróci, będzie miała rozum, wszystko się wyjaśni pocieszała matka Wacławy.

Starsza córka, Bogna, nie powtarzała tych słów. Jej wewnętrzny głos podpowiadał jej, iż Wacława nie wróci. Wiedziała, iż jeżeli Wacława coś zrobiła, to była to decyzja świadoma. Kiedy już raz postanowiła rzucić, to wyrzuciła na dobre.

No nie, Bogno, przestań gadać, odrzekła matka, kiedy Bogna delikatnie zasugerowała, iż mama może już nie wrócić. Ona wróci. Minie miesiąc, dwa, i znów poczuje matczyną miłość.

Trzy miesiące później nadeszły papiery rozwodowe. Wacława nie stawiła się na rozprawy, odmówiła opieki nad córką, więc mała Warenka została pod opieką Marka.

Bogna coraz częściej odwiedzała byłego męża siostry, pomagając przy dziecku i rozmawiając z Markiem. Miały wspólny problem sama Bogna po roku od urodzenia syna została porzucona przez narzeczonego. Planujemy wziąć ślub, kiedy dziecko skończy trzy lata, a ona wyjdzie z urlopu macierzyńskiego.

Wtedy jednak Maksym, jej chłopak, odszedł, zostawiając ją w kłopotach. Na szczęście udało się udowodnić ojcostwo Andrzeja w sądzie i Bogna dostała choć trochę alimentów.

Bała się, iż mąż siostry zostawi ją samą z dzieckiem. Szukała w zachowaniu Marka jakichś niepokojących sygnałów, choć nigdy nie mówiła o tym siostrze ani matce

Okazało się, iż zwracała uwagę na niewłaściwą osobę. Kto by pomyślał, iż siostra okaże się taką

Gdyby po prostu zmusiły ją do urodzenia dziecka, byłoby inaczej ona sama tego chciała! Marek natomiast proponował czekać pięć lat, żeby trochę zaoszczędzić i zamienić małe jednopokojowe mieszkanie w dwupokojowe, ale Wacława go popychała, popychała

I w rezultacie! Wzięła i zostawiła małą Warenkę, zupełnie bezbroną, potrzebującą mamy.

Może fakt, iż Bogna sama już jest mamą, albo to, iż Warenka jest jej własną córką krwi, sprawił, iż zaczęła ją traktować jak własną.

Marek kilka razy przekazywał dziewczynkę Bognie, mówiąc: idź do mamy na ręce. Proponował też Bogni przeprowadzkę z synem do ich mieszkania, mówiąc, iż jest miejsce, a ona może wynająć pokój i spłacać kredyt z czynszów, zamiast prosić mamę o pomoc

Matka, dowiedziawszy się, iż Bogna przeprowadziła się do Marka, postanowiła ją przytłoczyć. Mieć brata męża to grzech, to nieodpowiednie. Ale tato­wkę i teść odrzucił Marek, mówiąc, iż to go nie obchodzi.

A kiedy Bogna była pod wpływem, przyznał się, iż chce wziąć ją za żonę i choćby przyjąć jej syna pod swoje skrzydła.

Będzie wszystko fair, Bogno. Wychowujesz moją córkę jak swoją, a ja liczę twojego syna jako swojego. Nie będę cię do niczego zmuszał, sam zdecydujesz, co dalej, a resztę lepiej razem ogarnąć. Dla nas będzie wygodniej i prościej.

Potrafię zarabiać, ale te pieluszki, lekarze, kaszki nie wiem, od czego wziąć. Ty radzisz sobie z dziećmi, a w pracy nie zarobisz dużo, choćby jeżeli wyjdziesz na wyższe stanowisko.

Prawdę mówiąc, przed urlopem macierzyńskim pracowałam jako opiekunka w prywatnym przedszkolu i nie miałam wielkich zarobków.

W ofercie Marka było coś bardzo pragmatycznego. Po namyśle Bogna zrozumiała, iż jej romans w stylu powieści nie przyniósł szczęścia, jedynie kochany syn. Może więc nadszedł czas, by podejść do życia pragmatycznie? Marek jest dobry, nie pije, nie pali, wspiera mnie finansowo i Warenka przyzwyczaiła się do niego w dwa lata, nazywając go mamą.

Może wszystko, co się zdarzyło, jest na dobre?

Matka nie przyszła na ślub w sumie nikt jej nie czekał. Po ceremonii wypiliśmy po kieliszku z przyjaciółmi, usłyszeliśmy życzenia i wróciliśmy do mieszkania Marka, gdzie mieszkaliśmy już czworo.

Życie nie zmieniło się zbytnio, oprócz tego, iż dzieci teraz dzielą pokój, a dorośli mają drugi. Bo i Bogna i Marek mają prawo do własnego szczęścia i trochę prywatności

Pojawienie się Wacławy było jak grzmot w słoneczny dzień. Bogna była w domu, więc Marek otworzył drzwi.

Nie patrzył wprost, bo czekał na kuriera. Z progu rzuciła się na niego była żona.

Kochany, wróciłam! wykrzyknęła. Gdy Marek odsunął jej ręce i lekko odsunął się, zamrugała i zapytała, jakby nic się nie stało. Nie jesteś szczęśliwy?

Czy mam być? odpowiedział z pogardą.

Marek wielokrotnie zastanawiał się, co powiedzieć przy spotkaniu z byłą, ale kiedy doszło do tego momentu, jedyne, co potrafił, to zapytać, po co adekwatnie przybyła.

Chcę porozmawiać z córką. I może spróbować naprawić naszą relację. Wiem, iż nie postąpiłam najlepiej, ale możemy być prawdziwą rodziną, prawda?

Nie. Mam już swoją rodzinę i nie wpuszczam zdrajców z powrotem.

To o Bognę? Nie macie ze sobą prawdziwego związku. Jak możesz wymienić mnie na nią? Bogna, a nie Bogna!

W tym momencie Bogna właśnie wychodziła z prysznica i od razu zauważyła lekko uchylone drzwi pokoju dziecięcego, zza których patrzyły już dzieci.

Wacława też je zauważyła, przemykała przez mieszkanie, omijając Marka i rzuciła się na małą dziewczynkę.

Warenko, córeczko, jak pięknie urosłaś!

Gdy podniosła ją na ręce, usłyszała sygnał alarmowy i próbowała wyrwać Wacławie włosy.

Puść moją siostrę, czarownico! mały Andrzej od razu ugryzł kobietę w nogę.

Śpiąca w jedynie pończochach i krótkiej spódniczce, Wacława poczuła ogromny ból, krzyknęła, upuściła Warenkę na podłogę i trzymała się za rany.

Andrzej pobiegł do brata, a dzieci schowały się za nogi Bogny. Wacława spojrzała na tę scenę przerażającym wzrokiem i cicho szepnęła:

Ty wężu moja własna córka przeciwko mnie Nie zostawię tego tak!

Wszystko poszło nie tak mamo. Wacława kiedyś odmówiła opieki, więc Warenka nie znała jej od urodzenia i nie chciała się kontaktować, więc wszystkie próby odzyskania dziecka skończyły się niepowodzeniem.

Nie pomogła ani matka, która próbowała namówić zięcia do odwrócenia losu.

Wszystko skończyło się tak, iż Marek i Bogna zerwali kontakt z matką Wacławy i wyprowadzili się do innego miasta, nie zostawiając adresu.

Teraz mieszkają szczęśliwie gdzie indziej i wychowują już troje dzieci. Tylko najbliższym przyjaciołom Warenka czasem opowiada, iż tak naprawdę jest córką prawdziwej czarownicy, a jej mama Bogna jest dobrą wróżką, która postanowiła ją uratować i nie oddać z powrotem.

Andrzej potwierdza tę historię, mówiąc, iż jego tata chyba jest złym czarodziejem, bo zostawił dobrą wróżkę i uciekł.

Na szczęście znaleźli dobrego tatę i teraz mają szczęśliwą rodzinę mamę, tatę i dwie siostry z braciszkiem. Bo bajki i tak zawsze powinny mieć dobre zakończenie.

Idź do oryginalnego materiału