Nieco inaczej, ale wciąż znajomo

twojacena.pl 14 godzin temu

Nie jak w serialu, ale podobnie

Kasia uwielbiała seriale i marzyła, by jej życie było tak piękne jak na ekranie. Jednak to były tylko marzenia, a rzeczywistość okazała się znacznie prostsza i szara. Dni mijały cicho i nudnie.

Wyszła za mąż za Darka, myśląc, iż to miłość. On jednak od dziecka był niestały i wiecznie szukał przygód. Zabrał żonę do swojego małego domku na wsi. Po trzech latach małżeństwa oznajmił:

Wyprowadzam się do miasta, żyj sobie, jak chcesz. Duszno mi tu na wsi, moja dusza pragnie czegoś więcej.

Darku, o co ci chodzi? Przecież u nas wszystko dobrze próbowała go zatrzymać, zupełnie nie rozumiejąc sytuacji.

Tobie dobrze, mnie nie

Wziął paszport i swoje skromne rzeczy, które zmieściły się w starą torbę, i wyszedł. Wieś zaroiła się od plotek, kobiety szeptały na każdym rogu:

Darek rzucił Kasię i pojechał do miasta, pewnie jakaś laska go złapała.

Kasia znosiła to w milczeniu, nie płakała, nie narzekała, po prostu żyła dalej w domu Darka. Dokąd miała iść? U rodziców mieszkał brat z rodziną, a dla niej nie było tam miejsca. Nie miała też dzieci.

Widocznie Bóg uznał, iż z Darka byłby kiepski ojciec, dlatego nie dał nam potomstwa myślała, patrząc na wiejskie dzieci.

Każdego wieczora, po skończonych pracach, siadała przed telewizorem i oglądała seriale pełne namiętności i zdrad. Przeżywała je jak własne, a potem długo nie mogła zasnąć.

Nowy dzień zaczynał się od karmienia świni i gęsi, potem kur, a w końcu młodego byczka, Kazika. Nie puszczała go z innymi zwierzętami, tylko przywiązywała za ogrodem.

Kasia! usłyszała głos sąsiadki. Twój Kazik się urwał, biega po wsi!

Wypadła za bramę i zobaczyła, jak byczek walczy z płotem, próbując podważyć go młodymi rogami.

Kaziu, Kaziu łagodnie go namawiała, podsuwając kawałek chleba, ale on tylko potrząsał głową. A niech cię! krzyknęła w złości, a byczek, jakby urażony, szarpnął się i rozpędził stado sąsiedzkich kacząt.

Nie wiadomo, jak długo biegałaby za nim, gdyby nie traktorzysta Wojtek. Zręcznie chwycił sznur, przyciągnął byka i przywiązał. Kasia patrzyła na jego silne ręce i muskularne ramiona widoczne przez brudną koszulę. Nagle poczuła pragnienie, by ją nimi objął.

Ale gwałtownie otrząsnęła się z tych myśli:

Co mi się dziś wydaje? Jakbym się z kocicy zmieniła

Zawstydziła się swoich pragnień.

To jakieś uroki Nigdy nic takiego do Wojtka nie czułam, a to przecież mój dawny kolega z klasy. Wiecznie się uśmiecha, lubi żartować. I w dodatku mieszka z tą swoją wielką Basią odwróciła wzrok i odeszła.

Rozwiodła się z Darkiem zaraz, jak uciekł do miasta. Miała kilku adoratorów, choćby oświadczyny składali, ale żaden jej nie pociągał. Tak żyła sama, bez miłości.

Wojtek wycierał ręce o trawę, gdy nagle powiedziała:

Chodź, umyjesz ręce w domu. Poszedł za nią w milczeniu, a ona czuła na plecach jego gorące spojrzenie.

Od razu zauważyła, iż patrzy na nią inaczej.

Czego on chce? ale Wojtek tylko umył ręce, wytarł w wiszący ręcznik, raz jeszcze na nią spojrzał i wyszedł.

Od tamtej chwili obojgu wydawało się, iż między nimi zawiązała się jakaś niewidzialna nić. Gdy Wojtek przechodził obok, Kasia rumieniła się. On zaś specjalnie zaczął chodzić koło jej domu, choć wcześniej tędy nie chadzał.

Kasia wstawała wcześniej i wychodziła plewić grządki, tłumacząc sobie, iż to przez chłód poranka. Ale wiedziała, iż chce spotkać Wojtka idącego do pracy. Patrzyli na siebie, a w jego sprytnych oczach widziała męskie zainteresowanie, może choćby uwielbienie.

Odganiała grzeszne myśli, bała się też Basi.

Jak Baska zobaczy, to mnie rozniesie, a cała wieś będzie gadać

Ale Wojtek wciąż przechodził, rzucając jej ogniste spojrzenia, a ona odpowiadała półuśmiechem. Myślała, iż to jak w serialu „Klan”, choć nie wiedziała, jak się to skończy przecież tamten też nie miał końca.

Pewnego dnia, gdy zamiatała podwórko, usłyszała znajomy głos:

Witaj, Kasieńko. Tak kiedyś mówił do niej Darek.

Odwróciła się gwałtownie i zobaczyła byłego męża. Ta sama bezczelna mina i przymrużenie piwnych oczu, od których kiedyś serce jej drżało. Teraz jednak nie zadrżało ani trochę.

Wróciłem Przyjmiesz mnie z powrotem?

A co się stało? Miasto ci się znudziło?

Okazało się, iż nie było między nimi miłości, a jeżeli była odeszła. Drzwi zamknęły się przed Darkiem na zawsze, gdy wyjechał szukać lepszego życia, nie zabierając żony.

Wrócił do swojego domu. Kasia nie miała dokąd pójść, więc musiała go wpuścić. Na noc zamykała się w małym pokoju, przesuwając ciężką szafę, by Darek nie mógł wejść. Były mąż spał w drugiej części domu, a ona musiała wychodzić przez okno.

Wojtek wciąż przechodził, ale był ponury. Aż zobaczył, jak Kasia wypełza przez okno, i coś w nim zawrzało.

Skoro wychodzi przez okno, to znaczy, iż nie wybaczyła Darkowi.

Następnego ranka, gdy znów wychodziła, poczuła pod stopami drewniany podest.

Kto to zrobił? zdziwiła się. Na pewno nie Darek, on ciągle imprezuje z kumplami i ledwo się pokazuje.

To Wojtek w nocy postawił jej schodki. Nie był żonaty z Basią, żyli tak od kilku lat. Ona była od niego starsza, miała córkę z poprzedniego małżeństwa, ale Wojtek ją lubił.

Basia sama przyszła do niego. Kiedyś na wiejskiej imprezie Wojtek się upił, a ona wykorzystała to i zabrała go do domu. Została, potem przyprowadziła córkę.

Minęła zima. Darkowi skończyły się pieniądze, nikt go już nie podejmował, więc znów wyjechał. Kasia odetchnęła z ulgą. Tymczasem Wojtka też czekała zmiana Basi nagle zachorowała.

Jej matka zabrała wnuczkęPo kilku miesiącach Kasia i Wojtek stanęli na ślubnym kobiercu, a gdy na wiosnę urodził się ich synek, choćby Darek przyznał, iż los bywa przewrotny, ale czasem układa się jak w najpiękniejszej opowieści.

Idź do oryginalnego materiału