„Niedoskonały ojciec”

newsempire24.com 4 dni temu

„Wadliwy” ojciec

Jak długo pamiętam, nasze życie z mamą to była nieustanna pętla. Wczesnym rankiem wychodziła do pracy – zamiatała ulice naszej dzielnicy w Katowicach. Wracała do domu koło południa z plastikową butelką wódki w dłoni. O ósmej wieczorem już spała – zmęczona, pijana, chrapiąc za zamkniętymi drzwiami swojego pokoju.

Dobrze, iż mieliśmy osobne pokoje. Przynajmniej mogłam odrabiać lekcje w ciszy.

Bywały dni, gdy mama nie piła. Wtedy sprzątałyśmy razem, piekłyśmy ciasta, śmiałyśmy się. Uwielbiałam te chwile. Myślałam, iż jeżeli będę grzeczna, jeżeli się postaram, takich dni będzie więcej. Ale przychodził kolejny poranek, i wszystko wracało – znowu wódka, cisza, puste spojrzenie.

Gdy miałam trzy lata, wszystko wyglądało inaczej. Mama pracowała w sklepie spożywczym, a tato był kierowcą autobusu. Pamiętam lato: szliśmy we trójkę przez park, upał był taki, iż asfalt się topił, a tato kupił nam lody. Jego gałka nagle spadła – i w tej samej chwili zlizała ją wielka, kudłata bryła. Śmialiśmy się do łez. Mama podzieliła się z nim swoim rożkiem.

A potem wszystko się skończyło. Pewnego dnia do naszego domu przyszedł obcy mężczyzna i przyniósł wiadomość: tato zginął w wypadku. W autobusie zawiodły hamulce, a on, by ratować pasażerów, skierował pojazd do rowu, wystawiając siebie na uderzenie.

Po tym mama się załamała. Zaczęła pić. Straciła pracę. Zatrudniła się jako sprzątaczka. Życie zmieniło się w walkę o przetrwanie.

Gdy skończyłam czternaście lat, pojawił się on – wujek Marek. Przystojny, trzeźwy. Nie rozumiałam, co on widział w mamie – choć wyglądała jeszcze całkiem nieźle, szczupła, z twarzą nie do końca zniszczoną przez alkohol. Okazało się, iż nie miał po prostu gdzie mieszkać.

Ale jego pojawienie się zadziałało na mamę jak magia – prawie przestała pić, gotowała, uśmiechała się. Nie było od niego wielkiej troski, ale przynajmniej nie pił i nie bił nas. Za to przynajmniej dziękowałam.

Po pół roku mama powiedziała mi, iż jest w ciąży. I z jakiegoś powodu decyzję, czy ją zatrzymać, zostawiła mnie. Pamiętam, jak się cieszyłam. Miałam nadzieję, iż dziecko na dobre przywróci ją do życia. Marzyłam, jak będę wozić wózek, jak będę mieć siostrzyczkę. Byłam pewna – urodzi się dziewczynka.

Mama słuchała mnie z błyszczącymi oczami. A wujek Marek wtedy niby się ucieszył. Powiedział, iż “zawsze chciał dziecko”.

Ale po kilku tygodniach zaczął się zmieniać. Stał się ponury, milczący. Zostawiał coraz mniej pieniędzy na zakupy, wracał późno. Mama była w chmurach i niczego nie zauważała. A ja bałam się.

Nadszedł wieczór, gdy mamę zabrano do szpitala. Minęły dwie godziny, a wujek Marek zaczął dzwonić do szpitala.

— Halo, powiedzcie, Kowalska już urodziła? Chłopiec? Dobrze. Co powiedzieliście? — jego głos nagle się urwał, twarz zmieniła wyraz. Wyłączył telefon. Usiadł w milczeniu.

— Co z mamą? — złapałam go za rękaw. — Mów!

Spojrzał na mnie z dziwnym obojętnym wzrokiem i powiedział:

— Krysia urodziła kalekę. Chłopiec jest niedorozwinięty. Nie potrzebuję takiego. I tak już tu za długo zostałem. Mam inną kobietę – nie żadną biedną alkoholiczkę, tylko normalną, z mieszkaniem, z pieniędzmi. Bez „wadliwych” dzieci. Powiedz swojej matce, żeby na mnie nie liczyła.

Wstał i spokojnie zaczął pakować swoje rzeczy. A ja stałam i patrzyłam, jak nasze życie się rozpada.

— Ty… ty jesteś gnojem! — wyrwało mi się. — To twoje dziecko! Co my teraz zrobimy?! Nie możesz nas tak po prostu zostawić!

Uśmiechnął się. Spojrzał na mnie obleśnie:

— A ty jesteś ładna, gdy się złościsz. Szkoda, iż jeszcze taka młoda…

Odskoczyłam i, drżąc ze strachu, zatrzasnęłam drzwi do pokoju. Po godzinie usłyszałaPo tamtym dniu zrozumiałam, iż czasem najlepszą odpowiedzią na ludzką podłość jest po prostu zamknięcie drzwi – i życie dalej.

Idź do oryginalnego materiału