Nieproszony Gość: Gdy Gościnność Spotyka się z Zakazem

polregion.pl 9 godzin temu

Niechciany Gość: Gdy Gościnność Spotyka się z Zakazem

Mama chciała nas odwiedzić podczas nieobecności mojej teściowej, ale ta stanowczo zabroniła jakichkolwiek obcych w swoim domu.

Ja, Kinga, dwudziestopięcioletnia, znalazłam się w sytuacji, która łamie mi serce. Mój mąż, Marek, i ja mieszkamy w mieszkaniu jego matki, Genowefy Nowak, w małym miasteczku niedaleko Krakowa. To nie tymczasowe rozwiązanie pozostaniemy tu długo, przynajmniej do końca mojego urlopu macierzyńskiego. Trzy miesiące temu urodziłam naszą córeczkę, Zosię, i od tamtej pory całe nasze życie kręci się wokół niej. ale zamiast rodzinnej harmonii, czuję się jak więzień w domu, gdzie teściowa narzuca swoje zasady, a moja własna matka nie może choćby nas odwiedzić.

Mieszkanie Genowefy jest przestronne trzy pokoje, duża kuchnia, balkon Bez problemu pomieściłyby się tu cztery osoby. Marek ma w nim swój udział, a jednak zajmujemy tylko jeden pokój, by nikomu nie przeszkadzać. Karmię Zosię piersią, śpimy razem i wszyscy zdają się tym zadowoleni. ale życie tu stało się codzienną walką. Genowefa nie przepada za sprzątaniem, więc wszystko spada na mnie. Przed porodem spędziłam godziny, usuwając lata kurzu, a teraz utrzymuję porządek za wszelką cenę z niemowlęciem to konieczność. Pranie, prasowanie, gotowanie Wszystko to ja. Genowefa choćby nie zagląda do kuchni. Na szczęście Zosia jest spokojna śpi lub gaworzy w łóżeczku, gdy ja krzątam się jak naderwana mrówka.

Moja teściowa choćby palcem nie kiwnie. Wcześniej chociaż myła naczynia, teraz już nic. Zostawia brudne talerze na stole i znika. Milczę, by uniknąć kłótni, ale we wrze wręcz. Czy tak trudno opłukać talerz po zupie? Drobiazg, a jednak dobija mnie. Sprzątam, gotuję, a ona w tym czasie ogląda telewizję lub gada przez telefon. Robię wszystko, by zachować spokój, ale każdy dzień wyczerpuje mnie coraz bardziej.

Ostatnio Genowefa oznajmiła, iż jesienią wyjeżdża do rodziny na Podhale. Jej siostrzenica wychodzi za mąż, a ona chce wykorzystać okazję, by spotkać się z siostrami i bratankami. Byłam zachwycona: wreszcie my Marek, Zosia i ja sami, jak prawdziwa rodzina! Tego samego dnia zadzwoniła moja mama, Danuta. Mieszka daleko, koło Wrocławia, i jeszcze nie widziała wnuczki. Tęskniła i chciała przyjechać. Byłam wniebowzięta w końcu przytuli Zosię, a ja poczuję się choć trochę jak u siebie. Podwójna radość, z niecierpliwością czekałam na wieczór, by podzielić się nowiną.

Lecz moja euforia gwałtownie zgasła. Gdy wspomniałam o wizycie mamy, Genowefa zmieniła się na twarzy. Nie pozwolę, by obcy wchodzili do mojego domu pod moją nieobecność! oświadczyła. Obcy? Mówiła o moją matce, babci Zosi! Byłam oszołomiona. Jak można tak traktować moją mamę? Tak, nie są bliskie, ale widziały się na naszym ślubie. Wtedy mieszkaliśmy na wynajmowanym, a mama nocowała u nas, bo Genowefa gościła daleką rodzinę. Minęły trzy lata, ale czy to powód, by uważać ją za obcą?

Genowefa się uparła. Oskarżyła mnie, iż spiskuję z matką, jakbyśmy tylko czekały na jej wyjazd, by przejąć mieszkanie. Miała już kupione bilety, teraz jednak wątpi, czy wizyta mamy to przypadek. Twoja matka dwa lata się nie odzywała, a teraz nagle się zjawia? Zbyt wygodne! krzyczała. Próbowałam tłumaczyć, iż mama po prostu chce zobaczyć wnuczkę, ale Genowefa pozostała nieugięta. Groziła odwołaniem podróży, by pilnować swojego dobra. Jakby to był zamek pełen złota, a nie zwykłe trzypokojowe mieszkanie z odrapanymi tapetami!

Wyznałam wszystko mamie, nie mogąc tego w sobie trzymać. Była smutna, ale zaproponowała, by odwiedziła nas latem, by uniknąć napięć. A Genowefa faktycznie odwołała bilety. Teraz krąży po mieszkaniu jak strażniczka, śledząc każdy mój ruch, jakbym była złodziejką. Czuję się upokorzona. Moja mama, która marzyła o trzymaniu Zosi, musi zrezygnować przez kaprys Genowefy. A ja, która mieszkam tu legalnie, wpisana do umowy, nie mam prawa zaprosić choćby własnej rodziny.

Serce mi się ściska. Daję z siebie wszystko dla tego domu: sprzątanie, gotowanie, atmosfera A w zamian otrzymuję tylko nieufność i zakazy. Marek unika tematu, ale czuję, iż jest niezręczny. Kto ma rację? Genowefa, która broni mieszkania jak twierdzy? Czy ja, która pragnę tylko, by moja mama poznała wnuczkę? Moja matka nie jest obca, należy do naszej rodziny. ale Genowefa widzi we mnie zagrożenie, a moje pragnienia jako pułapki. Jestem zmęczona życiem pod jej kontrolą, zmęczona uczuciem, iż jestem gościem tam, gdzie powinnam czuć się jak u siebie. Ta sytuacja przeszywa moje serce i nie wiem, jak z niej wyjść, nie niszcząc wszystkiego.

Idź do oryginalnego materiału