Niespodziewana propozycja: Zaskakujący pomysł męża na test ojcostwa dla naszej dwuletniej córki

newsempire24.com 2 tygodni temu

Pewnego dnia mąż wrócił od mamy, westchnął i zaproponował, żeby zrobić naszej dwuletniej córeczce test na ojcostwo: „Nie dla mnie, dla mamy”.

—…Pół roku przed naszym ślubem powtarzała synowi: nie żenij się z nią, ona nie jest dla ciebie! — opowiada trzydziestoletnia Weronika, jej głos drży ze złości. — Za ładna, będzie się bzikować! Wtedy się śmialiśmy, żartowaliśmy, iż Krzysiek powinien był wybrać „krokodylicę”, żeby na pewno go nie okłamała. Ale teraz nie jest nam do śmiechu. Ani trochę!

Weronika nie uważa się za jakąś olśniewającą piękność. Zwykła dziewczyna z podkrakowskich Bronowic, dba o siebie, jak większość. Szczupła, zadbana, ubiera się skromnie, zawsze była wymagająca w relacjach i szanowała siebie. Dlaczego jej teściowa, Barbara Nowak, uznała, iż Weronika to lekkoduch i niewierna, pozostaje zagadką. Ale ta kobieta zamieniła życie synowej w koszmar.

Z Krzyśkiem są małżeństwem od czterech lat, mają córeczkę. Weronika jest na macierzyńskim, jej dni to niekończąca się seria gotowania, sprzątania i przewijania. Jedyni, z kim rozmawia, to inne mamy na placu zabaw. Ale teściowa nie odpuszcza. Podejrzewa Weronikę o zdrady, śledzi ją jak detektyw z taniego serialu.

— Zawsze za mną szpiegowała! — wzdycha Weronika, jej oczy napełniają się łzami. — Dzwoniła, sprawdzała, przyjeżdżała bez zapowiedzi, próbowała kontrolować każdy krok. Najpierw starałam się podchodzić do tego z humorem, opowiadałam Krzysiowi, śmialiśmy się. Ale to wykańcza! Kilka razy wybuchłam, kłóciłam się z nią na poważnie. Na chwilę się uspokajała, a potem zaczynała ze zdwojoną siłą.

Pierwszy skandal wybuchł kilka miesięcy po ślubie. Barbara Nowak nagle pojawiła się w pracy Weroniki. Bez telefonu, bez powodu. Chciała sprawdzić: czy synowa naprawdę tu pracuje? A może kłamie mężowi, iż jest w biurze, a sama lata do kochanków?

— Nie wiem, jak ją w ogóle wpuścili! — wspomina Weronika, jej głos drży z oburzenia. — Mamy biurowiec, ochrona na wejściu, goście tylko po zapisach. Mało nie padłam, kiedy recepcjonistka wprowadziła ją do mnie: „Przyszli do pani”. Pytam: „Barbara Nowak, co pani tutaj robi?” A ona: „Przyszłam zobaczyć, gdzie pracujesz”. I rozgląda się po bokach! U nas open space, wszyscy przy komputerach, wszystko widać. Nie wiem, co by zrobiła, gdybym miała osobny gabinet!

Później recepcjonistka, Ola, szepnęła Weronice, iż ta dziwna kobieta zasypała ją pytaniami. Jak długo Weronika tu pracuje? Czy się nie spóźnia? Z kim się przyjaźni? Czy ktoś w biurze się do niej umizguje? „Powiedziałam, iż pani jest zamężna, ma męża!” — dodała Ola, mrużąc zdziwione oczy. Weronika była wściekła. Wróciwszy do domu, wyrzuciła wszystko Krzysiowi: „Twoja matka przekroczyła wszelkie granice! Pogadaj z nią, to nienormalne! Tylko pod biurko nie zajrzała w poszukiwaniu mojego kochanka. Chociaż pewnie i tam zajrzała, kto ją tam wie!”

Krzyś podobno porządnie porozmawiał z matką. Przez jakiś czas było spokojnie. Barbara dzwoniła tylko wieczorami, pytała, jak leci, przesyłała domowe pierogi. Weronika zaczęła mieć nadzieję, iż burza minęła. Ale się myliła.

Następny incydent zdarzył się, gdy Weronika była w ciąży, ale jeszcze pracowała. Przeziębiona, wzięła L4, spała w domu z wyłączonym telefonem, gdy nagle obudził ją łomot w drzwi i nieustanne dzwonienie. „Skoczyłam na równe nogi, myślałam, iż pożar albo ewakuacja!” — wspomina. „Spojrzałam przez wizjer — teściowa! Z wykrzywioną twarzą wali w drzwi butem i wciska dzwonek. Bałam się otworzyć, zadzwoniłam do Krzysia: „Rzuć wszystko, przyjeżdżaj, nie wiem, co się dzieje!” Przyleciał w dwadzieścia minut. A ona cały czas stała pod drzwiami, czekała na mnie!”

Nakrzyczeli na Barbarę Nowak. Weronika zagroziła, iż wezwie policję i psychiatryka, jeżeli to się powtórzy . „Trzymaj ją z dala ode mnie!” — zażądała od męża. I znów nastała cisza.

Weronika urodziła córeczkę, ale teściowa choćby nie spojrzała na wnuczkę. Później stało się jasne dlaczego. Nie wierzyła, iż to jej wnuczka. „No jasne, bo ja się przecież uganiam za byle kim, skąd u mnie dziecko od Krzysia?” — gorzko uśmiecha się Weronika. Powód? W rodzinie męża rodziły się tylko chłopcy. Dziewczynka, w logice Barbary Nowak, to dowód zdrady. „Nie słuchałam tych bredni — mówi Weronika. — Nie utrzymuję z nią kontaktów. Krzyś jakoś się z nią widuje, raz na miesiąc do niej jedzie, ale bez nas. Może i lepiej. Nigdy bym jej nie powierzyła córki.”

Ale najgorsze dopiero nadeszło. Pewnego dnia Krzyś wrócił od matki, ciężko westchnął, przestępował z nogi na nogę i nagle zaproponował, żeby zrobić dwuletniej córeczce test na ojcostwo. „Nie dla mnie, Weronika, co ty! — zasłonił się rękami. — Ja nie wątpię. To dla mamy! Chcę, żeby się wreszcie uspokoiła. Zupełnie odleciała, a ja muszę tego słuchać!”

Weronika gorzko się roześmiała mu w twarz. „Dla mamy?” — powtórzyła, jej głos drżał ze złości. „Lepiej powiedz, iż uwierzyłeś jej bzdurom! Przecież wiesz, iż ona nigdy się nie uspokoi. Zrobimy trzy testy w różnych klinikach — powie, iż lekarze przekupieni, a wyniki sfałszowane! Nie zamierzam tańczyć, jak mi zagra, koniec!”

— To nie jest trudne, zrobić ten test — nie ustępował Krzyś.

— Po co? — Weronika patrzyła na niego, powstrzymując łzy. — Ja wiem, czyje to dziecko. A ty? jeżeli potrzebujesz testu, zróbmy to. Ale najpierw składamy pozew o rozwód. Nie będę żyć z mężczyzną, który mi nie ufa!

Jej słowa zawisły w powietrzu jak wyrok. Zaufanie w ich rodzinie pęka w szwach, a wszystko przez teściową, której podejrzenia zatruwają im życie. Weronika czuje, iż stoi nad przepaścią i nie wie, jak uratować swoją rodzinę przed tym szaleństwemWeronika odwróciła się, wzięła córkę na ręce i wyszła z pokoju, zostawiając Krzysia z myślą, iż czas najwyższy wybrać – rodzina czy matka.

Idź do oryginalnego materiału