Julia Pawłowska odwróciła się, wpatrując się w nieznajomą kobietę. Nie mogła przypomnieć sobie, skąd ją zna.
Kobieta podeszła bliżej, poślizgnęła się na oblodzonym chodniku. Julia instynktownie ją podtrzymała i zamarła…
— Angelika? Angelika Nowak? Nie wierzę! Skąd się tu wzięłaś?
— Szłam koło szkoły, myślę: chyba ty? — zaśmiała się tamta, poprawiając włosy. — No jak tam życie? Wyjechałaś taka ambitna, a potem ślad po tobie zaginął.
— Jak to „zaginął”? Dzwoniłam, ale numer nieczynny…
— Telefon mi ukradli, potem… sama nie wiem, wir spraw. Ale mniejsza — opowiadaj o sobie!
— Stój, po co stoimy na mrozie? Chodź do nas! A wiesz, co? Jutro mamy małe spotkanie — przyjdź!
— Nie chcę przeszkadzać…
— Głupstwa! Przyjaciółki od przedszkola! Masz, adres. Słuchaj, gdzie mieszkasz?
— W hotelu.
— To się spakuj i do nas! Mamy trzypokojowe po remoncie.
— Kiedy…? A, przepraszam — to zawodowe, jestem agentką nieruchomości. Firma płaci za hotel, dzięki.
— No to przyjdziesz?
— Postaram się. O, a twój mąż…? Nie chce być natrętna…
— Jak to „mąż”? Przecież wyszłam za Borysa! Kowalskiego! Z trzynastej podstawówki, pamiętasz? Woził nas na ramie roweru, ty zawsze z przodu, ja z tyłu…
— Aaa, Borys! Pamiętam!
Przy kolacji Julia, w domu zwana po prostu „Jula” lub „mamuśka”, opowiedziała mężowi o spotkaniu.
— Angelika Nowak? Ta od rowerowych wyścigów? — Borys uniósł brew. — Co ona tu robi?
— Na szkolenie przyjechała. Podobno w nieruchomościach działa.
— Agentka? Nie kończyła czegoś innego?
— Nie wiem. Jutro się dowiem.
Wieczorem, gdy przyszli goście, Julia wciąż czuła niepokój. Dlaczego? Wszystko przecież układało się idealnie.
O siódmej zjawiła się Angelika — olśniewająca, w futrze i z błyszczącymi włosami. Borys zaniemówił, a ich przyjaciel Krzysztof nagle wyprostował plecy.
Cały wieczór Angelika błyszczała dowcipem, mimochodem przypominając zabawne historie z dzieciństwa, które jednak uwypuklały niegdysiejszą nieśmiałość Julii. Gdy tamta wyszła z Borysem „na papierosa”, Julia podsłuchała…
— Trzy pokoje mówisz? A ja w kawalerce? — syczała Angelika. — Dzieci sobie robisz, a mnie płacisz grosze? Albo znajdziesz mi mieszkanie, albo…
Julia wróciła do gości z twarzą z kamienia. Gdy w końcu zostali sami, spojrzała na męża i „przyjaciółkę”.
— Kiedy zamierzaliście mi powiedzieć? — zapytała spokojnie. — Zabierz ją, Borys. I swoją trójkę. Znajdę sobie coś.
— Oszalałaś? — Angelika parsknęła. — Ten mięczak? Płacił mi przez pięć lat za syna, którego NIGDY NIE MIAŁAM! Zdjęcia aktora z internetu mu wysyłałam. Pa, głuptasy!
— Stój — Julia zablokowała drzwi. — Oddasz każdy grosz. Albo pójdziemy do sądu.
— Bez dowodów? — tamta zaśmiała się. — Dary od wielbiciela. Spróbujcie!
Po jej wyjściu Borys wyznał:
— To była pułapka. Po maturze… wykorzystała moją głupotę. Bałem się stracić ciebie.
— Współczesny facet, a uwierzył w ciążę po tygodniu? — Julia pokręciła głową. — Żadnych tajemnic więcej. Rozumiesz?
— Przysięgam.
Nocą Julia przeglądała zdjęcia w folderze „AAAA” — same fotosy małego aktora z seriali. Westchnęła. Czasem choćby głupota miała słodki smak…