Nigdy nie zapomnę dnia, gdy znalazłam płaczące niemowlę w wózku pod drzwiami sąsiadki, Leny. Była równie zszokowana jak ja.

newsempire24.com 3 dni temu

Nigdy nie zapomnę tamtego dnia, gdy znalazłam płonące niemowlę w wózku pod drzwiami mojej sąsiadki, Leny. Była tak samo zszokowana jak ja.

W obawie przed tragedią zgłosiłam to na policję, mając nadzieję, iż odnajdą rodziców dziecka. Ale dni mijały, tygodnie, a nikt się nie zgłaszał.

W końcu z mężem adoptowaliśmy dziewczynkę i nazwaliśmy ją Zosławą.

Przez osiem lat byliśmy szczęśliwą rodziną aż do dnia, gdy mąż zmarł, a ja zostałam sama z wychowaniem Zosi. Mimo straty, razem odnajdywałyśmy radość.

Ale choćby w najśmielszych snach nie przypuszczałam, iż trzynaście lat po tym, jak Zosia pojawiła się w moim życiu, stanie przed moimi drzwiami jej biologiczny ojciec.

Był zwykły wtorek. Jego z tych dni, które zlewają się z codziennością i mijają niemal niezauważone. Właśnie skończyłam sprzątać po kolacji, z dłoni unosił się zapach czosnku i pomidorowego sosu, gdy zadzwonił dzwonek. Nie spodziewałam się nikogo. Rodzina i przyjaciele wiedziali, iż wieczorami lubię ciszę, więc to było dziwne.

Otworzyłam drzwi i stanął przede mną mężczyzna. Jego spięta postawa i nerwowe poprawianie kurtkowej klapy zdradzały, iż nie jest przyzwyczajony do takich wizyt. Brązowe oczy od razu przykuły moją uwagę, a we mnie obudziło się jakieś znajome uczucie, choć nie wiedziałam skąd.

Przepraszam za niedogodność odezwał się, głos mu drżał. Czy Czy to pani Larysa Kowalska?

Skinęłam głową, wciąż nie rozumiejąc, o co chodzi.
Tak, to ja. W czym mogę pomóc?

Mężczyzna przełknął ślinę, palce kurczowo ściskały brzeg kurtki, jakby to ona go uziemiała.
Myślę Że może pani jest matką Zosi.

Mrugnęłam. Wydawało mi się, iż źle usłyszałam.
Słucham? Co pan powiedział? zapytałam zdezorientowana.

Nazywam się Dariusz. Ja jestem biologicznym ojcem Zosi.

Przez chwilę zamarłam. Jakby ziemia zniknęła mi spod nóg. Zosia. Moja Zosia. Dziecko, które wychowywałam od niemowlęcia, które kochałam całym sercem. Próbowałam ogarnąć to, co usłyszałam, ale myśli nie nadążały za uczuciami. Rozum podpowiadał, iż powinnam odpowiedzieć, ale emocje były silniejsze.

Ojciec Zosi? szepnęłam.

Dariusz skinął głową, w jego wzroku było tyle nadziei i żalu.
Wiem, iż to wstrząsające. Ale szukałem jej od lat. Wtedy popełniłem błędy Ale teraz chcę ją zobaczyć. Naprawić, co się da.

Ogarnął mnie gniew jak mógł się tak po prostu pojawić? Po tylu latach chce wejść w jej życie?

Skrzyżowałam ramiona i cofnąłam się.
Dariuszu, nie wiem, czego pan chce, ale Zosia ma rodzinę. Ja jestem jej matką od ponad. dekady. Przeszłyśmy przez wiele. Jesteśmy rodziną. I udało nam się stworzyć dobre życie.

Wyglądał na złamanego, wzrok mu się rozmiękczył.
Nie chciałem jej zostawić. Byłem młody, przestraszyłem się, nie byłem gotowy. Ale żałuję tego do dziś. Nie zmienię przeszłości, ale chcę być częścią jej przyszłości.

Serce biło mi tak mocno, iż wydawało się, iż cały dom to słyszy. Myśli kłębiły się w głowie: pozwolić mu spotkać się z Zosią? A jeżeli Zosia nie będzie chciała? A jeżeli to ją zrani? Przecież tyle przeszłyśmy, by mieć swoje szczęście. Nie byłam pewna, czy jestem gotowa się nim dzielić z kimś z przeszłości.

Ale w spojrzeniu Dariusza było coś szczerego. Nie przyszedł odebrać przyszedł szukać spokoju. Odsunęłam się i cicho powiedziałam:
Niech pan wejdzie. Ale musimy porozmawiać.

Dariusz wszedł i ostrożnie usiadł na kanapie. Przyniosłam kawę i długo milczeliśmy, zanim się odezwałam.
Dlaczego teraz? Dlaczego nie wcześniej?

Wiercił się, splótając dłonie.
Myślałem, iż uda mi się zapomnieć. Żyć dalej. Ale nie mogłem. Kilka miesięcy temu dowiedziałem się, gdzie jest. Od tamtej pory zbierałem się na odwagę.

Zamilkł, widziałam, jak ciężar przeszłości go przygniata.
Nie chciałem jej okłamywać. Po prostu nie wiedziałem, czy mam prawo tak się wtrącać.

Długo na niego patrzyłam. Naprawdę żałował czy może nie?

Wszystko musi iść powoli. Najpierw ja porozmawiam z Zosią. Ona nic o nim nie wie. To dla niej szok. Ma swoje życie, Dariuszu. I nie pozwolę, by ktoś je zniszczył.

Szybko skinął głową.
Rozumiem. Niczego od niej nie oczekuję. Chcę tylko, żeby wiedziała, kim jestem. jeżeli nie będzie chciała mnie znać zaakceptuję to.

Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie przygotowałam Zosi na coś takiego. Nigdy nie przyszło mi do głowy, iż biologiczny ojciec może się pojawić. Jak zareaguje? Będzie zła? Poczuje się zdradzona?

Późnym wieczorem, po długim wahaniu, w końcu jej powiedziałam. Właśnie jadła kolację, bawiąc się widelcem, gdy ostrożnie się odezwałam:

Zosiu, muszę z tobą porozmawiać.

Uniosła brwi, wyczuła mój poważny ton.
Co się stało, mamo?

Dzisiaj przyszedł mężczyzna. Nazywa się Dariusz. Twierdzi, iż jest twoim biologicznym ojcem.

Oczy Zosi się rozszerzyły. Widziałam, jak myśli wirują w jej głowie.
To znaczy?

To znaczy, iż to on przyczynił się do twojego przyjścia na świat. Ale ty zawsze byłaś moją córką. I nie zmieni się to nigdy.

Zosia milczała. Jej twarz był nieczytelna. W końcu zapytała:
Myślisz, iż powinnam go spotkać?

Zaskoczyło mnie to pytanie.
To twoja wybór. Bardzo chce cię zobaczyć. Żałuje, iż nie było go przy tobie. Chce teraz mieć szansę, by cię poznać.

Zosia zamyśliła się, po czym skinęła głową.
Spotkam się z nim.

W następnym tygodniu umówiliśmy się z Dariuszem w parku. Napięcie było wyczuwalne, gdy czekaliśmy na ławce. Nie wiedziałam, co myśli Zosia, ale wyraźnie się denerwowała.

Gdy Dariusz się pojawił, na moment się zatrzymał, jakby nie wiedział, jak zacząć. Zosia wstała, podes

Idź do oryginalnego materiału