Obca kobieta pochwaliła moje dziecko. To dowód, iż wyścig szczurów zaczyna się już w przedszkolu

mamadu.pl 7 miesięcy temu
Zdjęcie: Dla wielu dzieci publiczne występy to spore wyzwanie. Fot. 123rf.com


Nie lubię, gdy ktoś obcy zaczepia moje dzieci. Ponieważ już mam 10 lat stażu rodzicielskiego, to tych sytuacji trochę nam się przytrafiło. Od przemiłego, sfrustrowanego pana, który tęskni za własną córką, ale jest tak pijany, iż ledwo stoi na nogach, przez inne matki, po "urocze" emerytki. Uważam, iż nikt nie powinien zaczepiać i zgadywać dzieci, jeżeli naprawdę nie ma takiej potrzeby. Pierwszy raz jednak zdarzyło mi się coś takiego.


Nie było jak uciekać


Mała przedszkolna szatnia, chwilę po występie z okazji Dnia Babci i Dziadka: nie dało się uciec od emerytów. Wzięłam córkę na ręce, by nie zginęła w tłumie, i krzyknęłam do rodziców i teściów, iż widzimy się w domu. W tym czasie my próbowałyśmy dostać się do szafki. Nagle podeszła do nas miła pani i zaczęła mówić do mojego dziecka.

"O nie, znowu" – pomyślałam. Niby uczymy: nie rozmawiaj z nieznajomymi, jednocześnie przez "zaczepialskich" dochodzi do całej masy sytuacji, które potencjalnie są niegroźne. Bardzo tego nie lubię, bo uważam, iż obcy to obcy i tu nie ma wyjątków. Niestety, jednocześnie sama mam mocno wpojone, iż dla starszych trzeba być miłym. Wolę emerytów omijać szerokim łukiem, bo po prostu nie potrafię uciec z takiej sytuacji.

To nie moje dziecko powinno było to usłyszeć


To, iż starsza pani zaczepiła nas w przedszkolu, jakoś mnie nie zdziwiło, jednak jej słowa dość mocno zszokowały. Kobieta, która z pewnością przyszła do przedszkola na przedstawienie, zamiast rozpływać się nad własnym wnukiem, nagle zaczęła wychwalać moje dziecko. Usłyszałam, iż wypadło najlepiej ze wszystkich przedszkolaków. To było miłe, ale słowa te jednak nigdy nie powinny paść. To nie były zawody ani żaden konkurs, by porównywać dzieci.

Pani dyrektor placówki, do której chodziła nasza starsza córka, kiedyś powiedziała: "Nie śpiewali? Nie szkodzi. Nikt się nie popłakał, więc mamy olbrzymi sukces". Przecież taki publiczny występ to olbrzymi stres. Coś, co udaje się na próbach, dla wrażliwych dzieci może na oczach obcych ludzi nagle stać się niewykonalne, przerażające czy paraliżujące.

Moja córka to gwiazda estrady, łatwo zapamiętuje teksty i uwielbia publiczne występy, dla niej to nie było nic trudnego. Nie powinien to być jednak pretekst do porównywania.

Nie o to w tym wszystkim chodzi


Oby w tym całym zamieszaniu wnuczek lub wnuczka seniorki nie słyszał jej słów. Mam też szczerą nadzieję, iż potem ta kobieta nie powiedziała, np.: "Wnusiu, a ta mała dziewczynka, co stała obok ciebie, tak ładnie i głośno śpiewała, a ty nic", albo "Dlaczego nie śpiewałeś tak ładnie, jak twoja koleżanka?". Niestety, jestem w stanie sobie to wyobrazić, bo porównywanie to chyba domena tego starszego pokolenia.

Myślę, iż warto zwrócić uwagę, co nasze dzieci słyszą po publicznych występach od nas i naszych bliskich. Źle dobrane słowa, zamiast zmotywować, mogą sprawić przykrość, zawstydzić, a choćby zniechęcić do działania.

Idź do oryginalnego materiału