Obcy mężczyzna zaczepił 8-latka idącego do szkoły. Reakcja dziecka mnie zszokowała

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Nauka samodzielnego chodzenia do szkoły to bardzo emocjonujący etap. Fot. 123rf.com


Dziecko, które samo dzielnie szło do szkoły, nagle przerażone uciekło. Wszytko przez słowa, jakie usłyszało od obcego mężczyzny. "Czy tak powinno zareagować?" – zastanawia się nasza czytelniczka i pyta: "Gdzie jest granica między nauką samodzielności a wpajaniem naszym dzieciom panicznego lęku przed całym światem?".


"Dziś byłam uczestnikiem sytuacji, która dała mi bardzo dużo do myślenia. Syn jest w 3. klasie szkoły podstawowej i w zasadzie wszyscy koledzy i koleżanki są na etapie nauki samodzielnego chodzenia do szkoły. Wielu rodziców podprowadza swoją pociechę do połowy drogi, a potem puszcza samodzielnie, obserwując z dystansu jej zachowanie. Jest w tym wiele emocji zarówno u dzieci, jak i u rodziców. Dlatego gdy wpadamy na siebie, to jest temat przewodni naszych rozmów.

Dziś spotkałam tatę koleżanki syna i rozmawiając, wracaliśmy razem w kierunku naszego osiedla. Drogę zastawił nam jednak dostawczak. Opcje były dwie, albo trzeba było wyjść niemalże na środek jezdni, by go ominąć, albo długo poczekać, aż skończy rozładunek. Jako dorośli ominęliśmy pojazd i zauważyliśmy, iż z drugiej strony czeka ok. 8-letni chłopiec. Znajomy, kilka myśląc, serdecznie się uśmiechnął i zapytał, czy może mu pomóc przejść przez ulicę, bo ten duży samochód trochę tu jeszcze postoi.

Takiej reakcji się nie spodziewaliśmy


Chłopiec zrobił wielkie oczy, momentalnie na jego twarzy zobaczyliśmy także śmiertelne przerażenie. Znajomy próbując ratować sytuację, dodał, iż przeprasza i nie miał zamiaru go przestraszyć. Chciał tylko pomóc. Na co dziecko odwróciło się na pięcie i zaczęło uciekać.

Gdy zobaczyliśmy, iż bezpiecznie dotarł do mamy, postanowiliśmy podjeść i wyjaśnić sytuację. Pani była miła, acz stanowcza. Pochwaliła chłopca za jego reakcję i przez cały czas zwracając się do dziecka, dodała: 'Ten pan nie powinien cię zaczepiać'. Znajomy przyznał kobiecie rację, grzecznie przeprosił, ponownie podkreślając, iż nie miał złych zamiarów. Zapowiedział także, iż więcej tego nie zrobi...

Gdzie jest granica?


Szczerze mówiąc od tamtej chwili, mam potworny mętlik w głowie. Z jednej strony oczywiście nie chciałabym, by ktoś obcy zaczepiał moje dziecko. Chciałabym również mieć pewność, iż będzie umiało sobie poradzić w takiej sytuacji. Że ucieknie, iż będzie krzyczeć, gdy ktoś będzie chciał mu zrobić krzywdę. Jednak nie każdy przecież ma złe zamiary?

Ja jako dziecko chodziłam sama do szkoły i gdy nie czułam się pewnie, prosiłam przypadkowo napotkanych dorosłych, by pomogli przejść przez ulicę. Dziś chciałabym mieć pewność, iż ktoś obcy z troską pomoże mojemu dziecku, gdy ono będzie tego potrzebowało. Mam szczerą nadzieję, iż gdy zajdzie taka potrzeba, to mój syn również nie będzie się bał prosić o pomoc.

Dziś bardzo boimy się, iż nasze dzieci zaufają obcym i stanie im się krzywda. Jednak gdzie jest ta magiczna granica? Bo ta sytuacja pokazała mi, iż w ten sposób niezwykle łatwo przekazać naszym pociechom potworny lęk przed całym światem.

Chyba nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy tego chłopca. Był potwornie przerażony, a to przecież był tylko empatyczny odruch przypadkowego dorosłego. Znajomy po dzisiejszej lekcji życia, pewnie nigdy nie zaczepi żadnego dziecka, ja chyba też nie... ale czy nasze pociechy nie zasługują także na takie miłe gesty?".

Idź do oryginalnego materiału