Ocena z religii. "Czemu ma służyć? Pokazaniu, jak bardzo kocham Boga? "

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: Jak wypisać dziecko z religii? Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl


Autorka obszernego listu poruszyła w nim wszystkie sprawy, które ostatnio wzbudzają emocje odnośnie szkolnych lekcji religii: od wymiaru, przez finansowanie po ocenianie. "Żaden z aktów nie nakłada obowiązkowej liczby godzin lekcyjnych, jaka ma być poświęcona na religię, przymusu obecności, uzyskania określonej oceny" - przypomniała.Zapowiedziane przez MEN zmiany w organizacji szkolnych lekcji religii, które częściowo weszły już w życie, powodują wiele zamieszania i kontrowersji. I właśnie w tej sprawie napisała do nas nasza czytelniczka, pani Agnieszka (nazwisko do wiadomości redakcji), która uznała, iż sytuacja wymaga "rzeczowego i spokojnego podejścia do tematu".
REKLAMA


Zobacz wideo


Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Trzeba pamiętać o wolności religijnejAutorka listu przypomniała, iż mamy kwestię wolności religijnej wpisaną do konstytucji. Napisała: "Cały Art. 53 Konstytucji definiuje wolność sumienia i religii z rozgraniczeniem na sumienie i religię. Tu myślę, iż ustawodawca zakłada, iż sumienie każdy posiada niezależnie od przynależności religijnej. Nikogo nie można przymusić do wyznawania religii bądź jej niewyznawania. Punkt 4 mówi, iż 'religia [...] może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób'. Dodała też: "Mamy podpisany Konkordat, którego zapis mówi, iż szkoły i przedszkola organizują zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii w ramach planów zajęć szkolnych. Żaden z aktów nie nakłada obowiązkowej liczby godzin lekcyjnych, jaka ma być poświęcona na religię, przymusu obecności, uzyskania określonej oceny".


religia (zdj. ilustracyjne) Grzegorz Zdziarski/istock


Pani Agnieszka przypomina też, iż żaden z tych dwóch aktów nie nakłada na państwo obowiązku finansowania lekcji religii. "Samo nieodpłatne udostępnienie kościołowi sali w szkole na zorganizowanie lekcji religii już jest wypełnieniem tego obowiązku" - pisze. Wspomina także o coraz mniejszej licznie uczniów zainteresowanych uczęszczaniem na katechezę: "Nie można przymusić ludzi/dzieci, aby chodziły na religię czy uczestniczyli w praktykach religijnych. W obliczu zmian społecznych można tak dostosować szkolną organizację, aby służyła jednym i drugim. Chyba, iż wolą Państwo ponosić koszty godziny pracy księdza/katechety siedzącego w pustej sali?" Religia na pierwszej godzinie lekcyjnej?Nasza czytelniczka odniosła się także do (bardziej lub mniej udanych) prób umieszczenia religii na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej danego dnia. Napisała: "Dotąd w wielu szkołach układanie planów lekcji rozpoczynało się od zaplanowania lekcji religii i założeniu, iż 100 proc. uczniów na nią się zapisze. I tak - na pierwszej godzinie lekcyjnej nie, bo ksiądz ma mszę, zresztą pani katechetka również w niej uczestniczy, potem pani katechetka może a ksiądz nie, bo ma dyżur w kancelarii itd. Nikt dotychczas nie przejmował się faktyczną "wolą zainteresowanych". Nie pytamy, kto będzie chodził, zakładamy, iż przyjdą wszyscy. Dopiero gdy na lekcjach zaczęło zjawiać się tylko pół klasy przyszła refleksja-coś się dzieje? Odpływ dzieci, ale dlaczego? Dlatego, iż mogą, takie jest ich prawo. Religia nie jest przymusem ani obowiązkiem w naszym kraju".


Zastanowiłabym się, bardziej nad tym czemu ocena z religii ma służyć? Pokazaniu, na jaką ocenę kocham Boga, czy ile o nim wiem?À propos ocen z religiiAutorka wiadomości odniosła się także do ocen z religii: "Larum niektórych środowisk po wyłączeniu oceny z religii ze średniej ocen jest po prostu śmieszny. Dlaczego ocena z przedmiotu dodatkowego, nieobowiązkowego ma wliczać się do średniej ocen z przedmiotów wymaganych przez MEN?. Chodzącym na religię ocena z niej średnią podwyższa a niechodzącym obniża, bo dzielnik dla wszystkich jest taki sam. Zastanowiłabym się, bardziej nad tym czemu ocena z religii ma służyć? Pokazaniu, na jaką ocenę kocham Boga, czy ile o nim wiem?. A co z łączeniem grup?Autorka listu zabrała też głos w sprawie pomysłu łączenia grup w ramach lekcji religii. Nie rozumie, dlaczego wzbudza to tyle kontrowersji. Pisze: "Łączenie grup dzieci w grupy lekcyjne budzi olbrzymią dyskusję, ale nikt nie zbadał jeszcze ile takich grup jest połączonych w skali kraju. To nie jest nowe rozwiązanie. Od lat przy okazji lekcji etyki łączy się grupy I-III i IV-VIII i nie spotkałam się ze stwierdzeniem, iż to nieodpowiednie dla rozwoju dzieci, krzywda itp. Na religii to niemożliwe - no tak, w końcu dziecko w I klasie nie wie jeszcze jakiego koloru jest korona cierniowa a dziecko w klasie III już wie i to przepaść nie do zasypania".W wielu szkołach już od dawna tak jest, iż jest tylko jedna godzina, bo nie ma chętnych albo nie ma wystarczającej liczby nauczycieli i biskupi dają takie rekomendacje szkołom.Na koniec autorka listu postanowiła się odnieść do tego, czy jej zdaniem religia w ogóle powinna zostać w szkołach: "Obecny stan prawny wymaga, by była w szkole i ta jedna godzina ten warunek wypełnia. Powinna być zorganizowana tak, by nieuczestniczący w religii nie mieli okienek w planie zajęć. W wielu szkołach już od dawna tak jest, iż jest tylko jedna godzina, bo nie ma chętnych albo nie ma wystarczającej liczby nauczycieli i biskupi dają takie rekomendacje szkołom. Druga godzina religii - jeżeli będą chętni, również może być na terenie szkoły w udostępnionej kościołowi sali. Tu finansowanie zostawiam kościołowi" - stwierdziła. "Na zachodzie popularne są szkółki niedzielne, może warto sprawdzić?" - kończy swoją wiadomość nasza czytelniczka.A ty? Co sądzisz o zmianach dotyczących szkolnych lekcji religii? Daj znać w komentarzu
Idź do oryginalnego materiału