Oczy otwarte

twojacena.pl 2 tygodni temu

– Leszku – Wiola weszła do pokoju, trzymając ręce za plecami. Jej uśmiech był zagadkowy, oczy błyszczały szczęściem.

Leszek też się uśmiechnął, spodziewając się miłej niespodzianki albo prezentu.

– Co tam masz? – Przesunął się na krawędź kanapy, wyciągając rękę. – Nie męcz, pokaż już.

– Proszę. – Wiola otworzyła dłoń, na której leżał mały przedmiot. Leszek jeszcze nie zrozumiał, co to jest, ale uśmiech na jego twarzy już nie był tak radosny.

– Co to? – Odchylił się z powrotem, jakby chciał się odsunąć od tego „prezentu”.

– Zobacz! – Wiola podeszła bliżej, ciągle trzymając test w dłoni. – Jestem w ciąży! – wybuchnęła, nie mogąc dłużej wytrzymać. Jej głos drżał z radości.

„W ciąży” – powtórzył w myślach Leszek. Uśmiech zniknął. Patrzył na Wiolę jak na obcą osobę, z lękiem.

Uśmiech Wioli też zgasł powoli, jak światło w teatrze przed rozpoczęciem spektaklu. Ścisnęła test i opuściła rękę.

– Nie cieszysz się? – Teraz jej głos drżał od powstrzymywanych łez.

– Wiola, przecież umawialiśmy się, iż poczekamy z dziećmi – warknął Leszek, odzyskując głos. – Przestałaś brać tabletki?

– Raz zapomniałam, a potem… – Wiola usiadła obok niego, ale on odsunął się na sam skraj kanapy.

– O czym ty myślaśś? Dlaczego mi nie powiedziałaś? Chcesz się bawić w pieluchy i nie spać po nocach? Sama jesteś jeszcze dzieckiem. – Wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.

– Wiola, porozmawiajmy, nie róbmy nic pochopnie…

– Nie zrobię aborcji. On już jest. Wiem, iż to chłopiec. Będzie podobny do ciebie. – Łzy błyszczały w jej oczach.

Słowa Wioli przybiły Leszka do podłogi. Patrzyła na niego z determinacją.

– Słuchaj… – Objął ją, przytulił.

„Krzykiem nic nie zdziałam. Muszę ją delikatnie przekonać…”

Wiola odepchnęła go i wstała.

– Nie. Zrobię. Aborcji. Nigdy. – Wymówiła każde słowo wyraźnie.

– Nie mówiłem, żebyś… Zaskoczyłeś mnie. Przepraszam – szepnął, ściągając ją z powrotem na kolana. – Głupia jesteś… Jak ja cię kocham. Nie płacz, to niezdrowe dla dziecka.

– Naprawdę się cieszysz? – otarła łzy.

– Oczywiście – odparł lekko, myśląc, iż przed nimi jeszcze dziewięć miesięcy… Wszystko może się zdarzyć.

Minęły tygodnie. Leszek nie zauważał zmian, aż pewnego dnia Wiola zaczęła wymiotować. Nie mogła jeść, bladła. Wcześniej chodzili do kina, na kolacje, teraz ona tylko leżała.

– Wiola, Krzysiek ma urodziny w sobotę – powiedział nieśmiało.

– Idź sam. I tak bym nie wytrzymała.

Ucieszył się. Na imprezie pił, śmiał się, wrócił późno. Wiola spała zwrócona do ściany.

Z czasem jej brzuch urósł. Nie mogła znaleźć wygodnej pozycji, była rozdrażniona.

– Kiedy się w końcu ożenicie? – spytała matka podczas wizyty. – Choć nie przepadam za twoją Wiolą, ale trudno. Jak nazwiecie syna?

– Antoś. Po jej ojcu. Mamo, ślub z brzuchem?

– Możecie tylko podpisać. Mówiłam ci…

– Nie zaczynaj! Wszędzie tylko pretensje.

W drodze do domu wstąpił do baru. Ledwie zasnął, gdy Wiola go obudziła.

– Leszku! Obudź się!

– Co? – przetarł oczy.

– Źle się czuję… Boli brzuch.

– Wezwę karetkę! – Sięgnął po telefon, ale był rozładowany. Wziął jej. – Zamówię taksówkę. Ubieraj się.

W przedpokoju Wiola siedziała w płaszczu narzuconym na piżamę. Obok stała torba.

– Dokumenty masz? Jedziemy.

Takśówka czekała. Wiola jęczała z bólu.

– Jedź do szpitala! – krzyknął Leszek do kierowcy.

Po czterech godzinach urodziła chłopca. Leszek, oszołomiony, pojechał do matki.

– No to kupimy wnukowi wyprawkę! – zakomenderowała.

Wieczorem świętował z kolegami.

– A co my tu świętujemy? – usłyszał za sobą znajomy głos. – Cześć, przystojniaku.

– Natalia? – ucieszył się.

– Ostrożnie, u niego właśnie syn się urodził! Siadaj z nami! – Koledzy nalali jej szampana.

Nazajutrz obudził się u Natalii.

– Dlaczego jestem nagi?

– Nie martw się, byłeś wierny Wioli – zaśmiała się. – Po prostu lubię spać bez ubrań.

– Muszę iść.

– Będę czekała – rzuciła, gdy wychodził.

Trzy dni później odebrał Wiolę ze szpitala. Kiedy położyli dziecko w łóżeczku, zaczęło płakać. Kobiety krzątały się wokół niego. Leszek czuł się zbędny.

Noce były koszmarem. Wiola chudła, on zasypiał w pracy.

Pewnego dnia spotkał Natalię.

– Wpadniesz do mnie się wyspać? – zaproponowała.

Następnego ranka obudził się wypoczęty.

– Dzięki, Wiolu – mruknął, zajadając kanapki.

– Proszę bardzo, ale jestem Natalia.

Zaczął do niej przychodzić. Pewnej nocy obudził się w ciszy. Obok spała Natalia.

– Zostanę u ciebie? – spytał rano.

– Zostań.

W końcu nagrał wiadomość dla Wioli. Nie chce już tak żyć.

Pewnego dnia, w korku, zobaczył mężczyznę bawiącego się z dzieckiem. Kobieta obok przypomniała mu Wiolę.

– Natalia, dlaczego nie chcesz dzieci?

– Chcę, ale nie mogę… – wyznała po chwili. – Zrobiłam aborcję w szkole. Mówię, iż nie chcę, bo tak wolicie. A potem zobaczyłam was… Wiola z brzuchem. Chciałam cię zranić. Może jej opowiem o nas?

– Nie…

– Wszyscy jesteście egoistami. Twoja Wiola to twarda sztuka. Wiedziałam, iż wrócisz do niej. Wyjdź. Natychmiast!

Leszek wysiadł.

Biegł do domu. Kupił pluszowego misia. Na trzecie piętro wbiegł po dwóch schodkach. Zamiast klucza nacisnął dzwonek.

Drzwi otworzyła Wiola. Wyglądała pięknie.

– Mogę?

Nie odpowiedziała, tylkoLeszek wszedł do środka, zamknął drzwi i nigdy ich już nie otworzył dla nikogo innego.

Idź do oryginalnego materiału