Odbierają dzieci po 17, słyszą: "Po co je robiłaś?". Zostawcie te matki w spokoju!

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Czy to naprawdę problem, że dziecko jest odbierane w godzinach pracy przedszkola? Fot. 123rf.com


Niedawno opublikowaliśmy list od jednej z naszych czytelniczek. Zarówno Patrycja, jak i jej mąż pracują od godz. 9:00 do godz. 17:00. Wielu osobom nie podoba się to, ile czasu w przedszkolu spędza ich córeczka. Kobieta ma serdecznie dość kąśliwych komentarzy. Temat was poruszył, a wasze zdania są mocno podzielone.


"Odpowiadając na pytanie autorki listu: kto pracujący ma czas odebrać dzieci o godz. 15:00? Odpowiedź brzmi: pracujący na zdalnej, którzy robią to w godzinach pracy" – napisała jedna z czytelniczek, ale pomysłów macie znacznie więcej. Sporo z was uważa, iż wcześniejsze odbieranie dziecka z przedszkola to jedynie kwestia ustalenia adekwatnych priorytetów i chęci, by lepiej zorganizować sobie życie.

Trzeba było się wcześniej zastanowić


"Trzeba tak wszystko ułożyć, żeby zdążyć. Na zmianę z mężem albo od godz. 8:00 do 16:00, a nie szukać takiej pracy, żeby potem robić z siebie matkę wielce pracującą, co nie ma czasu odebrać swojego dziecka, bo praca, praca".

"Dlatego, żeby mieć dziecko, trzeba do niego dorosnąć i zastanowić się, czego się chce: dziecka czy pełnej pracy zawodowej? Dotyczy to zarówno mamy, jak i taty... Ktoś musi coś poświęcić".

"Nie wciskajcie mi kitu, iż trzeba pracować, bo... trzeba było się zastanowić, czy tego chcę dla swojego dziecka, zanim się je zrobiło".

Nie wszyscy jednak się z tym zgadzają. Mamy przypominają, iż często wcale nie chodzi o "robienie kariery", a po prostu o utrzymanie rodziny: "Co zrobić, jak nie ma wyjścia? Nikt z wyboru na pewno tak nie robi. Raczej z musu. Rachunki i życie kosztują. Niestety".

Wystarczy się postarać?


Nie brakowało także komentarzy, iż dzieci są dla rodziców, a nie dla pań, i decydując się na piększenie rodziny, wystarczyło zmienić pracę na taką w dogodnych godzinach lub przejść na pół etatu. Czy to takie proste, jak piszą komentujący?

"Kto może, to szuka pracy zdalnej albo hybrydowej. Koleżance ostatnio zaproponowano powrót do biura w pełnym wymiarze, to zmieniła pracę, gdzie jest możliwość pracy zdalnej, mimo iż płacą o 300 zł miesięcznie mniej".

"Akurat mam to szczęście, iż dajemy radę żyć przy moim niepełnym etacie, choć mogłoby być lepiej, gdybym zarobiła więcej. Ale znaleźć taką pracę, która umożliwia mi odbieranie dzieci do godz. 15:00 po pracy lub przed drugą zmianą, to był mega wyczyn w moim mieście i wielkie szczęście, iż się trafiło".

"Nie zawsze jest możliwość pracy na 1/2 etatu. Poza tym ludzie, którzy pracują za najniższą krajową, nie dadzą rady się utrzymać, gdyby zmniejszyli etat".


"Znalezienie w Polsce pracy na niepełny etat zgodnie ze swoim kwalifikacjami graniczy z cudem".

A może lepiej zrezygnować z pracy?


"Zawsze można się tak zorganizować, albo poprosić kogoś o pomoc. Mama z tatą niekoniecznie pracują w tych samych porach. Poza tym można wynająć kogoś, kto odbierze dziecko wcześniej" – zasugerowała jedna z mam. "Nie no pewnie, można również zrezygnować z pracy i przejść na zasiłki" – odpisała jej inna internautka. Czy to jest rozwiązanie godne uwagi?

"Jakbyś nie pracowała zawodowo, to by się nazywało, iż jesteś kura domowa bez ambicji oraz pasożyt".

"Jak odbierasz dziecko po pracy – wyrodna matka. jeżeli poświęcasz karierę dla rodziny


– roszczeniowy leń i dobrze ci tak, iż zostaniesz bez środków do życia, kiedy mąż porzuci cię dla młodszej. jeżeli prosisz babcię o pomoc, to żerujesz na starszej kobiecie i nie pozwalasz jej rozwijać skrzydeł na emeryturze. Niańki to spory koszt i ryzyko, jeżeli cię na nią nie stać – pracuj więcej itp., itd. Bez względu na opcję, ludzie i tak się przy...dolą".

Dobrze mieć pomoc


"Ja jestem babcią i często odbierałam wnuki z przedszkola. Godziny pracy córki i zięcia powodowały, iż musiałyby do późna siedzieć w przedszkolu. Chciałam pomóc, ale nie wszyscy mają taką możliwość. Teraz wnuczkę odwożę do szkoły na 12, bo w przeciwnym razie spędzałaby czas na świetlicy od 7 rano, a potem lekcje do 16. Szczerze współczuję rodzicom, którzy nie mają pomocy i czy chcą, czy nie chcą, muszą te dzieci odbierać późno. Takie mamy realia, iż żyć z czegoś trzeba, rachunki płacić trzeba".


"Przedszkole, w którym pracuję, czynne jest do 17.30. Rozumiem pracujące mamy. Martwi mnie tylko jedno... brak bliskich znajomych, pomocy sąsiadek w razie, gdyby wypadła jakaś trudniejsza sytuacja. Zawsze zachęcam rodziców maluchów do współpracy i pomagania sobie... To smutne, iż rodzice są zdani tylko na siebie. Trzeba zadbać o dobre relacje z innymi, wspierać się nawzajem. Dzisiaj ja odbiorę twoje dziecko wcześniej i pobawi się z moim, a innym razem ty. Wspierajmy się i pomagajmy".

Część komentujących osób przypomina także, iż przedszkola pracują w ściśle określonych godzinach i skoro dziecko jest przyprowadzane i odbierane o czasie, to nikomu nic do tego.

Idź do oryginalnego materiału