Odeszła, a on zrozumiał za późno, iż naprawdę kochał tylko ją.

newsempire24.com 17 godzin temu

Dziś znowu ją zobaczyłem. Starałem się nie drżeć, ale palce same zaciskały się na kierownicy. Dwadzieścia lat minęło od matury, dwadzieścia lat od dnia, gdy sam zniszczyłem wszystko, co mogło być moim szczęściem.

Wtedy uwierzyłem, iż Kasia zdradza. To zdjęcie z “nowym adoratorem” – tak mi się wówczas wydawało – zburzyło cały mój świat. Nie tłumaczyła się. Milczała. A ja krzyczałem, obwiniałem, wylewałem na nią cały gniew. Więc odeszła. Cicho. Bez scen. Bez słów.

Pół roku później ożeniłem się z Magdą. Nie z miłości – na złość. By udowodnić Kasi, iż bez niej też potrafię być szczęśliwy. Tylko iż szczęścia nie było. Małżeństwo było jak napięta struna – poprawne, zimne. Żona, dziecko, praca. A dusza milczała.

A teraz stałem w drzwiach restauracji i od razu ją wyczułem. Nie zobaczyłem – poczułem. Jej śmiech, ten sam, lekki, jak pamiętałem. Była nie do pomylenia: sukienka w kwiaty, fale włosów na ramionach. I znów coś we mnie pękło.

– Kasia… – zawołałem, gdy wyszła przed lokal, rozmawiając przez telefon.

– Tak, Wojtku? – Odpowiedź spokojna, ledwie z odcieniem ironii.

– Chcę wiedzieć… Jak ci było bez mnie?

– Na pewno chcesz to słyszeć? – W jej głosie nie było bólu, tylko zmęczenie. Głębokie, wyćwiczone.

– Nie umiem bez ciebie. Bez was…

– Nie ma żadnego “was”. Od dawna.

– A nasze dziecko? – wyrwało mi się nagle.Kasia zbladła. Zamknęła oczy, a potem powiedziała twardo:

– O tym, które straciłam po twoich oskarżeniach? Którego nie uratowałam, bo płakałam za dużo? Tak, byłam wtedy w ciąży. Ale ty przecież powiedziałeś, iż to nie twoje. Uwierzyłeś zdjęciu. Nie mnie. Nie sercu. Tylko Magdzie.

Głowa opadła mi ciężko. To ja wszystko zrujnowałem.

– Przeżyłam, Wojtku. Pogięta, poparzona, ale przeżyłam. Wyjechałam. Zaczęłam od nowa. Spotkałam człowieka, który widział we mnie nie błąd, nie winę – tylko mnie. Dziś mamy dwójkę adoptowanych dzieci. Są moje od pierwszej chwili. I jestem szczęśliwa.

– Przepraszam…

– Za co? Za to, iż mnie zniszczyłeś? Wybaczyłam. Sobie trudniej niż tobie. Ale już nie jestem tą samą Kasią. Nie twoją. Za późno zrozumiałeś, kogo straciłeś.

Odwróciła się i odeszła. Lekki krok, proste plecy. Wszystko, czego nie potrafiłem ochronić.

A ja zostałem sam, między samochodami, ze złamanym sercem i świadomością: nie da się cofnąć. Bywa za późno. I choćby jeżeli niosłeś ją w sercu całe życie – dla niej jesteś już tylko cieniem.

Dziś wiem: czasem jedyne, co zostaje, to nauka. Że nie warto wątpić w tych, których kochasz.

Idź do oryginalnego materiału