"Odkąd syn poszedł na studia, traktuje dom jak supermarket. Wywiezie choćby sól"

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: shutterstock.com/Bricolage


Od kiedy syn Renaty wyjechał na studia, prawie na każdy weekend stara się wracać do domu. Kobieta zauważyła, iż wywozi drobne rzeczy. "Oczywiście o wszystko pyta, a ja nie mam serca mu odmówić. Zabrał już worki na śmieci, odlał sobie płyn do mycia naczyń do słoika, a ostatnio wywiózł choćby cukier i sól. Mojego męża zaczyna denerwować zachowanie Patryka. Twierdzi, iż traktuje dom rodzinny jak supermarket" - pisze czytelniczka.
Przed nowym rokiem akademickim wiele osób stanęło przed koniecznością wynajęcia dziecku stancji. Niestety, ceny wynajmu mieszkań i pokojów stale rosną, a mimo to trzeba się postarać, by znaleźć dostępne lokum w dogodnej lokalizacji. Bardzo często wsparcie rodziców nie ogranicza się jedynie do opłacenia dziecku stancji. Zwykle przelewają mu również sumę pieniędzy, która pozwoli na opłacenie podstawowych potrzeb.


REKLAMA


Ceny poszybowały w górę
Nie ulega jednak wątpliwości, iż z pierwszą wyprowadzką z domu również wiążę się wiele wyzwań. Młodzi dorośli dopiero uczą się gospodarowania budżetem oraz wykonywania niektórych obowiązków. Rodzice często w różny sposób starają się im ulżyć. Napisała do nas pani Renata, której syn od trzech tygodni przebywa w innym mieście. Postanowiła podzielić się swoimi obserwacjami. "Mówi się, iż wszystko drożeje i faktycznie, jest to prawda. Mamy za sobą prawdziwą batalię z szukaniem mieszkania, ale na szczęście udało się coś wynająć. Pod koniec września syn wyprowadził się do dużego miasta położonego niecałe dwie godziny od rodzinnego domu. Na dwa weekendy przyjeżdża jednak do nas. Podrzuca go kolega, który również jeździ w tym kierunku, więc nie musi płacić za bilety na pociąg" - twierdzi czytelniczka.


Zobacz wideo Karolina Gilon zdradza, jaką chciałaby być mamą


"Syn traktuje dom rodzinny jak supermarket"
Podczas weekendowych wizyt syna panią Renatę zaniepokoiła jednak pewna rzecz. "Niczego nie żałuję mojemu Patrykowi. Raz zapakowałam mu gołąbki do słoika, innego razu wziął kotlety. Nie chcę, aby siedział na tej stancji głodny. Mąż jednak podkreśla, iż chłopak w tym wieku powinien uczyć się samodzielności" - podkreśla. Nasza czytelniczka zauważyła, iż syn wywozi z domu drobne rzeczy. "Oczywiście o wszystko pyta, a ja nie mam serca mu odmówić. Zabrał już worki na śmieci, odlał sobie płyn do mycia naczyń do słoika, a ostatnio wywiózł choćby cukier i sól. Mojego męża zaczyna denerwować zachowanie Patryka. Twierdzi, iż traktuje dom rodzinny jak supermarket. Z jednej strony chcę dla syna jak najlepiej, z drugiej, faktycznie zaczynam się obawiać, iż w ten sposób nie nauczy się zaradności" - przyznaje.
Czy uważasz, iż młodzi studenci powinni wywozić z domu produkty spożywcze? A może jesteś zdania, iż to przeszkadza im w usamodzielnieniu? Podziel się z nami swoją opinią w komentarzach lub napisz na edziecko@agora.pl.
Idź do oryginalnego materiału