– “Ogłosiłam decyzję o rozwodzie

newsempire24.com 2 tygodni temu

– Składam pozew o rozwód – oznajmiła Zofia.

Wojtek w tym czasie z zapałem oglądał mecz piłki nożnej i… w ogóle nie zareagował na słowa żony.

Zofia podeszła i wyłączyła telewizor.

– Co ty robisz?! Oszalałaś?! – wykrzyknął Wojtek, potem oprzytomniał, zmusił się do uspokojenia i łagodnie powiedział:

– Przepraszam. Po prostu to taki istotny moment.

– Jestem pewna, iż nie ważniejszy niż to, co powiedziałam.

– A co takiego powiedziałaś? – zmieszał się mąż, zdając sobie sprawę, iż jak zwykle przepuścił słowa żony mimo uszu.

– Składam pozew o rozwód.

Wojtek wytrzeszczył oczy:

– Jak to „o rozwód”? Dlaczego? Myślałem, iż u nas wszystko jest dobrze.

– Tobie tak się wydawało.

– Czekaj… Wczoraj byliśmy w teatrze, przedwczoraj przyniosłem kwiaty, w zeszłym tygodniu poszliśmy do kina. Wszystko tak, jak lubisz…

– Tak, ale to wszystko było po raz pierwszy od siedmiu lat małżeństwa. I choćby wiem dlaczego.

– Dlaczego więc?! – Wojtek zaczął się denerwować.

– A ponieważ oddałam dzieci do przedszkola, znalazłam pracę, zaczęłam chodzić na siłownię, do salonu piękności, zmieniłam styl, poznałam nowych znajomych.

– Co to ma do rzeczy?

– Ma do rzeczy! Nagle zauważyłeś, iż jestem dla kogoś interesująca, iż mężczyźni zwracają na mnie uwagę, iż już nie potrzebuję cię jak dawniej.

– Bzdura…

– Nie, Wojtek, to nie bzdura. Inaczej nie przestraszyłbyś się, nie zacząłbyś kręcić się wokół mnie, starać się, patrzeć mi w oczy, przynosić kwiatów. O kinie i teatrze nie wspomnę. To z twojej strony – wręcz wyczyn!

– Starałem się… Chciałem zrobić coś miłego… Poczekaj, przez cały czas nie rozumiem: dlatego zdecydowałaś się na rozwód?

– Tak. Nie chcę już tak żyć. Teraz udajesz kochającego męża, a gdzie byłeś, gdy byłam w ciąży, gdy rodziłam dzieci, gdy nie spałam po nocach? Nigdy mi w niczym nie pomogłeś! Istniałeś w naszym życiu czysto symbolicznie. Przychodziłeś, jadłeś, spałeś. Mogę policzyć, ile razy wziąłeś dzieci na ręce!

– Przecież pracowałem! – Wojtek aż podskoczył z oburzenia, – żeby was utrzymać!

– Pracowałeś, nie zaprzeczam. Ale przecież nie tylko nas utrzymywałeś – siebie też. I miałeś wolne, tylko wolałeś spędzać je z przyjaciółmi.

– Mam do tego prawo!

– Ja wolnych dni nie miałam, – kontynuowała Zofia, nie zwracając uwagi na uwagę męża, – chociaż dzieci… są również twoje. Tylko ciebie to interesowało na końcu. Słyszę twoje słowa: dałem ci pieniądze, czego jeszcze chcesz? A ja chciałam… Chciałam, żeby był obok mnie ktoś pewny, bliski. Żeby wsparł. I nie tylko materialnie, ale i moralnie. Żeby w końcu pożałował.

Ale to nie było dla ciebie. Żyłeś swoim życiem, w którym nie było ani mnie, ani naszych dzieci…

– Nie przesadzaj.

– A skądże! Ty wiesz, do jakiego przedszkola one chodzą? My zresztą dojeżdżamy tam czterdzieści minut. Rano! W komunikacji miejskiej! A ty do pracy jedziesz sam samochodem jak pan. I wychodzisz w dwadzieścia minut. Jednakże, ani razu nie zaproponowałeś zawieźć dzieci do przedszkola.

– Nie prosiłaś, – burknął Wojtek.

– A czemu miałabym cię prosić? Są rzeczy, o które kochającego męża i ojca się nie prosi. To – oczywiste. Prawda, nie w twoim przypadku, ponieważ o miłości mowy nie było. Nigdy nie było…

– Zrobiłaś ze mnie potwora…

– Nie, Wojtek, nie jesteś potworem. Po prostu jesteś dla mnie zupełnie obcym człowiekiem. Stałeś się obcy… Albo zawsze byłeś.

– To dla ciebie, a dla dzieci? Co im powiesz? Jak to wytłumaczysz?

– O rany! – zaśmiała się Zofia, – one dopiero niedawno zaczęły cię poznawać na ulicy! To więc z tym problemu nie będzie.

Wojtek nie znalazł co odpowiedzieć. Po części Zofia miała rację, ale i jego można zrozumieć: on – mężczyzna, ona – kobieta i powinna znać swoje miejsce, i zajmować się domem, i dziećmi. Ojciec Wojtka zawsze tak mówił. A mama się zgadzała. A Zofia jakoś niezadowolona…

– A jak zamierzasz przeżyć z jedną pensją z dwójką dzieci? – Wojtek przeszedł do ataku, – jeżeli o mnie chodzi – nie dam ani grosza!

– Dasz, – spokojnie odpowiedziała Zofia, – alimenty nikt nie anulował. I majątek, który zgromadziliśmy przez siedem lat, podzielimy przez sąd. Chociaż nie ma za bardzo czego dzielić, ale jednak. Lodówka, jakby nie patrzeć, nam z dziećmi bardziej potrzebna. A znając cię, jestem pewna: za nią właśnie chwycisz się, żeby zrobić mi przykrość. Dlatego wszystko – tylko przez sąd. Na szczęście, mieszkania nie mamy. Przy okazji, możesz tutaj zostać. A nam z dziećmi wynajmę inne (mówiąc ostatnie zdanie, Zofia zrobiła małą pauzę, w głębi duszy mając nadzieję: Wojtek się nie zgodzi, powie, iż to on wynajmie nowe mieszkanie, iż żona i dzieci mogą mieszkać tam, gdzie się przyzwyczaili… Ale Wojtek nic takiego nie powiedział), – … już znalazłam odpowiednie niedaleko przedszkola.

– To idźcie! – Wojtek nie mógł już spokojnie słuchać Zofii, – co tam: Gwiazda! Wszystko przemyślane?! Niczego nie zapomniałaś?! A samochód? Jego ci nie oddam!

– A ja nie proszę, – uśmiechnęła się Zofia, – nie jest mi potrzebny.

– Czemu taka hojna jesteś?! – Wojtek nie mógł się powstrzymać, – samochód jej niepotrzebny! Już pewnie innym jeździsz?! No, przyznaj się: od dawna mam rogi?! Coś zbyt śmiała się zrobiłaś!

– Nie zaskoczyłeś, – Zofia była zupełnie spokojna, – wiedziałam, iż coś takiego usłyszę.

– Zrozum w końcu, – Wojtek podbiegł do żony, złapał za ramiona, zaczął potrząsać, – komu jesteś potrzebna z dwójką dzieci?! A może… zapomnijmy o wszystkim, co tutaj nagadałaś? Będziemy żyli razem, jak dawniej. Naprawdę się poprawię!

– Jak dawniej? Nie ma mowy, – zdecydowanie odpowiedziała Zofia, – nie ma opcji.

– Ale dlaczego?! – Wojtek już nie krzyczał, wręcz wrzeszczał na całe gardło.

– Bo już cię nie kocham…

Wojtek osłupiał, poczuł wewnętrzną panikę i nagle, jakby zrozumiał, iż dalsza rozmowa jest bezcelowa, zgodził się:

– Skoro tak – składaj pozew o rozwód.

Rozwiedli się po pół roku. Wszystko potoczyło się tak, jak planowała Zofia.

Teraz mieszka z dziećmi niedaleko przedszkola i poranki w dni robocze ma o wiele bardziej spokojne.

A w weekendy – jest zupełnie wolną kobietą! A wszystko dlatego, iż były mąż zabiera dzieci do siebie! Zabiera je po mieście, spędza z nimi czas, gra w różne gry. choćby gotuje sam!

Kto zrozumie tych mężczyzn?

Kiedy jest żonaty – ani żona, ani dzieci nie są potrzebni. Wydają się oczywistością.

Kiedy się rozwiedzie – znajduje czas dla dzieci i staje się niemal najlepszym ojcem na świecie.

Idź do oryginalnego materiału