Ojciec wsunął pod drzwi kartkę i ołówek. Ta zaskakująca metoda otwiera oczy

mamadu.pl 10 miesięcy temu
Zdjęcie: Dzieci często jeszcze nie potrafią same sobie radzić z silnymi emocjami. Fot. 123rf.com


Nieporozumienia, kłótnie, niezadowolenie oraz złość pojawiają się chyba w każdej rodzinie, gdzie są dzieci. W silnych emocjach wzburzone kilkulatki niekiedy uciekają do swojego pokoju (czasem ostentacyjnie trzaskając drzwiami). I co dalej? Wielu rodziców czeka, aż dziecku przejdzie, a niektórzy oczekują przeprosin za niefajne zachowanie. Ale to błąd.


Łatwo zamknąć, trudniej otworzyć


Silne emocje, złość, krzyk, frustracja, a na końcu trzaśnięcie drzwiami... Wielu z nas tego doświadczyło ze strony dziecka. Czujemy smutek, frustrację, ale tak naprawdę często towarzyszy nam bezradność: co robić dalej? Zostawić, niech ochłonie?

Bez względu na to, co się stało, dziecko nie powinno przesiadywać długo w samotności. Po 5 minutach możesz, a choćby powinnaś, działać. Dr Vanessa Lapointe, psycholożka, autorka poradników dla rodziców, radzi, by zrobić to jednak z olbrzymim poszanowaniem granic naszego dziecka.

Warto pamiętać, iż nasza pociecha ma świadomość tego, co się stało i może być mu niezwykle ciężko spojrzeć rodzicom w twarz. Najpewniej ma też obawy przed tym, co czeka je za drzwiami.

Zapukaj, zajrzyj i powiedz, iż jeżeli potrzebuje teraz swojej własnej przestrzeni i czasu, to jest ok. Zaznacz, iż wrócisz za kilka minut sprawdzić, co u niego. Po prostu daj znać, iż jesteś i może na ciebie liczyć.

Metoda małych kroczków


Psycholożka przytoczyła także sprytny sposób na "przełamanie lodów". Pewien chłopiec w trakcie nerwowych sytuacji wściekły uciekał do pokoju, jednak opuszczenie tej przestrzeni było dla niego niezwykle trudne. Jak wyjaśnia specjalistka, doświadcza tego wiele dzieci. Strach i niepokój są tak olbrzymie, iż czasem dzieci przesiadują w swoich pokojach bardzo długo. To rolą nas, rodziców, jest to, by im pomóc.

Tata chłopca znalazł jednak sprytny sposób, by zrobić to bez wywierania nadmiernej presji, jednocześnie okazując dziecku wsparcie. Po jednej z nerwowych sytuacji mężczyzna przez szczelinę pod drzwiami wsunął ołówek i kartkę z rozrysowaną planszą do gry w kółko krzyżyk. Tak powstał ich mały rytuał, który odbywa się po każdej emocjonującej sytuacji. Ten proces trochę trwa, ale po takiej "rozgrzewce", chłopiec nabiera odwagi i chęci, by wyjść z pokoju i porozmawiać.

Nigdy nie słucha wyrzutów i pretensji. Tata skupia się na silnych i trudnych emocjach, które właśnie przeżywało dziecko. Daje znać, iż widzi, słyszy, rozumie i kocha swoje dziecko.


Jak tłumaczy ekspertka, to uczy, iż różne rzeczy mogą złościć dziecko i może iść do swojego pokoju, jeżeli czuje taką potrzebę, a za drzwiami zawsze czeka kochający je rodzic.

Dyscyplina jest potrzebna


Kobieta zaznacza również, iż dyscyplina jest ważna, jednak nie chodzi o dzieci, ale o nas dorosłych i o to, jak reagujemy na ich zachowanie. Choć to, co robią nasze pociechy, może nie być dla nas łatwe, to warto zawsze pamiętać, iż dzieci mają dobre intencje. To my jesteśmy dorośli i wiemy, jak rozwiązać łagodnie sytuacje. One dopiero się uczą.


Psycholożka przypomina także o tym, iż należy szanować granice. Coś, co jest dla nas oczywiste w kontakcie z innym dorosłym, często nam umyka w relacji z własnym dzieckiem. jeżeli nasza pociecha potrzebuje czasu i przestrzeni, pozwólmy na to. Dr Vanessa Lapointe prosi, by nie mylić tego z time-outem, którego nie poleca.

Idź do oryginalnego materiału