Ona cieszy się, a my płacimy cenę.

twojacena.pl 1 tydzień temu

– Ola, Natalia, jak dobrze, iż cię spotkałam pod klatką! Nie będę choćby wchodzić na górę! – zdyszana wykrztusiła Antonina Kowalska, teściowa Natalii.

– Dzień dobry! – trochę zdezorientowana odpowiedziała Natalia, widząc teściową przed blokiem.

Nie można powiedzieć, iż ich relacje były złe. Po prostu teściowa rzadko ich odwiedzała, bo całkowicie poświęcała się córce Malwinie.

– Natalia, pożycz pięćset złotych. Wysyłamy Malwinę i Jasia do sanatorium. Trzeba kupić to i owo, a ceny wszędzie kosmiczne! Sami rozumiecie… – westchnęła teściowa, przewracając oczami i cmokając językiem.

Po raz kolejny Natalia w środku zawrzała. Tysiąc razy powtarzała w myślach: „Nie jestem waszym bankomatem!”. Powiedziałaby to zarówno teściowej, jak i jej córce Malwinie. Wypaliłaby im to w twarz i skończyła z tym wiecznym żebraniem!

Ale nie odważyła się. Antonina to matka jej męża Jacka, babcia ich córki Zosi. Wyrażenie sprzeciwu oznaczałoby otwarty konflikt, zepsucie relacji, rozłam w rodzinie. Natalia bała się, jak zareaguje Jacek – musiałby wybierać między żoną a matką. Dlatego milczała. Ale czuła, iż dłużej tak nie może. Spojrzała na teściową, serce jej pękało, ale posłusznie sięgnęła po portfel…

…Natalia wracała z pracy w złym humorze. Kolejna kontrola, audytorzy czepiają się każdego szczegółu, a szef wrzeszczy na wszystkich. Przepracowała dwie godziny dłużej, wstąpiła do sklepu, a teraz jeszcze obiad, lekcje z Zosią, przygotowanie ubrań na jutro… Sprawy nigdy się nie kończą.

Zmęczona weszła po schodach, otworzyła drzwi kluczem.

– Mamo, cześć! Na przyrodę mamy projekt o ptakach na jutro. Pomóżesz mi? – wybiegła dziewięcioletnia Zosia, od razu rzucając mamie nowe wyzwanie.

– Jasne, córeczko. Przebiorę się, zrobię gwałtownie kolację i się zajmiemy. – Natalia postawiła torby w kuchni, przeszła do pokoju.

– O, Natalka, nie słyszałem, jak weszłaś. Coś się stało w pracy? – zapytał mąż.

– Zwykła kontrola. Jak zawsze! – machnęła ręką Natalia.

– Słuchaj, przelewałem mamie dwieście złotych. Prosiła dla Jasia na wiosenną kurtkę.

– Jacek, może już wystarczy ich finansować?! W końcu Jaś ma ojca, niech on go ubiera! Dlaczego ich problemy zawsze spadają na nas?! – zaczęła się denerwować Natalia.

– Natalka, nie spinaj się od razu! Wiesz, jaka tam sytuacja…

– Jaka, Jacek?! – ledwo powstrzymywała się od krzyku.

– Malwina nie może znaleźć pracy, były nie płaci alimentów, mama oddaje całą emeryturę… No czy naprawdę ubyłoby nam, gdybyśmy kupili chłopcu kurtkę? Oboje pracujemy…

– Właśnie, Jacek! Oboje pracujemy! Dlaczego mamy odmawiać czegoś naszej córce, by finansować inną rodzinę?! Wytłumacz mi to! – twarz Natalii zaczęła płonąć.

– Natalka, nie kłóćmy się o głupoty… Chodź, pomogę ci z kolacją.

Malwina – młodsza siostra Jacka. Pięć lat temu wyszła za „bogatego biznesmena” Dariusza.

– O, Malwinka z Darkiem znów polecieli do Grecji! W takim luksusowym hotelu! A ty, Natalciu, siedzisz całe dnie w księgowości i co z tego masz! – Antonina nie omieszkała przechwalać się, jak wspaniale żyje jej córka.

A potem okazało się, iż „biznesmen” i jego żona nabrali kredytów na wystawne życie. Pieniądze gwałtownie się skończyły, i zaczęło się…

Najpierw małżonkowie kłócili się, kto ile wziął i komu jest winien. Gdy sprawa wyszła na jaw, mieli już poważne zaległości. Telefony z banków, groźby sądowe… Dariusz gwałtownie rozwiązał problem – po prostu zniknął. Mówili, iż wyjechał do Skandynawii.

A „żona biznesmena” została z długami i małym dzieckiem. Część emerytury Antoniny szła na spłatę kredytów ukochanej córki. Reszta starczała na miesiąc dla trójki – Antoniny, Malwiny i Jasia. Nic dziwnego, iż wciąż brakowało.

Wtedy Natalia i Jacek po raz pierwszy pomogli rodzinie. Dopóki Jaś był mały, płacili rachunki, dokładali do jedzenia. Ale z czasem potrzebowali coraz więcej.

– No cóż, ceny rosną jak szalone… – tłumaczyła teściowa, przychodząc po kolejną zapomogę.

Natalia i Jacek pomagali, odmawiając sobie wielu rzeczy. Uważali, iż to sprawiedliwe – rodzina w tarapatach, nie można ich porzucić…

Pierwszy bunt Natalii wybuchł, gdy zobaczyła Malwinę w kawiarni, leniwie popijającą kawę z ciastkiem.

– Malwina, co ty tu robisz? – spytała zszokowana Natalia, wchodząc z koleżankami na lunch.

– A no jestem. Wracałam z galerii, postanowiłam coś zjeść. I co w tym złego?! – odparła Malwina.

– Dajemy wam pieniądze, a ty siedzisz w kawiarni!

– No i co? Będziesz mnie teraz wstydzić przed ludźmi swoimi groszami?! Tobie wolno, a mnie nie?! – Malwina wpadła w furię, nadąsana.

Wieczorem Natalię czekała lawina oskarżeń od teściowej. Usłyszała, iż jest niewdzięcznica, skąpa, rozbija rodzinę i dręczy biedną dziewczynę z „traumą po rozwodzie”.

– Antonino, nie mam nic przeciwko, żeby Malwina chodziła do kawiarni! Ale niech najpierw znajdzie pracę, a potem niech sobie bankietuje w restauracjach! – tłumaczyła Natalia.

– Mamo, Natalia ma rację. Malwina powinna pomyśleć o pracy. Jaś jest już duży, mógłby iść do przedszkola.

– Co?! Do przedszkola?! Oszalałeś z tą swoją chciwością! Chłopiec często choruje! Mam go zostawić obcym kobietom?! – rozpłakała się Antonina.

– Wszystkie dzieci chodzą! Zosia od półtora roku była w przedszkolu i nic jej nie było. – spokojnie odparła Natalia.

– Wiecie co?! Nie potrzebujemy waszych pieniędzy! Pójdę sama do pracy, ale wnuka i córki nie skrzywdzę! – krzyknęła teściowa, zatrzaskując drzwi.

Nastąpiła „cisza”. Malwina i Antonina zniknęły, nie prosząc o pomoc.

Jacek bardzo się przejmował. Natalia tłumaczyła, iż Malwina to dorosła kobNatalia westchnęła ciężko, wiedząc, iż to tylko kwestia czasu, aż znów zapukają do ich drzwi z prośbą o pomoc, ale tym razem postanowiła, iż już dłużej nie pozwoli, by ich dobrocią znów ktoś bezkarnie manipulował.

Idź do oryginalnego materiału