Kilka dni temu mój syn, Kacper, powiedział mi, iż planuje ślub. Ucieszyłam się — ma już prawie trzydzieści lat i, w przeciwieństwie do swoich rówieśników, nigdy wcześniej nie był w żadnym poważnym związku. Niektórzy z jego kolegów z pracy w Warszawie już mają dzieci w przedszkolu, a mój syn wciąż był sam. Marzyłam, iż kiedyś zostanę babcią. Mam już swoje lata, nie pracuję — odkąd kilka lat temu, w wieku 62 lat, przeszłam na wcześniejszą emeryturę, czekam tylko na wnuki.
Byłam naprawdę szczęśliwa — dopóki… nie poznałam jego narzeczonej.
Trudno mi nazwać ją „dziewczyną”. To dojrzała kobieta — nie tylko z wyglądu, ale i dlatego, iż ma już dwoje dzieci. Od razu poznałam, iż nie jest w wieku Kacpra. Gdy powiedział, iż ma 38 lat, dosłownie mnie zatkało — przecież on ma dopiero 28! Czyli ona jest starsza od niego o całą dekadę.
Z początku próbowałam się z tym pogodzić. Ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej mnie to boli. W końcu marzyłam o tym, żeby zobaczyć mojego wnuka. A tutaj… dzieci narzeczonej, Angeliki, są już nastolatkami! Nie będą chciały mieć nic wspólnego z nową „babcią”. A sama Angelika — nie powiem, iż brzydka, ale wygląda dojrzale. Jest w wieku, w którym większość kobiet nie planuje już dzieci. Czyli szansa, iż Kacper zostanie ojcem, a ja babcią, jest praktycznie żadna.
Rozmawialiśmy o tym. Była awantura. Kacper uznał, iż nie akceptuję jego życia i próbuję mu je układać. Ale przecież to nie tak! Po prostu chciałam, żeby był szczęśliwy z kimś w swoim wieku, z kim mógłby założyć rodzinę i mieć dziecko.
Dziś już się pogodziłam z jego wyborem. jeżeli chce być z Angeliką, niech będzie. To jego życie. Zrozumiałam, iż jeżeli dalej będę naciskać, może zerwać ze mną kontakt. A na stare lata zostać bez dziecka i bez rodziny to dopiero byłby cios.
Postanowiłam więc zachowywać się jak dobra teściowa. Będę się uśmiechać, zapraszać ich czasem do siebie do Łodzi, odwiedzać ich w Gdańsku. Lepiej udawać zadowoloną mamę niż być samotną staruszką. Może nie będę miała wnuków, może nie tak wyobrażałam sobie przyszłość mojego syna — ale to jego wybór. Każdy ma prawo kochać, kogo chce. Nie da się nikogo zmusić do miłości. Choć… wciąż uważam, iż związek, w którym kobieta jest o 10 lat starsza od mężczyzny, nie wróży nic dobrego.