Ona pragnie zobaczyć prawnuczkę, ale ja nie potrafię wybaczyć jej zdrady.

newsempire24.com 4 dni temu

Mam na imię Jadwiga i od lat noszę w sobie historię, która ciąży mi jak kamień. Może jeżeli ją opowiem, poczuję ulgę.

Moja rodzina nigdy nie przypominała sielanki. Mieszkaliśmy w Łodzi, a od dziecka widziałam, jak między dorosłymi ciągną się urazy, plotki, alkohol i upokorzenia. Mama ma siostrę — Danutę. Jej syn, mój kuzyn Bartosz, ożenił się z kobietą, która nie słynęła z wierności. Zdrady, awantury, krótkie rozwody i powroty — jak błędne koło. Mieli dwoje dzieci, ale miłości tam nie przybywało. A ciocia Danuta? Ciężko uzależniona od alkoholu, od lat nieutrzymująca pracy. Zaczepne picie, zwolnienia — rodzina dawno wzruszyła ramionami.

Pewnego dnia żona Bartosza zachorowała na nerki. Gdy z mamą odwiedziłyśmy babcię — Bronisławę Nowak — opowiedziała nam o tej chorobie. Mama odcięła się: „Trzeba było głową myśleć, nie tym, co niżej”. Pewnie zapomniałybyśmy o tym, ale babcia, prosta w słowach, powtórzyła wszystko chorej. I zaczęło się.

Afera rozniosła się po całej kamienicy. Ciocia, pijana w sztok, rzuciła się na mamę, broniąc synowej jak rodzonej córki. Nie wdawałyśmy się w kłótnię, po prostu wyszłyśmy. Ale najgorzej było potem — babica stanęła po stronie Danuty i jej rodziny. Przestałyśmy dla niej istnieć. Mama jeszcze próbowała utrzymać kontakt, ale ja? Nie. Wtedy postanowiłam: koniec z pijącą rodziną i z tymi, którzy wymazują cię z życia jednym gestem.

Minęło osiem lat. Babcia niedługo skończy osiemdziesiąt. Ostatnio zadzwoniła do mamy, płacząc, by ją wybaczyła. Mama, oczywiście, wybaczyła — to przecież jej matka. Zawsze miała miękkie serce. Ale ja… ja nie potrafię.

Mam teraz maleńką córeczkę. Moja radość, mój skarb. Mama opowiedziała o niej babci, a ta, drżącym głosem, błagała o choć jedno zdjęcie. Mówiła, iż modli się co noc, by Bóg dał jej choć raz spojrzeć na prawnuczkę. Nie zgodziłam się. Stanowczo.

Nie z zemsty. Po prostu w sercu wciąż noszę tę ranę. Pamiętam łzy mamy, jej bezradne pytanie: „Za co?”. Babcia nauczyła mnie, iż więzy krwi to nie zawsze miłość — to wybór. A ona wybrała nie nas.

Nie wiem, czy mam rację. Mama mówi: „Nie chowaj urazy, Jadziu, jest stara, zmęczona, chce odejść w spokoju”. Ale we mnie wszystko się buntuje. Może jutro będzie za późno… Ale ja nie jestem gotowa.

Powiedzcie… wy byście wybaczyli?

Idź do oryginalnego materiału