Pewnego dnia mama mojego męża zażądała, abyśmy natychmiast zabrali od niej naszą córkę

przytulnosc.pl 2 dni temu

Po tym, jak teściowa podjęła pracę, przez długi czas nie miałyśmy ze sobą kontaktu. Byłam z tego powodu zadowolona, chociaż nieco żałowałam, iż wciąż znajdowała czas na telefony, podczas których zwykle mnie krytykowała.

Teściowa nigdy nie była zadowolona z tego, co robiłam. Zawsze znajdowała jakiś powód, aby mnie skrytykować. Starałam się ignorować jej kąśliwe uwagi i nie wchodziłam z nią w otwarte konflikty, wiedząc, iż spory z nią raniłyby mojego męża, Pawła.

Jednak ostatni wybryk teściowej doprowadził do kłótni choćby między mną a mężem.

Teściowa, pani Krystyna, miała wolne w pracy w środy i soboty. Wielokrotnie mówiła, iż tęskni za wnuczką i gdy tylko znajdzie wolną chwilę, chętnie się nią zaopiekuje. Zakładałam, iż będzie zabierać Marysię w soboty, ponieważ w środy córka miała zajęcia taneczne.

Pewnego dnia jednak teściowa zażądała, byśmy przywieźli Marysię właśnie w środę. Okazało się, iż moja szwagierka Agnieszka odmówiła przywiezienia swojej córki tego dnia, więc pani Krystyna nagle przypomniała sobie o naszej Marysi.

Gdy odebrałam córkę z przedszkola, od razu zawiozłam ją do domu teściowej. Kiedy weszłam, pani Krystyna od razu podała godzinę, o której mamy przyjechać po Marysię, choćby nie proponując mi wejścia do środka. Do takiego traktowania zdążyłam się już przyzwyczaić i przestałam zwracać na to uwagę.

Ledwo dotarłam do domu, jeszcze nie zdążyłam się przebrać, a teściowa zadzwoniła, żądając, żebym natychmiast przyjechała po dziecko. Byłam zaskoczona, ponieważ minęła niespełna godzina od naszego wyjazdu.

Po powrocie dowiedziałam się, iż Agnieszka jednak nie mogła przywieźć swojej córki, dlatego pani Krystyna zdecydowała, iż i Marysia nie powinna zostawać dłużej. Moja córka była rozczarowana, bo bardzo chciała zostać z babcią. Teściowa tłumaczyła jej, iż następnym razem przyjedzie, gdy kuzynka będzie mogła być razem z nią, żeby mogły wspólnie się bawić.

Kiedy odchodziłam, pani Krystyna zapewniła, iż jeszcze zadzwoni, kiedy będzie chciała się spotkać z Marysią. Nie odezwałam się ani słowem, bo obawiałam się, iż mogłabym powiedzieć wszystko, co nagromadziło się we mnie przez lata małżeństwa.

Nie wiem już, jak poradzić sobie z ciągłymi kaprysami teściowej i jej nieustannym lekceważeniem mnie, unikając jednocześnie konfliktów z Pawłem. Jak zachować równowagę w tej sytuacji?

Idź do oryginalnego materiału