Czas pędzi i nie zamierza się zatrzymać. Nowe technologie zawładnęły naszą rzeczywistością, stały się częścią życia, które z jednej strony jest łatwiejsze, a z drugiej niewyobrażalnie skomplikowane. 50, 40 czy choćby 30 lat temu macierzyństwo było o wiele większym wyzwaniem. Tetrowe pieluchy, najprostsze zabawki w ograniczonych ilościach i zastraszająco okrojony dostęp do podręczników dla rodziców. Było inaczej, to pewne, ale czy na pewno gorzej?
To smutne
Telefon prywatny, służbowy, laptop, komputer – to nasza codzienność. Do tego "dochodzi" rodzina, przedszkole, szkoła i niekończąca się ilość obowiązków domowych. Dla relaksu i w sumie też z ciekawości, kiedy tylko mamy chwilę wolnego, przeglądamy wiadomości, media społecznościowe. Oglądamy zdjęcia dodane przez znajome/koleżanki, przeglądamy różne relacje, filmiki i vlogi.
I tak naprawdę nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie moment, w którym to robimy. Gdyby nie granice, które zostały przekroczone, gdyby nie brak zdrowego rozsądku. Przykre, ale prawdziwe: rodzic, który niby bawi się z dzieckiem, ale kątem oka patrzy w telefon, nikogo nie dziwi. Przesuwanie palcem po ekranie telefonu podczas rodzinnego obiadu też jakoś przestaje być uznawane za niestosowne.
Czy możemy mówić o nowym trendzie? A może bardziej o pandemii, która szerzy się po świecie?
Phubbing
Przeglądając media społecznościowe (nie robiłam tego podczas zabawy z dzieckiem, ani w trakcie jedzenia posiłku z rodziną) trafiłam na wpis opublikowany przez psychologa dziecięcego Ewę Sękowską-Molgę. Dotyczył phubbingu, czyli tego, co powyżej opisałam.
Phubbing to nie tylko nowe słowo, ale problem, który z roku na rok staje się coraz bardziej widoczny. To skrót od angielskich słów "phone" (telefon) i "snubbing" (lekceważenie). To ignorowanie drugiego człowieka, niepodtrzymywanie rozmowy, nienawiązywanie kontaktu wzrokowego. To zachowywanie się tak, jakby telefon był ważniejszy od relacji międzyludzkich.
I choć phubbing może wydawać się niewinną słabością, która od czasu do czasu dopadnie każdego z nas, to tak naprawdę to głębszy problem, z którym coraz częściej mamy do czynienia. To coś, co wpływa na relacje rodzinne, niszczy je, powoli, ale skutecznie. To przykre, iż choćby wspólny czas przy stole, podczas zabawy czy wyjazdów zaczyna bardziej przypominać przebywanie obok siebie niż faktyczne bycie razem. To przykre, iż często bardziej wciąga nas ekran, a nie prawdziwa rozmowa.