"Płacę dzieciom za wykonywanie domowych obowiązków, a koleżanki tylko mnie krytykują"

mamadu.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Czy można płacić dzieciom za pomoc w domu? fot. redfoxstudio/123rf


Dzieci w wakacje chcą dorobić do kieszonkowego. Jedne sprzedają lemoniadę na osiedlu, drugie organizują wyprzedaż swoich starych zabawek, a jeszcze kolejne pomagają sąsiadce w zrobieniu zakupów. Pomysłów jest mnóstwo, potrzebne są tylko szczere chęci. Jedna z mam wpadła jeszcze na inny pomysł, który spotkał się z dużą krytyką. A ja się zastanawiam, czy słusznie?


By dzieci chętnie pomagały dorosłym w obowiązkach domowych, najlepiej zaznajamiać je z nimi już od najmłodszych lat życia. Już dwulatek może dbać o porządek we własnym pokoju (oczywiście w miarę własnych możliwości), a przedszkolak może pomagać chować naczynia do zmywarki. Niektórzy rodzice posuwają się jeszcze o krok dalej i płacą dzieciom za wykonywanie domowych obowiązków. Pomysł ten budzi wiele kontrowersji.

Kieszonkowe


Kilka dni temu otrzymaliśmy list od naszej czytelniczki Karoliny, mamy dwójki dzieci: 5-letniej Łucji i 9-letniej Alicji.

"Alicja od dwóch lat dostaje od nas kieszonkowe, Łucja dopiero od kilku miesięcy. Dziewczynki mają swoje skarbonki, do których odkładają oszczędności. Fajne jest to, iż nie wydają na pierdoły, a zbierają na coś większego. Alicja wspominała o nowej hulajnodze, Łucja o domku dla lalek. Póki co zgromadziły mniej więcej połowę, już bliżej niż dalej. Jednak te moje niecierpliwe córeczki już nie mogą się doczekać, kiedy wybiorą się na zakupy.

Płacę i nie widzę w tym niczego złego


By pomóc im uzbierać na te hulajnogi i domki, postanowiłam, iż dam im w wakacje dorobić. I nie mam na myśli sprzedawania lemoniady czy pomagania sąsiadom, ale pomoc w domowych obowiązkach. I w ramach wyjaśnienia: dodatkowych domowych obowiązkach. Dziewczynki pracują jak mrówki, są pełne entuzjazmu.

Pomysł się im naprawdę spodobał. Ja mam małe pomocnice, a one dostają pieniążki, którymi napełniają skarbonki. Tak jakby wilk jest syty i owca cała. I szczerze, to nie widzę w tym niczego złego, w przeciwieństwie do moich koleżanek, które skrytykowały mój pomysł. Wszystkie mówiły tym samym głosem, a ja nie mogłam w to uwierzyć. W pierwszej chwili pomyślałam, iż robią sobie ze mnie żarty, ale już po chwili zrozumiałam, iż one tak na serio.

Oszalałaś?


Kiedy opowiedziałam koleżankom o swoim pomyśle, skrytykowały mnie od góry do dołu.

'Ty żartujesz? Przez ciebie dziewczynki wyrosną na materialistki. Jak możesz płacić im za pomoc w domu? Przecież one też tam mieszkają, też brudzą i powinny po sobie sprzątać' – powiedziała jedna z nich.

'Święty panie, w życiu nie słyszałam czegoś głupszego. Gdybym ja zaczęła płacić swoim dzieciom za sprzątanie w pokoju, to dopiero by było. Mogą przecież dorobić sobie w inny sposób' – dodała kolejna.

Pozostałych komentarzy nie przytaczam, ale wszystkie były mniej więcej w takim samym stylu. Krytykowały i potępiały mój pomysł. I o ile wcześniej byłam w 100 proc. przekonana, iż robię dobrze, to po tej fali hejtu, która się na mnie wylała, już niczego nie jestem pewna. Proszę was o radę".

Kto ma rację?


Czy nasza czytelniczka, która w wakacje płaci dziewczynkom za pomoc w dodatkowych domowych obowiązkach, postępuje słusznie? A może w ten sposób uczy dzieci, iż za wszystko, choćby pomoc rodzicom należy się wynagrodzenie?

W moim odczuciu nie ma w tym niczego złego. Dziewczynki dostają pieniążki tylko i wyłącznie za dodatkowe obowiązki, a nie za te, które wcześniej do nich należały. Uczą się, iż by coś mieć, trzeba zarobić. Matka pokazuje, iż pieniądze nie spadają z nieba. Nie rozumiem, dlaczego spotkała się z taką krytyką ze strony koleżanek. Czy lepiej byłoby, gdyby matka poszła i po prostu kupiła dziewczynkom to, o co proszą?

Idź do oryginalnego materiału