Po 30 latach z mapy Polski zniknie kultowy sklep. Co za to odpowiada? "Był gwoździem do trumny"

g.pl 14 godzin temu
Mieszkańcy Opola już niedługo pożegnają punkt, który towarzyszył im przez lata. Regularnie odwiedzali go uczniowie z rodzicami, studenci i pracownicy. Sklep papierniczy Stalówka został pokonany przez problemy, z którymi w ostatnich latach zmagało się wielu małych i średnich przedsiębiorców.
Niemal każda miejscowość ma takie miejsca, które na przestrzeni lat przestają być tylko punktami handlowo-usługowymi, a stają się czymś znacznie więcej. W przypadku Opola jednym z nich jest sklep z artykułami papierniczymi i biurowymi Stalówka. Działa ona jeszcze w podziemiu budynku przy ulicy Krakowskiej i sąsiadując z Filharmonią Opolską. W piątek 1 sierpnia 2025 roku zamknie się jednak na dobre.


REKLAMA


Zobacz wideo Arkadiusz Pączka: Możliwość odliczania wszystkich kosztów w firmie zmniejsza szarą strefę


Stalówka, Opole: sklep papierniczy, który towarzyszył mieszkańcom przez lata. Wyróżniał się indywidualnym podejściem
Sklep papierniczy Stalówka należy do państwa Kołaczyńskich. Jak podaje portal Nowa Trybuna Opolska (NTO), ich pierwszy punkt w Opolu powstał na początku lat 90. przy ulicy Damrota. Dwa lata później zaczął działać większy sklep przy ulicy Krakowskiej.
Czasy były szaro-bure i ponure. Rodził się prywatny biznes, powstawały małe i średnie firmy, a wśród nich między innymi kolejne biura rachunkowe i kancelarie adwokackie. Wtedy uznaliśmy z mężem, iż będziemy sprzedawać akcesoria dla biur i to był strzał w dziesiątkę
- wspomina Jolanta Kołaczyńska w rozmowie z opolskim portalem. Z czasem dwa dodatkowe punkty utworzono w Rybniku i w Chorzowie, a ponadto działały dwa sklepy internetowe. Do dziś utrzymał się już tylko sklep przy Krakowskiej. Mimo to wielu mieszkańców wciąż myśli ciepło o Stalówce i bardzo pozytywnie wspomina zakupy, które robili tu przez lata swojej edukacji, a później także pracy. W dużym stopniu przyczyniło się do tego podejście pani Jolanty.
Edukacja była ważniejsza niż zysk. Klienci narzekali na przykład, iż dziecku popsuło się czwarte pióro z rzędu. Handlarz, który patrzy tylko na pieniądze, pewnie sprzedałby piąte i po sprawie. Ja tłumaczyłam cierpliwie, iż pióro trzeba odpowiednio konserwować
- opowiada kobieta. Inny przykład dotyczy tornistrów. jeżeli klient zgłaszał reklamację, to dostawał plecak zastępczy. Właścicielka zakłada bowiem, iż dziecko nie może chodzić do szkoły z reklamówką.
Nie słyszałam, żeby ktoś jeszcze w Opolu to robił, ale mnie udało się do tego przekonać firmy, z którymi współpracowałam, choć tych reklamacji nie było wiele
- wyjaśnia. Czemu więc ostatecznie podjęto decyzję o zakończeniu działalności?


Zobacz też: Uczniowie mogą dostać choćby 5 tys. zł. Wnioski ruszą lada moment


Stalówka w Opolu niedługo przyjmie ostatnich klientów. Właścicielka zdradza, co doprowadziło do takiej decyzji
Według przedsiębiorczyni koniec Stalówki nastąpił z dwóch powodów. Po pierwsze zawiniła pandemia koronawirusa, w trakcie której klienci przyzwyczaili się do wygodnych zakupów internetowych. Drugim czynnikiem była natomiast zmiana polskich przepisów w postaci Polskiego Ładu, czyli rządowego planu odbudowy polskiej gospodarki po pandemii.
Polski Ład był gwoździem do trumny dla małych i średnich przedsiębiorstw. Przepisy zmieniały się tak szybko, iż nie sposób było nadążyć. Koszty prowadzenia biznesu rosły, co przekładało się na ceny towaru. A klienci sądzili zapewne, iż drożyzna wynika z zachłanności sprzedawców
- wyznaje pani Jolanta. Mimo to przedsiębiorczyni uważa się za kobietę spełnioną. W rozmowie z NTO zdradziła, iż wyprowadzi się pod Opole, gdzie planuje zająć się ogródkiem i czytaniem, na co do tej pory nie miała czasu. Żartobliwie zaznaczyła, iż nie zamyka się na możliwość otworzenia nowego sklepu, ale wtedy będzie "handlować z leżaka".


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału