Moi rodzice poznali się w szkole. Mama uczyła się w szóstej klasie, a ojciec w ósmej. On nie zwracał na nią uwagi, postrzegał ją jako przyjaciółkę. Spędzali razem dużo czasu. Mama dorastała i z małej dziewczynki przekształciła się w piękną nastolatkę. Smukła sylwetka, długie blond włosy i szare oczy przyćmiły rozum setek chłopaków.
W jej pokoju zawsze stały świeże kwiaty, a na kuchni wydzielono osobną półkę na słodycze. Ojciec również zakochał się w mamie. Ona nie postrzegała go jako chłopaka. Byli przyjaciółmi od dawna, więc mama choćby nie myślała o romantycznym związku z ojcem. Często znikała na randkach.
O wszystkich wydarzeniach w swoim życiu opowiadała najlepszej przyjaciółce, czyli mojemu ojcu. On słuchał, z bólem w sercu.
Ojciec długo ukrywał swoje uczucia. Gdy mama skończyła osiemnaście lat, poznała Andrzeja. Zakochała się w nim bez pamięci. Ojciec nie mógł spokojnie patrzeć, jak jego ukochana go opuszcza. Postanowił walczyć o jej szczęście. Ojciec przez dwa lata gonił mamę, ale nie udało mu się zdobyć jej serca.
Mamie skończyło się 21 lat, a ojcu 23, kiedy wzięli ślub. Pojawiłam się po roku ich wspólnego życia. Relacje nie można było nazwać stabilnymi. Żyli spokojnie przez dwa lata, a potem zaczęły się ciągłe „rodzinne dramaty”. Mama przyjmowała prezenty od innych mężczyzn, wracała do domu w obcych samochodach i rozmawiała z wieloma nieznajomymi mężczyznami. Nie wiem, czy to było zwykłe kokietowanie, czy mama prowadziła z nimi romanse. Ojciec zamykał oczy na wszystko. Uparcie udawał, iż w małżeństwie nie ma problemów.
Byłam świadkiem wszystkich kłótni. Zaczynały się standardowo. Mama przychodziła z bukietem lub długo rozmawiała z kimś przez telefon. W rozmowach z nieznajomymi używała czułych słów. Ojciec znosił to przez sześć lat, ale w końcu się załamał. Postanowił robić to samo, co mama.
Chodzili na randki z różnymi ludźmi, wracali do domu późno, a o mnie ciągle zapominali. Rodzice rozchodzili się i znów się godzili. Mieszkałam na przemian z tatą i z mamą. Babcie i dziadkowie nie wiedzieli, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami naszego mieszkania. Rodzice odgrywali spektakle pod nazwą „szczęśliwa rodzina”. Dobrze się ubierali, przynosili część swoich rzeczy do jednego mieszkania i przytulali się przez cały wieczór. Brzydko się o tym wspomina.
Małżeństwo się rozpadło. Miałam trzynaście lat i mdliło mi z powodu ciągłych „rodzinnych przygód”. Ojciec od nas odjechał. Raz w miesiącu płacił alimenty i pisał dwa-trzy wiadomości w tygodniu. Mama długo się nie tęskniła.
Ona, mając swoje czternaście lat, wyglądała nieskazitelnie. Jej kandydat był od niej o sześć lat starszy. Od razu mi się nie podobał. Zaszło we mnie dziecięce zazdrość. Nie chciałam dzielić mamę z kimś innym. Potępiłam mamę, a razem z nią jej adoratora.
Grzegorz gwałtownie zmienił moje zdanie o nim. Szacunkiem darzył mamę. Traktował ją z czułością i miłością. Stopniowo znalazł do mnie sposób. Słuchaliśmy mojej ulubionej muzyki, która mu się podobała. Po raz pierwszy poszłam do kina właśnie z Grzegorzem, a nie z rodzicami.
Chodziliśmy do parku, próbowaliśmy nowych smaków lodów, oglądaliśmy razem komedie. Mogłam podejść do ojczyma z pracą domową lub poprosić o radę. On zawsze pomagał.
Smutno jest zdawać sobie sprawę z jednej prawdy: moi rodzice dbali o mnie mniej niż obcy człowiek. Małżeństwo z Grzegorzem trwało trzy lata. Mam nadzieję na spokojne życie. Mama już nie chodziła na randki z innymi, ale smutno jej się żyło. Zwyczajne rodzinne życie – nie dla niej. Cieszyło mnie picie gorącej herbaty, a mamie uwodzenie mężczyzny na służbie. Może przesyciłam się tym w dzieciństwie.
Kochałam Grzegorza bardziej niż własnych rodziców. Ojczym stał się dla mnie wiernym przyjacielem i towarzyszem. Kiedy mama złożyła pozew rozwodowy, oszalałam. Czego jej brakuje? Psuciła jedno małżeństwo, a teraz niszczy drugie!
Jaka jest sedno? Mama spotkała się z ojcem i zaczęli romansować. On przysiągł jej wieczną miłość, a ona zrobiła oczy szeroko otwarte i pobiegła do niego. Chcą, jak wcześniej, żyć razem. Stawiają sobie cel – zacząć życie od nowa. Niech zaczynają bez mnie. Zostanę z ojczymem.
Mama do dziś nie wierzy. Próbuje mnie przekonać, żebym zmieniła decyzję, ale mam dość. Mój ojczym jest dobrym i życzliwym człowiekiem, który obdarzył mnie dzieciństwem. Z rodzicami nie ma żadnej stabilności. Ich relacje to czysta zagadka. Od „kocham” do „nienawidzę” w mgnieniu oka. Chcę normalnie się uczyć, odpoczywać, czuć miłość i troskę oraz wracać do domu bez strachu.