Po porodzie teściowa okazała mi tyle troski, iż nie powstrzymałam łez: a moja mama choćby nie zadzwoniła

polregion.pl 1 dzień temu

Dziś znów myślałam o tym, jak bardzo czuję się samotna, mimo iż wokół są ludzie, którzy mnie kochają. Po porodzie teściowa otoczyła mnie taką troską, iż nie mogłam powstrzymać łez. A moja własna mama choćby nie zadzwoniła.

Jest takie powiedzenie: „Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. Coraz częściej przypomina mi się ono po rozmowach z matką. Mam wrażenie, iż zapomniała, iż ma nie tylko syna, ale i córkę. Jak inaczej wytłumaczyć jej obojętność?

Po liceum wyjechałam z rodzinnej wsi, bo nie widziałam tam dla siebie przyszłości. Chciałam wyrwać się, coś osiągnąć w dużym mieście. Dostałam się na uniwersytet, zdobyłam zawód, zaczęłam budować życie. Tam poznałam męża, wzięliśmy ślub, a niedługo potem urodziło się nasze dziecko. Gdyby nie teściowie, byłoby nam niesamowicie ciężko.

Rodzice męża pomogli z wkładem własnym na kredyt hipoteczny. Mieszkaliśmy u nich dwa lata, żeby odłożyć na własne mieszkanie. Było trudno, ale daliśmy radę. Teściowa stała mi się bliska, wiele mnie nauczyła, wspierała. Mimo to marzyłam o swoim kącie. Nie dlatego, iż ich nie kochałam — po prostu chciałam, by nasza rodzina miała własną przestrzeń.

A moja mama? Praktycznie nie istniała w moim życiu. Rzadkie telefony, i to głównie po to, by ponarzekać na życie albo opowiedzieć kolejną epopeję o moim bracie. Nigdy nie pytała, jak się mam. Za to wiedziałam, jakie oceny ma brat, jakie nosi dżinsy i jak urosł przez wakacje. To było normą już od studiów. Nigdy nie interesowało ją, jak mi poszedł egzamin, ale zawsze chwaliła się piątkami brata z wuefu.

Przyzwyczaiłam się. Ale kiedy w końcu kupiliśmy własne mieszkanie na kredyt, zadzwoniłam do niej, by podzielić się radością. I co? Ledwie słuchała. Miała ważniejsze wydarzenie — brat się żenił!

— Wyobraź sobie, taka miła dziewczyna! Córka cioci Ireny, pamiętasz? Za miesiąc ślub! Tyle przygotowań!

Rozpromieniona opowiadała o wynajęciu sali, wyborze sukni, liście gości… Przypomniałam sobie, jak przed moim ślubem mówiła, iż wesele to marnowanie pieniędzy. W końcu choćby nie przyjechała, tłumacząc się chorobą. Do dziś myślę, iż po prostu nie chciała.

Brat miał wtedy dziewiętnaście lat, jego wybranka — osiemnaście. Skąd u nich pieniądze na wesele? Pewnie mama i teściowie się złożyli. Nam powiedzieli tylko: „No to przyjeżdżajcie, jeżeli chcecie”. Nie pojechaliśmy. Pracy było dużo, a szczerze mówiąc, nie miałam na to ochoty. Z bratem nigdy nie byliśmy blisko, a na mamę wtedy się obraziłam.

Minęło pół roku. Mama znów zadzwoniła. Nie żeby zapytać, jak się mamy, tylko poinformować o nowinie: kupili bratu i jego żonie mieszkanie obok jej domu.

— Po co im kredyt? Sprzedaliśmy mieszkanie po babci, teściowie też dołożyli, i już!

Mieszkanie babci… Zawsze mówiła, iż zatrzyma je dla siebie — będzie wynajmować na emeryturze. Kiedy ja mieszkałam z dzieckiem i mężem na wynajmowanym, choćby nie przyszło jej do głowy, żeby nam je zaproponować. Ani złotówki od niej nie dostałam. A tu — prezenty, troska, pomoc.

Najboleśniejszy moment nadszedł, gdy zaszłam w ciążę. Strasznie się bałam. Marzyłam, by mama choć na chwilę była przy mnie. Zaproponowałam, iż sama opłacę przejazd — byleby przyjechała. Ale „nie mogła”. Powiedziała, iż wnuczka (córka brata) ma katar i musi ją pilnować. A przecież synowa pewnie też ma mamę. Ale to nieistotne.

Moja teściowa od razu zrozumiała, co się dzieje. Przyjechała do szpitala, przytuliła mnie, pomogła spakować rzeczy, przygotowała dom. Po porodzie była przy mnie każdego dnia. Gotowała, sprzątała, spacerowała z dzieckiem, a ja leżałam i płakałam — z wdzięczności. A mama? Mama, dostawszy ode mnie SMS o narodzinach wnuczki, odpisała: „Gratulacje”. I tyle. Ani telefonu. Ani pytania, jak ja, jak córeczka, jak poród.

Minęły dwa tygodnie — cisza. W końcu zadzwoniła, ale tylko po to, by pochwalić się, iż „malutka już prawie chodzi”. Chodziło o wnuczkę — córkę brata. Słuchałam w milczeniu, po czym położyłam słuchawkę. Od tamtej pory nie dzwonię. Ona też nie.

Może to i lepiej. Zmęczyło mnie bycie nieważną. Mama najwyraźniej uważa, iż ma jedno dziecko i jedną wnuczkę. Niech tak będzie. Tyle iż serce i tak boli tak samo.

Idź do oryginalnego materiału