Dzieci są szczere aż do bólu i zawsze mówią to, co myślą. Maluchy nie wiedzą, jak zachować się w pewnych sytuacjach. Nie zdają sobie sprawy z tego, co można mówić,
a czego nie wypada. Ich niepohamowana szczerość, bezpretensjonalność i radość
życia są czymś, czego, my, dorośli, czasami im zazdrościmy. Niekiedy jednak żałujemy,
że nie potrafią ugryźć się w język.
Z uśmiechem
Z euforią wpadają do kałuży, bawią się w błocie czy z uśmiechem na twarzy zbierają kamyki, które mają dla nich niesamowitą wartość. Tak jak najmniejsze rzeczy sprawiają im przyjemność, tak też z uśmiechem na twarzy mówią to, co myślą.
Są szczere i bezpośrednie. Nie krępują się i nie zastanawiają, czy wypada. Osobiście jestem do tego przyzwyczajona. Jednak babcia, która odbierała wnuczkę z przedszkola, chyba z taką sytuacją w miejscu publicznym spotkała się po raz pierwszy.
Jak ci minął dzień?
W przedszkolnej szatni czekało na dzieci kilkoro opiekunów. Wszystkie mamy znałam, bo spotykam się z nimi w przedszkolu każdego dnia. Moją uwagę zwróciła starsza pani, domyślam się, iż była to babcia (nie opiekunka), która była trochę zagubiona. Czekając na dziecko, przyglądała się, rozglądała, szukała kurtki, butów. Widać było, iż jest tu po raz pierwszy.
Większość mam witała swoje dzieci słowami: "Cześć, jak ci minął dzień? Co robiłaś/robiłeś?". Maluchy opowiadały, co zjadły, czym się bawiły. Jedna dziewczynka wspomniała o chłopcu, który zabrał jej zabawkę. W końcu z sali wyszła dziewczynka, która podbiegła do wspomnianej przeze mnie babci. Bardzo ucieszyła się na jej widok. Rzuciła się jej na szyję, wyściskała. Domyślam się, iż nie widziała się z babcią od
dłuższego czasu.
To tylko szczerość
Po chwili babcia zapytała wnuczkę, co dziś robiła w przedszkolu. Dziewczynka chyba najgłośniej jak się dało, odpowiedziała: "Przez cały dzień dłubałam w nosie". Widać było, iż była z tego powodu bardzo dumna, bardzo się jej to podobało. O babci nie można było tego powiedzieć.
Spuściła głowę w dół i coś zaczęła szeptać dziecku do ucha. A ono jak na przekór, coraz głośniej mówiło "Ale ja naprawdę grzebałam dzisiaj w nosie". Babcia, gdyby mogła, najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Zniknęłaby niepostrzeżenie. Wymknęła się tylnym wyjściem. No ale przecież nie mogła. Musiała poczekać aż dziewczynka się ubierze.
To wstyd?
Kiedy dziewczynka wspomniała o dłubaniu w nosie, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zauważyłam, iż inne mamy podobnie zareagowały. Nie był to jednak szyderczy, przepełniony nienawiścią śmiech, a zwykły uśmiech matki, która nie jeden raz od swojego dziecka słyszała podobne historie.
Na rodzicach, którzy na co dzień przebywają ze swoimi maluchami, historie o grzebaniu w nosie nie robią żadnego wrażenia. I choć opowiadanie o tym w miejscu publicznym nie jest niczym przyjemnym, to tak naprawdę nie jest to też powód do wstydu.
My wiemy, iż maluchy są szczere i zawsze mówią to, co chcą. Nie przejmują się innymi, nie zastanawiają się, kto i co o nich pomyśli. Za kilka lat nie będą już tak otwarte i coraz trudniej będzie się od nich czegoś dowiedzieć. Ich świat, będzie tylko ich światem, do którego niezbyt chętnie będą nas wpuszczały. Także teraz, póki jeszcze mają w sobie tę niewinność, szczerość i otwartość, cieszmy się tym, a nie wstydźmy.