Po ślubie mój ojciec przekazał mi swój biznes. Przed ślubem razem pracowaliśmy, aż do narodzin naszych dzieci

przytulnosc.pl 3 godzin temu

Poznałem moją żonę, Aleksandrę, jeszcze na uniwersytecie. Studiowaliśmy razem na jednym kursie. Aleksandra od razu mi się spodobała, długo ją goniłem. Po trzech miesiącach randkowania zrobiłem jej oświadczyny. Na weselu mój ojciec podarował mi swój biznes, mówiąc, iż jest już za stary na takie przedsięwzięcia. Miał małą sieć sklepów spożywczych w kilku miastach, co wymuszało częste wyjazdy służbowe.

Po ślubie przeszliśmy na naukę zaoczną i zajęliśmy się prowadzeniem biznesu. Dwa lata później urodziły nam się bliźniaki, a Aleksandra poszła na urlop macierzyński. W związku z tym musiałem samodzielnie prowadzić firmę. Często podróżowałem do innych miast, aby korygować różne procesy związane z dostawami.

Gdy dzieci trochę podrosły, Aleksandra nie chciała wracać do pracy, argumentując to trudnościami, i znalazła zatrudnienie w innej firmie w swoim zawodzie. Ze względu na charakter swojej pracy, raz w miesiącu jeździła w delegacje. W ostatnich półtora roku delegacje zaczęły się przedłużać, czasem choćby na kilka tygodni. Twierdziła, iż firma się rozwija i jej obecność jako marketera jest niezbędna.

Codziennie dzwoniła, pytała, jak się mają sprawy, jak dzieci, mówiła, jak bardzo za nami tęskni. Na szczęście teściowa mieszkała blisko i zawsze mogła się za dziećmi zaopiekować. Dodatkowo, moje sprawy w firmie się poprawiły, zatrudnienie wzrosło, a ja miałem więcej wolnego czasu w rodzinę.

Pewnego dnia musiałem pilnie wyjechać do innego miasta, aby negocjować dostawę towarów od nowego producenta. Po uzgodnieniu wszystkich szczegółów weszliśmy do biura dostawcy, aby podpisać umowę. Biuro było bardzo jasne i przestronne, ale najbardziej przykuł moją uwagę zdjęcie na biurku. Na nim był Aleksander – mój dostawca – i moja żona, która go przytulała.

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, choćby oddychanie stało się trudne. Niesamowitym wysiłkiem woli zebrałem myśli i obojętnym tonem zapytałem, kto jest na zdjęciu. Aleksander odpowiedział, iż to jego nowa żona, z którą żyją razem w konkubinacie już od półtora roku.

Następnie zaprosił mnie do swojego domu, aby świętować udaną transakcję i przedstawić żonę, którą bardzo kocha. W drodze opowiadał, jak jest gospodarna i wspaniała. Jedyną wadą, według jego słów, było to, iż często musiała jeździć w delegacje służbowe.

Bardzo się stresowałem podczas jazdy, nie wiedziałem, co zrobić, kiedy przedstawią mnie mojej własnej żonie. Wchodząc do salonu, Aleksander zaprosił Aleksandrę, aby się ze mną zapoznać. Stałem nieruchomo, jak sparaliżowany, gdy ją zobaczyłem. Aleksandra, widząc mnie, zatrzymała się w miejscu i nie mogła zrobić kroku, a ja choćby nie mogłem wypowiedzieć słowa.

Tak patrzyliśmy na siebie bardzo długo, przynajmniej tak mi się wydawało. Zrozumiałem, iż teraz najlepiej będzie po prostu odejść, nie wiedziałem, czy będę w stanie się opanować. Odwróciłem się i cicho wyszedłem z domu. Wracając do domu, miałem tylko jedną myśl w głowie: „Dlaczego tak ze mną?”.

Zawsze starałem się dla niej, dla dzieci. Często kupowałem kwiaty i prezenty. W domu nie mogłem ani spać, ani jeść, nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak ze mną postąpiła. Czym byłem gorszy od tego człowieka, dlaczego tak ze mną i z dziećmi. Wymieniła rodzinę na kogoś nieznanego.

Aleksandra dzwoniła i pisała, ale nie mogłem jej odpowiedzieć, nie chciałem. Po tygodniu złożyłem wniosek o rozwód. Sam zadzwoniłem i poinformowałem, iż nie dostanie dzieci. Aleksandra błagała, przepraszała, ale ja wszystko zdecydowałem, ta kobieta nie dostanie moich dzieci.

Mniej niż miesiąc później sprzedałem swój biznes, zabrałem dzieci i przeprowadziłem się do innego miasta. Aleksandrze zabroniłem widywać się z dziećmi, choćby nie powiedziałem, dokąd się przeprowadziłem. Być może popełniłem błąd i dzieci w przyszłości nie będą ze mną chciały mieszkać. Ale nie mogłem zrozumieć, jak można było wymienić własne dzieci i męża na kogoś innego.

Idź do oryginalnego materiału