REKLAMA
Jestem nauczycielką w przedszkolu i bardzo szanuję takich rodziców jak ty! Niestety to jest codzienność, dzieci ledwo żywe, muszą mieć już naprawdę 39 stopni gorączki, żeby rodzice przyjechali…- komentuje winka20017, dodając, iż później chorzy są wszyscy, co jest dużym utrudnieniem dla pracy przedszkoli, ponieważ pojawiają się np. braki kadrowe.
Zobacz wideo
Gorączka u dziecka - jak reagować?
Rodzice podzieleni. "Bez przesady"Zapytałam kilku rodziców, co sądzą o chorych dzieciach w przedszkolach i szkołach. Okazuje się, iż zdania są mocno podzielone.Rozumiem, iż w domu zostawiam chore dziecko, które gorączkuje, ma silny kaszel, iż aż płuca wyrywa. Bez przesady jednak, żeby dziecko z lekkim kaszlem czy katarem nie mogło do przedszkola chodzić. Jakbym tak do tego podchodziła, to musiałabym chyba z pracy zrezygnować- oburza się Gosia. - W Skandynawii katar i kaszel nie są przeciwskazaniem do chodzenia do przedszkola czy szkoły, a u nas niektórzy to jak dziecko kichnie, to juz by z nim w domu siedzieli. Nie popadajmy też w paranoję - dodaje.
Nos, katar dziecka Shutterstock, autor: HenadziPechan
Beata uważa jednak, iż w do placówki, do której chodzą jej dzieci, zbyt często są przyprowadzane maluchy, które są naprawdę chore. - Wielokrotnie widzę, iż matka przyprowadza dziecko, które kaszle, gil po kolana, oczy szklane, na bank rano syropek wjechał i próbuje zakłamywać rzeczywistość. A potem połowa dzieci chora. Przypadek? Oczywiście, iż nie. Moim zdaniem panie powinny z samego rana odsyłać te dzieci do domu, nie litować się nad tymi rodzicami. Kiedyś moja siostra mi opowiadała, jak słyszała, iż wychowawczyni mówiła matce, iż córka jest chora, iż nie może zostać, a kobieta prosiła ją, bo "szkoda jej urlopu, a na zwolnienie nie może iść" - opowiada.Zdaniem Wiktorii to, iż dzieciaki w przedszkolach tak dużo chorują, to przede wszystkim wina rodziców, którzy przyprowadzają chore dzieci i nie liczą się z tym, iż "zaraz będą chorzy wszyscy wokół". - Mam dwójkę dzieci, które chodziły do dwóch różnych przedszkoli. I w każdym z nich widziałam skrajnie nieodpowiedzialnych rodziców. Dzieci chore powinny być w domu i moim zdaniem nie ma tu żadnej dyskusji. Niestety, jak jest - każdy wie. Ciągle mówi się o rodzicach, co faszerują dzieci syropkami z rana, żeby jakoś dotrwały, chociaż do obiadu - mówi. Z kolei Ewelina twierdzi, iż "niech pierwszy rzucił kamieniem, kto nie przyprowadził dziecka z katarem do przedszkola". - Nie mówię o poważnych chorobach, no ale z katarem, to prawie każdy wysyła, taka jest prawda - wyjaśnia i dodaje, iż w jej ocenie dzieci z katarem nie powinny być odsyłane do domu. - W mojej ocenie dziecko chore to takie, które ma wysoką temperaturę, kaszel, zauważalnie gorsze samopoczucie itp. Katar się do tego nie zalicza. Jak ja mam katar, to na zwolnienie nie idę, tylko normalnie chodzę do pracy - mówi.Co sądzicie na temat chorych dzieci przyprowadzanych do przedszkoli? Czy spotkaliście się z taką sytuacją? Zachęcamy do udziału w sondażu. Chętnie poznamy też Wasze historie, możecie pisać: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniam anonimowość.