mocno oburzona tym, co kupiło tam jej dziecko. "Co to w ogóle za debilny pomysł ze strony producenta?", pyta.
Anna Mochnaczewska jest psycholożką i właśnie spędza z rodziną urlop nad morzem. Ze swoimi obserwatorami na Instagramie postanowiła podzielić wakacyjną historią, która mocno ją zaskoczyła. Otóż jej córka podczas wizyty w kempingowym sklepiku zakupiła gumy do żucia. Niby nic nadzwyczajnego, tyle iż opakowanie do złudzenia przypomina paczkę papierosów, a poszczególne gumy wyglądają jak papierosy. Ekspertka nie kryje oburzenia.
"Zapytana co ją skusiło do takiego zakupu, powiedziała, iż tata kiedyś opowiadał, iż jak był dzieckiem to sprzedawali coś takiego na sztuki. Ja też to pamiętam i tą rozmowę, ale mówiliśmy o tym z oburzeniem co takiego kiedyś produkowano. A tu proszę takie kwiatki. Co to w ogóle za debilny pomysł ze str producenta. Witajcie nad polskim morzem. Czeka nas kolejna wychowawcza rozmowa..." (pisownia oryginalna – przyp. red.) – zaznaczyła Mochnaczewska w swoim wpisie.
Były prawdziwym hitem
Sama świetnie pamiętam, gdy takie gumy (była też wersja czekoladowa) w kształcie papierosów można było kupić na sztuki za grosze. Dostępne były w osiedlowych sklepach i sklepikach szkolnych. Na przełomie lat 80. i 90. nikogo to w nie dziwiło i nie oburzało, pewnie dlatego, iż każdy palacz palił bez oporu przy dzieciach.
Była niewielka świadomość na temat płynących z tego zagrożeń. Taka zabawa nikogo nie raziła i nikt nie myślał o tym, iż to może zachęcać dzieci do palenia w przyszłości. Kilkulatki i nastolatki chciały być jak dorośli, a palenie było spoko. choćby niektórzy bohaterowie animacji nie rozstawali się ze swoimi papierosami. (Swoją drogą sama pamiętam, iż guma ta była bardzo smaczna).
Staramy się być odpowiedzialni
W tamtym czasie kolorowe paczki prawdziwych papierosów na witrynie kiosku kusiły. Dziś strach na nie patrzeć, często schowane przed dziecięcym wzrokiem, mają odrzucać. jeżeli już zwrócą uwagę najmłodszych, to raczej wywołują pytania o drastyczne obrazki zamieszczone na opakowaniach. Coraz mniej osób pali w domu właśnie ze względu na dzieci i innych biernych palaczy. Choć młodzież przez cały czas sięga po nikotynę, to jednak dziś dorośli mają zupełnie inne podejście. I zdecydowanie dbają o to, by nie zachęcać dzieci do nałogu.
Jako rodzice od małego dbamy o zdrowe nawyki naszych pociech. Obowiązuje także wiele regulacji nakładanych na producentów czy zaleceń ekspertów, które mają w tym pomagać. I aż dziw, iż w dzisiejszych czasach jeszcze jakikolwiek producent słodyczy w ogóle produkuje takie gumy.
Nałóg to nie zabawa
Okazuje się jednak, iż bez problemu w sklepie lub internecie można zakupić takie słodycze. Jest kilka różnych serii, a producenci wpadli na "nowatorski" pomysł, który ma dodatkowo uatrakcyjnić żucie. Otóż po nadmuchaniu bańki z gumy z ust wydobywa się para wodna imitująca papierosowy dym.
Czytam opis w internecie i przecieram oczy ze zdumienia: "To idealna propozycja dla dzieci, które chcą poczuć się jak dorośli, ale bez negatywnych konsekwencji palenia. Wyjątkowy smak: pyszny smak gumy balonowej umili ci każdy dzień". Serio?
Choć może dla niektórych wygląda zabawnie lub wywołuje sentyment, to przecież nie uczy dzieci prawidłowych wartości. Taki à la papieros pokazuje, iż palenie jest fajne, a nałóg to zabawa.
Uwagę rodziców zwrócić powinien jeszcze jeden aspekt. W ubiegłym roku reporterzy TVN Uwaga! informowali, iż jest pewna grupa produktów sprowadzonych do Polski, w tym właśnie gumy imitując papierosy, które w składzie zawierają konserwant, który może u dzieci powodować wysypkę, astmę, biegunkę, a także wywołać zachowania agresywne. Produkty te często nie mają podanego składu na opakowaniu lub pojawia się tam E129 i E133. To tylko utwierdza fakt, iż nie są to słodycze odpowiednie dla dzieci.