Polak na urlopie: białe skarpety, ponton i kłótnia o metr piasku. Tradycja silniejsza niż pogoda

mamadu.pl 7 godzin temu
Nieważne czy leje, wieje, czy słońce smaży – Polak na urlopie i tak pójdzie na plażę. Z pontonem, krzesełkiem i świętym parawanem, gotowy na walkę o metr piasku. Bo przecież nie po to się pracowało cały rok, żeby teraz nie leżeć na dmuchanym flamingu, choćby jeżeli pada.


Parawanowy front nad Bałtykiem. Tu zaczyna się Polska


Nie ma bardziej polskiego symbolu lata niż parawan. Rozstawiany z chirurgiczną precyzją o 6:00 rano, okupowany niczym teren wojskowy, często bez żywej duszy w środku. Bo parawan to nie miejsce – to manifestacja obecności, prawo własności, narodowa linia demarkacyjna: tu zaczyna się moje, więc wara!

Przyjechałam nad morze w zeszły weekend. Każdego dnia obserwowałam, jak turyści rozstawiają swoje "małe osiedla" złożone z czterech parawanów, trzech leżaków, pontonu, wózka i dmuchanego flaminga.

Dzieci bawią się piaskiem, rodzice obserwują sąsiadów, żeby w razie czego szybciej zareagować. Zły wzrok? Krzywe spojrzenie? Gotowi do boju. Na wojnie o plażę nie ma

litości.

Dress code: białe skarpety i sandały


Moda plażowa to temat, który zasługuje na osobny artykuł. Klasyka: mężczyzna 50+, sandały na rzepy, białe skarpety, koszulka bez rękawów i puszka w ręce. Obok partnerka w stroju kąpielowym z epoki disco, z ręcznikiem na ramieniu i torbą z napisem "Miami Beach".

Nastolatki przechodzą obok i nie wiedzą: śmiać się, płakać czy nagrywać TikToka. Ale Polak się nie przejmuje. On przyjechał tu wypocząć, czyli położyć się na ręczniku i wyjść

tylko do budki po gofra z bitą śmietaną. I wszystko to w rytmie muzyki z głośniczka, który ustawił "na całość".

Ponton nie służy do pływania


Nie wiem, kiedy ponton stał się symbolem udanych wakacji, ale wygląda na to, iż niezależnie od lokalizacji, musi być.

Nad jeziorem – ponton. Nad morzem – ponton. W pensjonacie, na balkonie – ponton suszy się obok skarpet. Dzieci najpierw go niosą z dumą, potem z niechęcią, potem rodzice wloką go jak karę boską, bo "skoro przywieźliśmy, to trzeba użyć". A iż nie ma kiedy, nie ma gdzie i nie ma po co – to już inna sprawa.

Pogoda? Detal. Najważniejsze, iż jest urlop


Pada? Przestanie. Wieje? Przejdzie. 16 stopni?


"Dzieciaki, wejdźcie do wody, bo nie po to jechaliśmy sześć godzin, żebyście teraz marudzili!" – to klasyczny cytat polskiego tatusia.

Polacy odpoczywają na twardo. W warunkach ekstremalnych, w hałasie, z tłumem i piaskiem w kanapce. Bo nie chodzi o komfort, tylko o rytuał. I o to, żeby po powrocie do domu móc powiedzieć: "Byliśmy, odpoczęliśmy, fajnie było – tylko ta pogoda do bani".

Na koniec: śmieję się… ale trochę przez łzy


Też jadłam rybę z frytkami pod wiatą w ulewie i też rozstawiałam parawan z wypiekami na twarzy. Ale czy naprawdę o to chodzi w odpoczynku? Czy może już tak głęboko zakodowaliśmy sobie ten wakacyjny survival, iż nie potrafimy inaczej?

I choć śmieję się z tych parawanów, pontonów i kłótni o miejsce na piasku, to jedno wiem na pewno: wakacje w Polsce nie są relaksem. To sport kontaktowy.

Idź do oryginalnego materiału