"Polonistka powiedziała mi, iż nie zdam matury. Dziś kończę doktorat i dobrze zarabiam"

gazeta.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Krzysztof Ćwik / Agencja Wyborcza.pl


Gdy Piotr był w klasie maturalnej, nie przepadał za nauką. Od nauczycielki usłyszał, iż nie zda matury. "Dopiero na studiach odkryłem, iż nauka może być fascynująca. Skończyło się bezmyślne klepanie na pamięć regułek, dat i pojęć, a zaczęła praca intelektualna. Teraz dobrze zarabiam, poszerzam swoje horyzonty" - twierdzi.Egzamin maturalny coraz bliżej. Wynik, który zdobędą uczniowie może zaważyć na tym, czy dostaną się na wybrane studia. Czasami bywa jednak, iż licealiści nie są pewni w jakim kierunku chcą się kształcić. Zdarza się również, iż osoby trzecie podcinają im skrzydła, zniechęcają do zdawania egzaminu z danego przedmiotu lub uparcie próbują przekonać do wyboru innego kierunku. Okazuje się, iż nie zawsze warto słuchać takich głosów.
REKLAMA


"Polonistka powiedziała mi, iż nie zdam matury"Piotr (nazwisko do wiadomości redakcji) ma 30 lat, robi doktorat z biotechnologii, prowadzi firmę. Teraz chętnie sięga po książki naukowe czy przyrodnicze, pisze prace naukowe i referaty, lubi pogłębiać swoją wiedzę, ale nie zawsze tak było. - W szkole średniej byłem raczej trójkowym uczniem. Spędzenie ośmiu godzin w placówce i omawianie momentami nudnych zagadnień z tak wielu przedmiotów po prostu mnie nużyło. Niektórzy nauczyciele sądzili, iż jestem mało zdolny czy ambitny, ale to nieprawda - przyznaje.


Zobacz wideo


Sandra Kubicka w przejmującym wyznaniu. "Byłam nieszczęśliwa"


Najbardziej zapadła mu w pamięci rozmowa z polonistką. - Jej ulubionym zajęciem była odpytywanka z lektur i analiza, co autor miał na myśli. Nie było to moje ulubione zajęcie. Pamiętam, jak w byłem w klasie maturalnej i wskazała palcem na mnie oraz na trzech innych uczniów. Tak po prostu ogłosiła, iż nie zdamy matury. Nie rozumiem, w jaki sposób miało to kogokolwiek zmotywować do nauki. Ja przed egzaminem nie otworzyłem książki ani razu - dodaje.Ostatecznie Piotr zdał maturę z języka polskiego na 50 proc. - Wiem, iż nie jest to jakiś świetny wynik, ale wcale się nie uczyłem. Dopiero na studiach odkryłem, iż nauka może być fascynująca. Skończyło się bezmyślne klepanie na pamięć regułek, dat i pojęć, a zaczęła praca intelektualna. Teraz dobrze zarabiam, poszerzam swoje horyzonty, jestem zadowolony z obranej drogi."Nie żałuję, iż postawiłam na swoim"Natalia od zawsze była humanistką i zdecydowała się pójść do klasy o takim profilu. Twierdzi jednak, iż tam trafiła na bardzo wymagającą nauczycielkę. - Leciałam na samych dwójach i trójach. Czasami wpadła też jakaś czwórka, czy piątka, ale przy tych innych ocenach, szczególnie z prac klasowych i wypracowań, nie miały większego znaczenia. Mimo kiepskich ocen z polskiego, nie czułam się 'głupsza' i miałam sporą wiedzę. Wierzyłam w siebie do tego stopnia, iż zdecydowałam się zdawać język polski na maturze rozszerzonej - wspomina.


Kiedy powiedziała polonistce o swoich planach, ta nie była zachwycona. - Nie zgodziła się, bo jak stwierdziła, będzie z tego rozliczana. Oczywiście nie wierzyłam w to. Dowiedziałam się też, iż nie tylko ja mam z tym problem i innych znajomych również nie chce dopuścić do zdawania rozszerzenia z polskiego. Postanowiliśmy nie odpuszczać - twierdzi.Ostatecznie ku zdziwieniu nauczycielki Natalia zdobyła 70 proc. - Nie żałuję, iż postawiłam na swoim. Gdybym odpuściła, nie wiem, czy dziś byłabym w tym miejscu, w jakim jestem. Szkoda, iż niektórzy nauczyciele nie pchają do przodu, tylko podcinają skrzydła."Jest bardzo zadowolona"Córka Marleny postanowiła zdawać na maturze tylko obowiązkowe przedmioty i dwa rozszerzenia, z języka polskiego oraz z języka angielskiego. - Moje koleżanki mają dzieci w podobnym wieku. Zachwycały się tym, z ilu to przedmiotów ich dzieci będą zdawały maturę. Historia, wos, geografia, biologia, w końcu to wszystko może przydać się na studia. Gdy powiedziałam, iż moja córka ograniczy się do dwóch rozszerzeń, zapytały, co zamierza studiować. Odpowiedziałam, iż dziennikarstwo. Na ich twarzach widziałam litościwe uśmieszki - wspomina. Wybór dziewczyny w oczach koleżanek naszej czytelniczki uchodził za mało ambitny. - Dlaczego moje dziecko miałoby iść na siłę na ekonomię lub prawo, jeżeli go to nie interesuje? Oczywiście padały pytania, co będzie robić po dziennikarstwie. w tej chwili pracuje w dużej firmie i wydaje książki. Jest bardzo zadowolona i ja też. Z perspektywy czasu nie uważam, żeby dobrze zdana matura z chemii czy historii faktycznie miała być dla wszystkich taką furtką do lepszej przyszłości. Czasem warto zaufać sobie - podsumowuje.A Ty jak wspominasz swoją maturę? Z perspektywy czasu jesteś zadowolony z wybranych przedmiotów? Napisz w komentarzu lub na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału