Polski pilot zdradził, czy klaskanie w samolocie to obciach. "To nie dotyczy tylko nas"

kobieta.gazeta.pl 13 godzin temu
Nie wszyscy to robią, ale wielu nie wyobraża sobie lotu bez finałowej owacji. Zjawisko to ma się świetnie, zwłaszcza wśród pasażerów z Polski. A co myślą piloci, gdy ludzie klaszczą? Wbrew pozorom, wcale nie uznają tego za obciach.
Kilka godzin w powietrzu, zmiana ciśnień, zgrzyt kół o pas startowy i nagle… rozbrzmiewają brawa. Czasem nieśmiało, czasem z pełną energią, jak po udanym spektaklu w teatrze. Dla wielu to spontaniczna ulga, iż samolot znów dotknął ziemi. Inni zerkają w bok z lekkim zmieszaniem. O to, czy jest się czego wstydzić i czy tylko nasi rodacy tak żywiołowo reagują na lądowanie, zapytano polskiego pilota, Mateusza Osękę.


REKLAMA


Zobacz wideo Tam umierają samoloty. Cmentarzysko w Arizonie


Skąd wzięło się klaskanie podczas lądowania samolotu? Gest nie pojawił się "znikąd"
Choć wielu z nas przypisuje ten zwyczaj głównie pasażerom z Polski, klaskanie po lądowaniu nie narodziło się nad Wisłą. Według socjologów źródeł należy szukać w USA, a dokładniej wśród żydowskich podróżnych lecących do Izraela. Dla wielu z nich był to nie tylko lot, ale także powrót do domu. Silne emocje, ekscytacja, czasem ulga po przełamaniu lęku. A jak wiadomo, emocje lubią wybrzmiewać głośno.
Profesor Clark McPhail z Uniwersytetu Illinois na łamach "The Washington Post" tłumaczy, iż klaskanie w samolocie to połączenie instynktu, wdzięczności i efektu tłumu. Ktoś zaczyna, reszta dołącza, często bez zastanowienia, po prostu z potrzeby rozładowania napięcia. W samolocie nie ma przecież miejsca na owacje na stojąco, więc kończy się na krótkim aplauzie.


W Polsce zwyczaj ten zadomowił się w latach 90., gdy latanie wciąż miało w sobie coś elitarnego. Samo szczęśliwe lądowanie potrafiło budzić emocje, zwłaszcza iż infrastruktura lotnicza nie była jeszcze tak nowoczesna jak teraz. Z czasem jednak klaskanie zaczęło dzielić pasażerów. Jedni traktują je jako sympatyczny gest, inni jako powód do żenady. Dziś oklaski słyszy się rzadziej niż dekadę temu, jednak wciąż zdarzają się podczas trudnych warunków pogodowych, na pokładach tanich linii czy wśród debiutujących pasażerów. A jak na brawa reaguje ten, do którego są kierowane?


Co myślą piloci, gdy ludzie klaszczą? " To jest miłe"
Choć owacje po lądowaniu bywają głośne i pełne emocji, piloci rzadko mają szansę je naprawdę usłyszeć. Mimo to temat niezmiennie wraca zarówno wśród pasażerów, jak i samych członków załogi. Głos w sprawie zabrał też pilot Mateusz Osęka, który na TikToku i w podcastach z zaangażowaniem tłumaczy kulisy pracy w powietrzu. Zapytany o fenomen klaskania odpowiedział z typowym dla siebie luzem i bez grama irytacji. - Ja generalnie podchodzę do tego z uśmiechem na ustach. Ale nie takim z zażenowania, tylko to jest miłe - wyjaśnił.


Dla Osęki to nie obciach, tylko gest, który czasem może być budujący. Jak mówi, nie klaszcze kurierowi, który przywiózł pizzę, ale jeżeli ktoś poczuł wdzięczność za dobrze wykonane lądowanie, czemu nie, zwłaszcza gdy wieje silny boczny wiatr, a samolot udało się posadzić lekko z tzw. "przycierką". Jednak nie traktuje tego jako obowiązkowego punktu lotu. Firma płaci za bezpieczny i sprawny transport, to oczywistość. jeżeli ktoś na pokładzie uzna, iż warto ten moment uhonorować brawami, nie ma problemu.
Pilot zauważa też, iż nie jesteśmy w tym osamotnieni. Włosi potrafią klaskać i śpiewać, Hiszpanie też nie kryją emocji. Zdarza się, iż i Niemcy biją brawo, a choćby Amerykanie, choć u nich klaskanie to rzadkość, bo latanie dawno straciło otoczkę wyjątkowości. - To nie dotyczy tylko nas - stwierdził Osęka. Emocje w samolocie mają swoje prawa, a skoro komuś naprawdę ulżyło, to może nie warto patrzyć krzywo, tylko dać współpasażerowi chwilę radości. Co sądzisz o klaskaniu w samolocie? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.


Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału