Pomysł wnuka wprowadził babcię w zakłopotanie. To coś więcej niż zwykłe wakacje

mamadu.pl 2 miesięcy temu
Zdjęcie: Wnuk nie chce jechać sam do babci, ale z kolegą to i owszem. fot. princeph/123rf


Wysłanie dziecka na wakacje do dziadków jest ratunkiem dla wielu zapracowanych rodziców. I o ile dla pięciolatka będzie to fantastyczna przygoda, to ośmiolatek może podejść do tego pomysłu z pewnym dystansem. Bo jakby nie patrzeć, po kilku dniach (nawet u dziadków) zaczyna się dziecku nudzić. Pyszne babcine placuszki przestają smakować, a wycieczki z dziadkiem po lesie nie przynoszą już tyle radości. I co zrobić w takim przypadku?


W dzieciństwie część wakacji spędzałam u dziadków. Do dziś pamiętam smak naleśników i zapach konfitury z wiśni. Wspominam spacery po ogrodzie, wycieczki rowerowe czy choćby zwykły piknik na kocyku, który wtedy był dla mnie prawdziwą ucztą. Z perspektywy czasu wiem, iż taki wyjazd był przyjemnością nie tylko dla mnie. On był ratunkiem dla moich rodziców, którzy w godzinach od-do musieli być w pracy.

Świat się zmienił


Ostatnie lata wprowadziły wiele zmian do naszego życia. Pandemia wywróciła je niemalże do góry nogami. Przewartościowała pewne sprawy. Wiele osób zaczęło pracować zdalnie, co dla mam okazało się dużym ułatwieniem.

Jednak dwa miesiące wakacji dla rodziców (nawet tych pracujących zdalnie) wciąż są dużym wyzwaniem. Ci, którzy pracują z biura, mają jeszcze trudniej. Zamknięte szkoły i przedszkola wszystko komplikują. Rodzice biorą urlopy na zakładkę, ale czasami i to nie wystarcza. I wtedy z pomocą nadchodzą dziadkowie. Już dwa tygodnie u babci potrafią uratować całą sytuację. Tak też myślała Halina, nasza czytelniczka, która trzeci rok z rzędu planowała wysłać syna do dziadków na wieś.

Komplikacje i wakacyjne plany


"Końcówkę czerwca i cały sierpień mamy zaplanowany. Mąż weźmie urlop, potem ja. Może uda się też gdzieś we trójkę wyjechać. Lipiec jest najgorszy, spędza mi sen z powiek. Będziemy musieli się nieźle nagimnastykować, by ogarnąć opiekę dla syna.

Na dwa tygodnie, tak jak w ubiegłych latach, planowałam go wysłać do dziadków. Wcześniej nie mógł się doczekać, przebierał nogami w miejscu. Już w czerwcu pakował wszystkie swoje zabawki i był w gotowości. Kamil w tym roku skończy osiem lat i nie jest już takim dzieckiem, jak choćby rok temu. Może to zabrzmi dziwnie, ale naprawdę wydoroślał.

Wiele zabawek odstawił w kąt, zaczął interesować się piłką nożną, często spotyka się z kolegami. Zaczyna mieć swoje życie, do którego powoli nie mam dostępu. A gdy usłyszał, iż i w tym roku chciałabym, by pojechał na wakacje do dziadków, zaczął protestować.

'A co ja mam tam niby robić przez te dwa tygodnie? Zanudzę się na śmierć!' – stwierdził".

Halina znalazła się w punkcie bez wyjścia. Wiedziała, iż z synem nie wygra. Poza tym wysyłanie dziecka na siłę do dziadków raczej nie jest dobrym pomysłem. Jednak na rozwój wydarzeń nie musiała długo czekać.

Mam pomysł


"Wpadł do kuchni jak torpeda. Czułam, iż zaraz usłyszę coś, co zwali mnie z nóg. 'Mam pomysł, pojadę do babci z Karolem. Z kolegą nie będę się nudził' – powiedział i pobiegł do swojego pokoju.

Sama nie wiedziałam, co o tym myśleć. Jednak po rozmowie z babcią zrozumiałam, iż pomysł nie dojdzie do skutku. Babcia powiedziała kategoryczne: 'nie'. 'Nie ma mowy, nie będę opiekowała się dwójką chłopców. Obcego do domu nie wpuszczę' – usłyszałam.

No i tak wygląda sytuacja. Ciekawie na pewno nie jest. Karola nie jestem w stanie przekonać do samodzielnego wyjazdu, a babcia na pewno się nie ugnie. Sytuacja bez wyjścia, z kategorii beznadziejnych. Do wyjazdu, który na chwilę obecną nie dojdzie do skutku, pozostało jeszcze kilka dni. Może macie pomysł, jak rozwiązać zaistniałą sytuację?".

Idź do oryginalnego materiału