Poprosiłam mamę o pomoc przy dziecku, ale odmówiła, a dopiero wtedy poznałam prawdziwy powód i oniemiałałam.

polregion.pl 2 dni temu

Jestem mamą pięknego, aktywnego chłopca w wieku półtora roku. Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tej roli, ale staram się. Moja mama miała mi w tym pomóc, ale… Moja mama zawsze była aktywną kobietą. Udzielała się w wolontariacie, organizowała sprzątanie, brała udział we wszystkich miejskich wydarzeniach. Podziwiałam jej energię, bo robiła to wszystko, pracując jako księgowa. Jako dziecko podziwiałam ją, ale teraz zdaję sobie sprawę, iż robiła to wszystko kosztem nas, nie zwracając uwagi na mnie i mojego brata. Mój ojciec zostawił nas, gdy miałam 16 lat, a brat 12. Kiedy mój brat skończył 19 lat, również nas opuścił, przeprowadzając się do innego kraju ze swoją narzeczoną. Trzy lata temu również opuściłam dom moich rodziców, a raczej dom mojej matki. Wyszłam za mąż i musiałam to zrobić.

Moja matka namawiała mnie i mojego męża, abym zamieszkała z nią, ale mój mąż był temu przeciwny, a ja kocham go szalenie i postanowiłam zrobić tak, jak on chciał. Teraz jestem na urlopie macierzyńskim, mój mąż nie radzi sobie sam ze wszystkimi zmartwieniami, więc byłoby miło, gdybym mogła wrócić do pracy, ale nie mogę tego zrobić z moim synem. Oczywiście zwróciłam się o pomoc do mojej mamy. Niedawno przeszła na emeryturę, więc ma dużo wolnego czasu i mały wózek inwalidzki. Powiedziała, iż jej zdrowie się pogarsza, nie może siedzieć z wnukiem, bo ona musi przenieść się na działkę, więc nie chciała przywiązywać się do czterech ścian swojego mieszkania. Trudno, ale zaakceptowałam jej decyzję.

Moja teściowa mieszka na wsi, więc nie było sensu jechać do niej, chociaż wiedziałam, iż chętnie przyjmie wnuka. Inni krewni oferowali pomoc, ale wiedziałam, iż mają własne problemy. Pewnego dnia sąsiadka mojej mamy zadzwoniła do mnie, by pogratulować narodzin drugiego dziecka. Ja oczywiście nie rozumiałam, o co jej chodzi, a ona zdziwiona powiedziała: „Jak to jest, iż Twoja mama codziennie chodzi z wózkiem?” Zadzwoniłam do mamy z szaleńczym biciem serca, a ona powiedziała mi: „Tak, pomagam Zosi. Ona jest samotną matką, Ty masz męża, on nie zostawi Cię bez pomocy, Zosia bardziej potrzebuje pomocy”.

To motto życiowe mojej mamy. Inni ludzie zawsze są dla niej priorytetem, a z własnymi jakoś sobie poradzi.

Idź do oryginalnego materiału