Ojciec biologiczny pojawił się po dziesięciu latach: czy warto burzyć to, co budowało się latami?
— Kiedy się pobrali, Kasia ledwo się poruszała — była w ostatnim miesiącu ciąży — wspomina z drżeniem w głowie Jadwiga Kowalska, matka dziewczyny. — Jaka tam była mowa o weselu… Po prostu poszli do urzędu stanu cywilnego, podpisali papiery, a potem przyjechali do mnie — nakryli stół i cicho świętowali. Już tydzień póź dy w domu pojawił się naszy Jaś.
Gdy pytają, dlaczego córka tak długo nie wychodziła za mąż, Jadwiga wzdycha. — Wręcz przeciwnie, wszystko wydarzyło się błyskawicznie. Kasia dowiedziała się o ciąży, gdy miała już trzy miesiące. Z ojcem dziecka żyli razem, planowali ślub, układali plany. Ale on się wystraszył. Zląkł się odpowiedzialności. Po prostu zniknął — spakował rzeczy, zablokował Kasię wszędzie i przepadł jak kamień w wodę.
Kasia była załamana. W ciąży, porzucona, przerażona przyszłością. I wtedy, w tym trudnym czasie, pojawił się Tomasz. Od razu powiedziała mu prawdę — nie ukryła ani jednego szczegółu. Wysłuchał, pomyślał… i został. Zaczę ad się nią opiekować, towarzyszył na badaniach, gotował, pocieszał. niedługo oświadczył się. Powiedział: „Dziecko powinno się urodzić w prawdziwej rodzinie.”
Przyznaję, początkowo nie wierzyłam. Bałam się, iż za jego dobrocią kryje się coś złego. choćby próbowałam zebrać o nim informacje — przyznaje z goryczą matka. — Ale na próżno. Tomasz okazał się nie tylko wzorowym mężem, ale i niesamowitym ojcem dla Jasia.
Minęło dziesięć lat. Jaś to bystry, dobrze wychowany chłopiec. Odrabia lekcje z Tomaszem, chodzą razem do kina, na basen, jeżdżą na rolkach. Miłość między nimi jest prawdziwa, szczera. Jaś nazywa Tomasza tatą — bo w końcu to on jest jego ojcem. Mama Tomasza, nawiasem mówiąc, też uwielbia wnuka. Zabiera go na weekendy, daje prezenty, piecze jego ulubione drożdżówki.
Wszystko było spokojne, dopóki pewnego dnia Kasia nie pokazała mi wiadomości: „Cześć. Widziałem zdjęcia naszego syna. Chce go poznać. Ma prawo wiedzieć, kim jest jego prawdziwy ojciec.” Napisał to ten sam — biologiczny ojciec, który dziesięć lat temu uciekł, zostawiając ciężarną dziewczynę.
— Wyobrażasz to sobie?! — oburza się Jadwiga. — Po prostu zobaczył zdjęcia w social mediach i nagle się „obudził”! Zaczął pisać do Kasi, domagać się spotkań, twierdzić, iż ma pełne prawa do dziecka. A potem wrzucił u siebie zdjęcie Jasia z podpisem: „Mój syn.” Ale jakim ty jesteś ojcem, skoro przez dziesięć lat choćby nie pomyślałeś o jego istnieniu?!
Kasia zawsze otwarcie publikowała zdjęcia syna — z imprez, z wakacji, ze spacerów. Była z niego dumna. Ale choćby nie przypuszczała, iż pewnego dnia stanie się to powodem, by duch z przeszłości wtargnął w ich życie.
— Od razu powiedziałam: nie warto mu choćby odpisywać! — opowiada Jadwiga. — To nie ojciec! Ale Kasia się waha. Mówi: „To jego biologiczny ojciec, może Jaś ma prawo go poznać?..”
Tomasz oczywiście był przeciw. Wychowywał Jasia od urodzenia. To on jest ojcem, który nie uciekł, gdy było ciężko. Dał nie tylko miłość, ale i wychował syna. A teraz ma stać z boku, podczas gdy jakiś obcy człowiek znów chce się wtrącić?
Gdy dowiedziała się o tym mama Tomasza, zadzwoniła do mnie. Prosiła, żebym wpłynęła na Kasię. Mówi: „Przecież rozumiesz, iż to może wszystko zniszczyć — rodzinę, zaufanie, choćby duszę dziecka. Jaś wierzy, iż Tomasz to jego tata. Więc po co to psuć? Dla czego?”
Ja też próbowałam porozmawiać z córką. Tłumaczyłam, iż pokrewieństwo krwi to nie zawsze najważniejsze. Że ojciec to ten, który jest blisko. Który nie zdradził. Który nauczył życia. Wszyscy bliscy — i Tomasz, i jego mama, i choćby ja — byli stanowczo przeciw.
Ale Kasia powiedziała: „Rozumiem was, ale jestem matką. I muszę dać Jasiowi wybór. Nie będę przed nim ukrywać prawdy. Nie pozwolę, by biologiczny ojciec ingerował w nasze życie, ale dać Jasiowi szansę, by go poznał — muszę.”
Nie wiem, czy postępuje słab odbędzie się wszystko dobrze. Dziecko ma dziesięć lat. Rośnie w miłości i troskliwej opiece. jeżeli dowie się, iż „tata” to nie jego ojciec, czy nie zaburzy to jego świata? A jeżeli ten biologiczny ojciec znów zniknie, zostawiając nową ranę?
A jednak… może Kasia ma rację? Może nie warto żyć w tajemnicy? A może Jaś sam zechce się dowiedzieć? Albo — wręcz przeciwnie — odepchnie tego, który go kiedyś porzucił.
Teraz wszystko wisi na cienkiej nitce. A ja, jako matka, modlę się tylko, żeby ta nitka nie pękła. Żeby Tomasz pozostał w życiu Jasia jego prawdziwym ojcem. I żeby Jaś, gdy pozna prawdę, wybrał dobrze — sercem.