Poznali losy „Lalusia” (foto)

swidnik.pl 5 godzin temu
Kim był i co robił, skąd wziął się jego pseudonim, jak zapamiętała go rodzina. To tylko niektóre z pytań o sierżanta Józefa Franczaka ps. „Laluś”, które padły dziś podczas spotkania Marka Franczaka, syna ostatniego partyzanta polskiego podziemia, z uczniami świdnickich szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Wydarzenie odbyło się w Miejskim Ośrodku Kultury.

Spotkanie przygotowali uczniowie Szkoły Podstawowej nr 3, którzy pod okiem nauczyciela historii Pawła Szczerby biorą udział w Ogólnopolskim Konkursie „Silni Polską!”, organizowanym przez Instytut Pamięci Narodowej. Celem edukacyjnej inicjatywy jest rozbudzenie w młodzieży pasji do najnowszej historii Polski oraz budowanie dumy z narodowego dziedzictwa. Konkurs podzielony jest na trzy etapy. Pierwszy to warsztaty historyczne, prowadzone przez edukatorów z IPN. Drugi – jednodniowe zajęcia w terenie zorganizowane przez lidera grupy. Trzeci – organizacja wydarzenia historycznego o charakterze edukacyjnym i patriotycznym dla lokalnej społeczności.

– Nasze dzisiejsze spotkanie poświęcone jest niezwykłej osobie związanej z naszym regionem. Człowiekowi, który często określany jest jako ostatni partyzant II Rzeczypospolitej. Sierżantowi Józefowi Franczakowi ps. „Laluś”, który padł z bronią w ręku w 1963 roku. Nasze miasto upamiętniło go pomnikiem, jego imieniem nazwano też jedno z rond w Świdniku – powiedział Paweł Szczerba, nauczyciel historii ze Szkoły Podstawowej nr 3.

Spotkanie rozpoczęło się projekcją filmu dokumentalnego „Mój przyjaciel Laluś” w reżyserii Dariusza Walusiaka. Później uczestnicy projektu „Silni Polską!” mieli okazję porozmawiać z Markiem Franczakiem. Uczniowie przygotowali wiele ciekawych pytań o wspomnienia o ojcu czy stosunek innych ludzi do „Lalusia”. Na pytanie o to, czy obraz Józefa Franczaka, który Marek Franczak zbudował sobie w dzieciństwie, zmienił się w trakcie dorastania, odpowiedział: – Starałem się to sobie usystematyzować. Ideał bohatera wtedy nie funkcjonował. To były jeszcze czasy, gdzie publicznie nie mówiło się o tym, tylko gdzie w domowym zaciszu. To był temat tabu. Dopiero w latach 80., jak zaczęły się strajki w Świdniku, zaczęło się mówić głośno o żołnierzach. Znałem wielu ludzi, którzy znali mojego ojca, ale nie chcieli o tym mówić, bo wciąż się bali systemu. Najlepszym przykładem jest to, iż jedyną pamiątkę, którą mam po ojcu, czyli medalik z Matką Boską, który znajduje się w Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, oddano mi w 2007 roku. Pani, od której go dostałem powiedziała, iż przechowująca go jej mama bała się do ostatniej chwili.

Uczniów ciekawiło również, jak to możliwe, iż sierżant Franczak tak długo się ukrywał i kto mu w tym pomagał: – Gdyby był zwykłym rzezimieszkiem, nie ukrywałby się tyle, a iż był dobrym człowiekiem, to gdzie poszedł, tam otrzymał pomoc. Przeglądając archiwalne akta UB dowiedziałem się, iż mieli dane 200 gospodarzy, u których mógł zatrzymać się mój ojciec. To byli ludzie, o których oni wiedzieli, natomiast o ilu nie mieli pojęcia? Były przypadki osób, które deklarowały się, iż pomogą w ujawnieniu miejsca pobytu Franczaka, ale część po rozmowie z UB spotykała się z ojcem i informowała do czego jest namawiana. Niestety trafił się jeden i zrobił coś strasznego.

Swoje pytania mogła również zadać zebrana w sali widowiskowej publiczność, którą ciekawiło, m. in. skąd pomysł na powstanie filmu „Mój przyjaciel Franczak”, a także czy sierżant Józef Franczak był dla pana Marka autorytetem: – Mój ojciec był i pozostaje dla mnie autorytetem. Gdy były strajki, działałem w „Solidarności”, trwam przy niej. Na bieżąco śledzę, co dzieje się w Polsce. Dla mnie wartości, o które walczyli nasi ojcowie są niezaprzeczalne. To, iż oddali życie za wolność Ojczyzny to dla mnie święta rzecz.

Idź do oryginalnego materiału